Jerzy Ciurlok, gość spotkania z cyklu Śląski Salon Kultury w Radlinie / Iza Salamon
Jerzy Ciurlok, gość spotkania z cyklu Śląski Salon Kultury w Radlinie / Iza Salamon

Coraz więcej ludzi interesuje się historią Śląska i szuka na ten temat informacji. Taką okazją są spotkania z cyklu Śląski Salon Kultury, które cyklicznie organizuje Miejski Ośrodek Kultury w Radlinie. W minioną niedzielę odbyło się drugie takie spotkanie - tym razem poświęcone księciu Janowi II Dobremu - twórcy śląskiej konstytucji, a jego gościem był Jerzy Ciurlok, znany publicysta i dziennikarz.

- Myślę, że Śląski Salon Kultury wejdzie na stałe w kalendarz imprez, podobnie jak Świynto Ślońskij Godki. Chcemy poznać historię Śląska, której w szkole nas nie uczono, chcemy wskazać źródła informacji, jakie istnieją i te spotkania właśnie temu służą - mówi dyrektor Tomasz Miler.

O oprawę muzyczną niedzielnego spotkania zadbał Ryszard Ucher, muzyk i nauczyciel muzyki, dyrygent, a zarazem przewodniczący wodzisławskiego koła Ruchu Autonomii Śląska, które współorganizuje Śląski Salon Kultury.

Głównym bohaterem niedzielnego spotkania był jednak bezsprzecznie książę Jan II Dobry, twórca śląskiej konstytucji - znakomity władca, od którego wiele można się nauczyć.

- W pewnych swoich działaniach wyprzedzał epokę, w której żył. Te działania to przede wszystkim dwa niezwykłej wagi akty prawne: Ordunek Górny, który można nazwać pierwszym w historii kodeksem prawa pracy, bo było to nie tylko ustalenie przepisów normujących wydobycie, ale również normujących prawa tych, którzy pracowali, m.in. powstała wtedy pierwsza w historii instytucja kas zapomogowo-pożyczkowych, a była to przecież pierwsza połowa XVI wieku.Ten ordunek był później wzorem dla podobnych aktów normatywnych w innych krajach Europy, a pewne jego zasady przetrwały do czasów późniejszych - mówi o śląskim władcy Jerzy Ciurlok.

Jeszcze większe znaczenie miał wspomniany akt ziemski dla księstwa opolsko-raciborskiego, który przypomina konstytucje nowożytne, ustanawiane kilka wieków później w Stanach Zjednoczonych czy w Polsce.

- Zarówno pod względem konstrukcji tego dokumentu, jak i jego treści, możemy śmiało powiedzieć, że był to niezwykły dokument wyprzedzający swoją epokę. Poza tym książę Jan II Dobry był znakomitym gospodarzem, scalił prawie cały Górny Śląsk, skupiając w ręku wszystkie ziemie, które odpadły jeszcze przed rządami jego ojca, Mikołaja I i brata, Mikołaja II. Wyjątkiem było księstwo siewierskie, które przejęli biskupi krakowscy, o co zresztą toczyła się wojna, księstwo oświęcimskie, które zostało zakupione przez Jagiellonów od ostatnich książąt oświęcimskich, a także księstwo cieszyńskie, które pozostało osobnym, niezależnym dziedzictwem - dodaje Jerzy Ciurlok.

Wspomina, że ówczesne księstwo opolsko - raciborskie było monolitycznym organizmem quasi-państwowym, którego trwałość pieczętował wspomniany akt ziemski. Niestety, Jan II Dobry był ostatnim z tej linii książęcej. - Mieliśmy jako Górnoślązacy szansę na kolejnego, bardzo dobrego władcę i kolejną linię dynastyczną, a mam tutaj na myśli Jerzego Hohenzollerna, zwanym Pobożnym, którego Jan II Dobry wymarzył sobie na swojego następcę. Niestety, na drodze tych planów stanęli Habsburgowie - opowiadał w Radlinie publicysta, autor m.in. dwutomowej publikacji "Ich książęcych wysokości".

Wśród śląskich władców z pewnością nie brakowało światłych ludzi i dobrych gospodarzy, poczynając od Mieszka Plątonogiego i Henryka Brodatego. Również Henryk Pobożny zdradzał spore zdolności, jeśli chodzi o władztwo, niestety, jak wiadomo, zginął przedwcześnie pod Legnicą. Znakomicie w historii zapisali się także Henryk Probus, Bolko Surowy czy Władysław Opolczyk. - Ten ostatni jednak w historiografii polskiej uważany jest za Czarnego Piotrusia, a to dlatego, że jego dzieje, jego postępowanie, jakby kolidują z historyczną myślą polską. To najlepiej dowodzi, że śląska historia była jednak odrębna, że to, co dobre dla Polski, niekoniecznie było dobre dla Śląska i odwrotnie - argumentuje Jerzy Ciurlok.

W poczet dobrych, śląskich gospodarzy doskonale wpisują się poprzednicy Jana II Dobrego, zarówno jego ojciec, jak i wuj – Bolko V, zwany Heretykiem, Wołoszką albo Husytą (miał trzy przydomki ze względu na swoje wyznanie, religię, po stronie której się opowiedział). Również wśród książąt brzeskich czy głogowskich nie brakowało dobrych władców. - Warto też pamiętać o niepiastowskich liniach: opawskich Przemyślidach czy Podiebradach, którzy rządzili księstwem oleśnickim - dodaje autor książek "Ich książęce wysokości".

Wspominając kolejnych, znakomitych śląskich władców, nasuwa się pytanie, dlaczego Ślązacy mimo wszystko nie doczekali swojego państwa, chociaż na przestrzeni dziejów mieli takie możliwości?

- W XVI wieku Habsburgowie proponowali Śląskowi stworzenie własnego królestwa. Na ile to były poważne propozycje, trudno dzisiaj dociec, bo wtedy jakoś nikt nie spieszył się, aby z nich skorzystać, a mieliśmy w tamtym czasie naprawdę mądrych i rozważnych władców. Inna sprawa, że propozycja ta wymierzona była w Czechów. Potem kolejna szansa na własne państwo pojawiła się w XX wieku, w okresie plebiscytu, wtedy jednak znaczna część społeczeństwa nie wyobrażała sobie, aby Śląsk mógł istnieć poza państwem niemieckim. Dzisiaj też możemy zadać sobie pytanie: co by się stało z małym państewkiem, wciśniętym pomiędzy potężne Niemcy, potężniejącą Polskę i Czechosłowację? - zastanawia się Jerzy Ciurlok.

Dodaje, że nie to jest jednak najważniejsze, bo status państwa nie jest potrzebny, jeśli dobrze dzieje się w regionie, w ramach istniejącej struktury państwowej. - Nie ma potrzeby z tej struktury występować. Jeśli jednak region traktowany jest jak kolonia, to nie jest dobrze. Warto szanować regionalną odrębność - podkreśla publicysta.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt
3

Komentarze

  • Fan Masztalskich śliski Ecika 28 czerwca 2018 14:26Władysław Opolczyk z Opolszczyzny to po prostu zdrajca zmawiający się w sprawie rozbioru Polski, nie jest więc dziwne, że jego dzieje i postępowanie - jak to ujął Ecik Ciurlokowski - jakby kolidują z historyczną myślą polską. Tylko dlaczego "jakby"? I ten żal Ecika za Jerzym Hohenzollernem (to był prawdziwy Niemiec!), któremu na drodze stanęli ci mieszańcy Habsburgowie. Ciekawe czy ktoś kupił książkę Ecika, tę, którą trzyma a ręce? Jeśli tak, to czy tylko po to, żeby ją przeczytać? Oglądałem ją w księgarni, papier nie jest tak bardzo śliski, jak Ecik w swoich sformułowaniach.
  • G.B. Tak czasem przed... 12 czerwca 2017 19:49Marzy mi się , żebym częściej przeczytał o imprezie przed, a nie "odbyła się".......Tomku(na studiach byliśmy na "Ty") poradzymy?
  • Elisabeth slask 07 czerwca 2017 18:52kaj chlop mo recht,tam mo recht.... Slask byl bogatym-wegiel,rudy metalow,potem przemysl-kazdy -Czechy,austria,Prusy,POlska chcial kawal korzysci z tego miec,no i tak wykorzystywano Slask.Jak tam nic nie bedzie-to nawet polacy go nie beda chciec..... Slask-to niestety-taka -dojno krowa-i przedmiot polityki.Szkoda,bo to piekny kraj-3 dnie szeroki,9 dni dlugi...Ale jak Slonzoki dokupy bydom trzymac-i dalej swoja kulture pielegnowac-to Slask dalej bedzie,a Slonzoki tez!

Dodaj komentarz