Prezes Krzysztof Mrozek / ARC
Prezes Krzysztof Mrozek / ARC

 

Rozmowa z Krzysztofem Mrozkiem, prezesem ROW Rybnik SA


 

Panie prezesie, w jakim miejscu jest dziś rybnicki żużel?

Wciąż jesteśmy w PGE Ekstralidze, najlepszej żużlowej lidze świata. I choć wiele osób już dziś chciałoby złożyć nas do grobu i wyśpiewać żałobne pieśni, my się nie poddajemy. Zamierzamy walczyć o pozostanie w lidze, bo Rybnik zwyczajnie na to zasługuje. Proszę popatrzyć choćby na frekwencję, która plasuje nas na czwartym miejscu wśród klubów Ekstraligi!

 

Jednak nad klubem wisi groźba odebrania pięciu punktów meczowych, które drużyna zdobyła w meczach z Częstochową i Gorzowem. Jeśli tak się stanie, ROW wyląduje na ostatnim miejscu w tabeli i będzie blisko spadku do Nice Polskiej Ligi Żużlowej.

Rozmawiamy o tym, jak jest dziś. Tak więc mamy na koncie osiem punktów i zajmujemy piąte miejsce w tabeli. Ostatnie trzy spotkania pojechaliśmy bez zawieszonego Grigorija Łaguty, ale drużyna ambitnie walczyła i nie podała przeciwnikom punktów na tacy. Przed meczem w Rybniku z Betardem Spartą żaden z ekspertów nie dawał nam szans na wygraną, a zabrakło nam do niej dosłownie stu metrów Tobiasza Musielaka w ostatnim wyścigu dnia. Musieliśmy się zadowolić remisem i nic na to nie poradzimy. Jedziemy dalej.

 

Dobrze, ale ucieka pan od odpowiedzi na pytanie o punkty, które mogą zniknąć z dorobku drużyny...

Bo nie chcę teoretyzować. Powiem tyle, że bardzo wnikliwie śledzimy orzecznictwo Światowej Agencji Antydopingowej WADA w sportach drużynowych w przypadkach podobnych do naszego. I tyle na teraz.

 

Ma pan żal do Grigorija Łaguty? W tym roku drużyna spisywała się lepiej niż w sezonie 2016 i do momentu jego zawieszenia wciąż miała realne szanse nawet na awans do rundy play off. Potem wszystko runęło jak domek z kart...

Wie pan, ja nie jestem sentymentalny. Twardo stąpam po ziemi i staram się zmierzyć z sytuacją, w jakiej znalazł się klub. To najważniejszy cel na najbliższe tygodnie. Musimy działać dwutorowo - z jednej strony walczyć o punkty w kolejnych meczach, a z drugiej przygotowywać się do batalii prawnej, która rozpocznie się po zakończeniu postępowania dyscyplinarnego, jakie czeka Łagutę przed agencją POLADA.

 

Czyli wierzy pan w to, że sytuacja nie jest jeszcze przesądzona i ROW Rybnik może nie stracić pięciu punktów meczowych?

Znów chce pan namówić mnie do teoretyzowania? Nic z tego.

 

Dobrze. W piątek mecz w Grudziądzu. Pierwsze spotkanie zakończyło się wygraną ROW-u 57:33, a więc realne jest wywiezienie stamtąd punktu bonusowego. To będzie cel na to spotkanie?

To jest cel minimum. Jednak chcemy w Grudziądzu powalczyć o wygraną, bo nie jesteśmy minimalistami.

 

Odważna deklaracja. Czy w składzie znów pojawi się Australijczyk Rory Schlein, który całkiem nieźle spisał się w meczu ze Spartą?

Tak, Rory w tym meczu zrobił to, czego od niego oczekiwaliśmy. Siedem punktów w debiucie w PGE Ekstralidze, to naprawdę przyzwoity wynik. Jednak w Grudziądzu nie będziemy mogli z niego skorzystać, bo ma spotkanie w Anglii. Byliśmy tego świadomi, kiedy podpisywaliśmy z nim kontrakt. Jesteśmy jednak w takim momencie sezonu, że trudno znaleźć zawodników z wolnymi miejscami w kalendarzu.

