Pani Monika, żona 28-letniego Jacka Hrycia, ze łzami w oczach mówiła o zmarłym mężu / Adrian Karpeta
Pani Monika, żona 28-letniego Jacka Hrycia, ze łzami w oczach mówiła o zmarłym mężu / Adrian Karpeta

Marsz wyruszył spod urzędu miasta. Z przodu szła pani Monika, żona pana Jacka, towarzyszył jej ojciec. Marsz i dotarł na miejsce tragicznej śmierci 28-latka.

- Jestem przekonana, że wszyscy wiecie, że mój mąż Jacuś nigdy nie wyrządził nikomu żadnej krzywdy. Był wspaniałym człowiekiem. Mój ból chcę wyrazić słowami, które nie są moje, ale się z nimi identyfikuję: „W nim miałam moją północ, południe, mój zachód i wschód, niedzielny odpoczynek i codzienny trud, jasność dnia i mrok nocy, moje słowa i śpiew. Miłość, myślałem, będzie trwała wiecznie: myliłam się. Nie potrzeba już gwiazd, zgaście wszystkie, do końca. Zdejmijcie z nieba księżyc i rozmontujcie słońce. Wylejcie wodę z morza, odbierzcie drzewom cień. Teraz już nigdy na nic nie przydadzą się”. Chcę wam wszystkim podziękować za każde dobre słowo i każdy dobry gest – mówiła łamiącym się głosem pani Monika.

- Jako ojciec syna, który w tym miejscu tragicznie zginął przez takich bandziorów, bo nie mogę ich inaczej nazwać, twierdzę, że oni powinni być tutaj przyciągnięci i tu powinni dostać wyrok. Może to by dla nich była nauczka. A tak? Śmieją się, chcą wyjść z tego, bo przecież oni nic nie zrobili takiego – mówił emocjonalnie Zenon Hryć, ojciec Jacka.

Ma olbrzymi żal do policji, że nie patrolowała okolicy w miejscu, w którym zginął jego syn. - Oni interweniują, gdy ktoś sobie piwko gdzieś wypije. Ale tu? Po co, przecież tu jest centrum Jastrzębia! Szczycą się tym miejscem, ale jest inaczej - mówił.

Zapowiedział, że dopóki będzie żył, nie odpuści. - Oni nie mogą ujrzeć już światła dziennego! Będę walczył o to, by dostali dożywocie. Może to prawo w końcu się zmieni, może rząd obudzi się, że trzeba przywrócić karę śmierci – mówił ostro pan Zenon.

W podobnym tonie wypowiadał się teść pana Jacka, ojciec pani Moniki. - Będziemy patrzeć na ręce tym, którzy będą rozliczali tych bandytów. Na ręce prokuratora, sądu, na wszystkie instytucje, które są władne wydać właściwe wyroki. Prosiłbym też was, byście nam w tym pomogli. To nie będzie trwało dzień czy dwa, ale latami – apelował do uczestników marszu teść pana Jacka. - Nie pozwolimy, żeby ta sprawa została zamieciona pod dywan – dodawał.

W marszu szli również przypadkowi ludzie, poruszeni bezsensowną śmiercią. Także młodzi. - Straszna tragedia się stała. Jest mi bardzo przykro, chce mi się płakać. Nie czuję się bezpiecznie. Boję się wyjść nawet z psem na dwór - powiedziała nam 13-letnia Karolina.

Ojciec pana Jacka miał żal, że kiedy wyruszał marsz, na stadionie miejskim (zlokalizowanym właśnie przy urzędzie miasta) w najlepsze trwał koncert jednej z gwiazd. - Ja wiem, że pamięć Jacka uczcili minutą ciszy. Ale mogli z tym koncertem na tę chwilę się wstrzymać – mówił pan Zenon.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz