Od lewej: Marek Wróbel i Dariusz Mazur, miłośnicy historii Jastrzębia-Zdroju / Iza Salamon
Od lewej: Marek Wróbel i Dariusz Mazur, miłośnicy historii Jastrzębia-Zdroju / Iza Salamon

W okolicznościowym folderze możemy przeczytać, że jastrzębską solankę jodobromową odkryto przypadkowo podczas poszukiwania węgle kamiennego, u schyłku lat 50. XIX wieku. Po wykonaniu analiz wody władze pruskie zdecydowały się na budowę tutaj uzdrowiska, zaś realizacji tego planu podjął się hrabia Felix von Koenigsdorff, urodzony w Ślęzie (wówczas Lohe) na Dolnym Śląsku, nowy właściciel Jastrzębia Dolnego. Tak oto pierwszy sezon leczniczy przypadł na 1861 rok, zaś młody kurort przyjął nazwę Bad Koenigsdorff - Jastrzemb.

- Sześć lat temu zorganizowaliśmy wystawę dotycząca kurortu w okresie międzywojennym, kiedy to jastrzębskie uzdrowisko przeżywało swój złoty okres. Naszym zdaniem ważny jest także ten pierwszy okres, pionierski, który przypadał na czasy pruskie - mówi Marcin Boratyn, kierownik Galerii Historii Miasta w Jastrzebiu-Zdroju (przy ulicy Witczaka 4) i zarazem autor wystawy. Na ekspozycję składa się m.in. bogaty zbiór unikatowych pocztówek, wycinków z prasy, map, rycin i pamiątek.

- Na wystawie po raz pierwszy zaprezentowano dużą liczbę pamiątek po jastrzębskim kurorcie z czasów pruskich. Trzon wystawy stanowią eksponaty pochodzące ze zbiorów Miejskiego Ośrodka Kultury, Kazimierza Janoty oraz Dariusza Mazura. Jak wyglądało Jastrzębie w tamtych czasach? Z pocztówek wyłania się idylliczny obraz pięknych budowli zanurzonych w sielskiej zieleni. - Musimy pamiętać, że pocztówki miały wymiar propagandowy i prezentowano na nich te najlepsze miejsca. Tak naprawdę jednak nie wiemy do końca, czy tak to rzeczywiście wyglądało, czy na przykład ten folwark, który znajdował się tuż za muszlą koncertową, nie wpływał chociażby zapachowo na otoczenie - dodaje Marcin Boratyn.

Przygotowując wystawę Galeria Historii Miasta chciała upamiętnić zarówno hrabiego von Koenigsdorffa, jak i polskiego właściciela - doktora Mikołaja Witczaka, którzy jak klamra spinają początek i koniec panowania pruskiego, kiedy to jastrzębskie uzdrowisko rozkwitło i zapisało się na karcie kurortów niemieckich. O ile jednak nazwisko doktora Witczaka pojawia się w przestrzeni miejskiej, o tyle pruski właściciel popadł w całkowite zapomnienie. Czy ktoś się boi hrabiego von Koenigsdorffa?

- Myślę, że jest to spuścizna po PRL-u , kiedy to nie mówiono wcale o jego zasługach, liczę jednak na to, że wystawa przełamie stereotypy - dodaje Marcin Boratyn.

Wystawę o Bad Jastrzemb można oglądać przez całe wakacje, do 1 września.




Uzdrowisko znane w Europie

Andrzej Kinasiewicz, jastrzębski radny

Historię tworzą ludzie, mieszkańcy tych ziem i o nich trzeba pamiętać. Chciałbym, aby i u nas powstało miejsce pamięci, podobne do alei zasłużonych twórców, jaka istnieje na przykład w Katowicach. Moglibyśmy upamiętnić hrabiego Felixa von Koenigsdorffa, rodzinę Witczaków czy profesora Rudolfa Ranoszka, wybitnego filologa Wschodu. Takich osób jest pewnie więcej. Jako radny występowałem, aby otworzyć u nas w parku galerię zasłużonych, z popiersiami, biogramami, ale konserwator się nie zgodził. Moim zdaniem jednak park by nie utracił, a wręcz zyskał. Jesteśmy przecież młodym miastem, nie mamy rynku, park jest taką naszą wizytówką. Może kiedyś skruszeją serca decydentów. Śląsk to jak wiadomo ziemia wielu kultur: polskiej, czeskiej, niemieckiej, żydowskiej. Czego mamy się bać? Boją się ludzie słabi, a my do nich nie należymy. Nie boimy się śląskiej historii, bo wtedy byśmy ją wypaczyli.



Dariusz Mazur, jastrzębski historyk i pasjonat

Wystawa pokazuje nam, jak kiedyś wyglądało Jastrzębie-Zdrój. Z każdą taką ekspozycją dowiadujemy się coraz więcej o kolejnych budynkach, o kolejnych miejscach, o tym, jak kiedyś ludzie tutaj pracowali, żyli. Była to mała mieścina, małe uzdrowisko, ale znane w Europie, co wynika z licznych ogłoszeń i reklam zamieszczanych w ówczesnej prasie, ukazującej się w Berlinie, Wrocławiu czy Londynie. Obecnie mamy do nich dostęp dzięki bibliotekom cyfrowym. Pisałem też kiedyś, że przybył tutaj nawet jeden z członków angielskiego Towarzystwa Geograficznego. Prawdopodobnie znalazł reklamę w jakiejś gazecie i postanowił przyjechać na Śląsk, aby zobaczyć i opisać to miejsce. Klimat był tutaj łagodny. ludzie korzystali. A założyciela uzdrowiska, hrabiego von Koenigsdorffa, jak najbardziej warto uhonorować - kiedyś taka pamiątkowa tablica stała w parku, ale zniknęła. Teraz mogłaby powrócić, bo myślę, że aż takiej animozji pomiędzy Polską a Niemcami nie ma. Decyzja należy do władz. (izis)

Galeria

Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz