Kiedy ten numer tygodnika "Nowiny" trafił do kiosków, ja - o ile świętowanie urodzin przypadających dzień wcześniej przebiegło bez żadnych sensacji - wybierałem się właśnie na Węgry. Jak to mówią "Polak - Węgier dwa bratanki". Z mojej śląskiej perspektywy w sumie Orban i Kaczyński to takie dwa gagatki. Zatem coś jest na rzeczy.
Taki wypad to nic nadzwyczajnego. 400 kilometrów na południe, po drogach, które do najgorszych nie należą. Granica czeska, granica słowacka, granica węgierska. Po prostu jedziesz. Przy okazji mojej pierwszej eskapady nad Balaton musiałem na granicy słowackiej dać łapówkę celnikowi. Przyuważył, że odpiąłem pas, żeby podać smoczek malutkiemu (wtedy) Robertowi. Czytelnicy "Nowin" pewnie doskonale pamiętają jak to było na granicach, ile to trwało. Pamiętają też, czym i jak się jechało po wspaniałych drogach krajów dystansujących się od Europy Zachodniej. Barwne to opowieści, ale chyba nie macie ochoty przechodzić tego znowu. Mylę się?
Dwa wspomniane powyżej gagatki wydają się czynić starania, żeby nas po cichutku wypchnąć z łodzi zwanej Unią Europejską. Będzie chlup i po fakcie. Postawią granice i szlabany. Za nimi pojawią się mundury i psy. Pojawią się cła, które życia tańszym nie czynią. Każdy z was, kto ma rodzinę TAM, będzie miał utrudniony kontakt, każdy robiący TAM interesy będzie miał pod górkę, każdy starający się o lepsze wykształcenia będzie musiał pokonać kolejne szczeble biurokracji.
Jestem z wykształcenia politologiem. W Polsce nie mamy do czynienia z dyktaturą. Natomiast język władzy już teraz żywcem wzoruje się na autokratycznych władzach PRL-u czy nawet języku południowych Stanów Zjednoczonych w przededniu wojny secesyjnej. Zawsze to samo. "Nie będzie obcy nam tu gadał, co mamy robić! My mamy swoje wartości, te prawdziwe!" I tak przez wieki. Nic nowego, tylko ludzie historii się nie uczą.
Wstąpienie do UE jest jak małżeństwo. Obie strony mają swoje obowiązki. W tym wypadku tych stron jest już 28, a obowiązkiem są demokratyczne standardy. Łatwy związek to nie jest. Tym bardziej powinniśmy dbać, aby nie zachowywać się jak pijus odgrażający się byłej żonie, że jeszcze za nim zatęskni. Na potrzeby felietonu poczytałem o dopłatach dla rolników. Korzysta z nich 1,4 miliona ludzi! Otrzymują ponad 14 miliardów złotych rocznie. A to tylko jeden z finansowych profitów. Zamiast słuchać głupstw o złych Niemcach, popatrzmy trzeźwo do swoich kieszeni.
Komentarze