Osiemnastolatka widziała wokół siebie tylko drzewa i mrok nocy / Tomasz Świstowski
Osiemnastolatka widziała wokół siebie tylko drzewa i mrok nocy / Tomasz Świstowski

W sobotę wieczorem do dyspozytora Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego zadzwonił telefon. Dziewczyna, która zadzwoniła powiedziała tylko: Nie umiem ruszać nogami i rękami, widzę drzewa… po czym się rozłączyła. W tle słychać było stłumione głosy innych osób. Dyspozytor próbował ponownie połączyć się z abonentem, ale nic to nie dało – włączała się tylko poczta głosowa. Nie można było ustalić, gdzie jest zgłaszający i gdzie posłać pomoc.
Wiadomo było tylko, że telefon wykonano z terenu Jastrzębia. Dyspozytor WCPR zgłosił więc informację o niepokojącym komunikacie do dyżurnego z Komendy Miejskiej Policji w Jastrzębiu-Zdroju. Najpierw policjanci sprawdzili, czy straż pożarna i pogotowie nie dostały podobnego telefonu, jednak nic takiego nie miało miejsca. Wtedy dyspozytor WCPR odebrał podobny telefon po raz drugi. Ta sama kobieta znów powiedziała, że ma problemy z poruszaniem się. Nie potrafiła też sprecyzować miejsca, w którym teraz się znajduje. Policja sprawdziła, że właścicielką telefonu, który dzwoni do WCPR jest 18-latka z Pszowa. Okazało się, że młoda kobieta obecnie mieszka u swojej babci w Jastrzębiu-Zdroju przy ul. Zielonej. Wywiadowcy skontaktowali się z babcią, gdzie dowiedzieli się, że jej wnuczka wyszła gdzieś z domu i nie wiadomo, gdzie teraz jest. Wnuczka miała jednak wcześniej skontaktować się z babcią i potwierdzić, że jest cała i zdrowa. Miała też powiedzieć, że będzie w domu około północy.
Ustalono, że prawdopodobnie ostatnie połączenie wykonano z okolic ul. Młyńskiej. Policjanci, strażacy i strażnicy miejscy rozpoczęli przeczesywanie terenów zalesionych w tej okolicy. Około pół godziny po północy poszukiwana kobieta zadzwoniła na Komendę Miejską Policji w Jastrzębiu. Dyżurny pozostawał z kobietą na linii i polecił jej nasłuchiwać, czy słyszy jakieś sygnały dźwiękowe. Tymczasem osoby zaangażowane w poszukiwania nawoływały kobietę i świeciły latarkami. W pewnym momencie kobieta powiedziała dyżurnemu, że słyszy jakieś głosy. O godzinie 1:38 patrol straży pożarnej znalazł ją w lesie przy ul. Rolniczej. Wyziębiona i przemoknięta kobieta znajdowała się w gęstwinie krzewów i drzew. Została przewieziona do szpitala. Jej zdrowiu i życiu nic już nie zagraża.

Komentarze

Dodaj komentarz