 

Więc kto będzie w składzie? Rafał Szombierski czy może ktoś inny?

Działamy. Zobaczymy, co uda się zrobić.

 

Czytał pan oświadczenie kibiców, którzy napisali, że nie chcą już Łaguty w składzie ROW Rybnik?

Czytałem i poczułem głębokie zażenowanie. Nie chodzi o samą formę oświadczenia, ale raczej to, że niewielka grupa kibiców zasiadająca na piątym sektorze stadionu przy G72 wypowiada się w imieniu 9 000 kibiców, którzy regularnie przychodzą na nasze mecze. Ja bardzo doceniam to, co ta grupa fanów robi pod względem kibicowskim, ale to, co zrobili tym razem, było zdecydowanie przedwczesne i na pewno nie przysłużyło się klubowi, na którym podobno tak bardzo im zależy.

 

Co pan ma na myśli?

Ano to, że na chwilę obecną Łaguta nie został skazany. Postępowanie dyscyplinarne zawodnika przed agencją POLADA dopiero się rozpocznie. Tam zawodnik po raz pierwszy będzie miał okazję odnieść do stawianych mu zarzutów, przedstawić swoje argumenty. Wydaje mi się, że brak zrozumienia procedur, które obowiązują w takich postępowaniach, sprawił, że ta grupa kibiców napisała, co napisała.

 

Zagląda pan czasami na portale społecznościowe? Tam jest spora grupa osób które otwarcie cieszą się z kłopotów klubu...

Tak, od samego początku mamy grono życzliwych, którzy po każdej porażce otwierają szampana i świętują (śmiech). Szczerze mówiąc, żal mi tych ludzi, bo domyślam się, że niełatwo iść przez życie z takim ładunkiem negatywnych emocji. Ale cóż, to ich wybór. Ja jestem dumny, bo pracując ciężko od 2012 roku, udało nam się sprawić, że rybnicki żużel wrócił na należne mu miejsce. Żużel znów łączy rybniczan i mieszkańców regionu rybnickiego, daje im niezwykłe emocje. Proszę zobaczyć, co działo się na naszych dwóch ostatnich meczach – chociaż jechaliśmy w osłabieniu, trybuny były pełne, a kibice wspaniale dopingowali drużynę. Udowodnili, że się z nią identyfikują i są gotowi wspierać ją w trudnym momencie. To są niezapomniane chwile, których nie zapewnia żadna inna dyscyplina sportu w Rybniku. Jeśli ktoś tego nie widzi, bardzo mi przykro.

 

Prezydent Rybnika Piotr Kuczera już zadeklarował, że wpadka Łaguty nie będzie miała wpływu na wsparcie miasta dla żużla. Powiedział, że "jeden zawodnik to nie cały klub".

Słyszałem to i bardzo dziękuję panu prezydentowi za wsparcie. Właśnie dzięki pomocy samorządu żużel w Rybniku stanął na nogi, a Piotr Kuczera jest z drużyną na dobre i na złe. 85 lat tradycji sportu żużlowego w Rybniku to wielka wartość, na której powinniśmy wspólnie budować przyszłość. Żużlowy ROW jest dla Rybnika tym, czym Górnik dla Zabrza albo GKS dla Katowic. Mamy w klubie świadomość odpowiedzialności, która na nas spoczywa. Właśnie dlatego będziemy do końca walczyć, by z tego ostrego zakrętu, na którym znalazł się klub, wyjść obronną ręką. Wierzę, że nam się uda.

Rozmawiał: Adrian Karpeta

1

Komentarze

  • Ryszard Panie prezesie 26 lipca 2017 11:47Cały sportowy Rybnik z panem! Wkurzony jestem na Łagutę, ale jednocześnie jestem świadom że klub nie ma z tym co się stało nic wspólnego. Patrzę na pana zaangażowanie w ten sport i od lat jestem pod wielkim wrażeniem. Tak trzymać! Niech pan tą sytuacje potraktuje jak wypadek przy pracy, który się zdarza. Nie można z tego powodu rezygnować i się załamywać

Dodaj komentarz