Do lat 90. w mieście istniała baza rakietowa. Okazuje się, że już wkrótce armia może tam wrócić – teraz będą to Wojska Obrony Terytorialnej!
W Kuźni Raciborskiej od 1962 roku do 1990 stacjonował 11. Dywizjon Rakietowy Obrony Powietrznej. Pozostały po nim zabudowania przy ulicy Jagodowej. Okazuje się, że już od jakiegoś czasu MON znów interesuje się Kuźnią Raciborską. Chodzi o dowództwo Wojsk Obrony Terytorialnej, które rozważa utworzenie tutaj jednostki. Pod uwagę brało właśnie dawną jednostkę wojskową oraz budynek dawnej szkoły podstawowej przy ul. Arki Bożka 9. Ostatecznie zdecydowano, że lepiej nadadzą się do tego zabudowania szkoły. Przeważył lepszy stan budynku, dobry układ komunikacyjny oraz zaplecze kuchenne.
17 lipca do burmistrza Pawła Machy wpłynęło w tej sprawie pismo od zastępcy dowódcy WOT pułkownika dr. inż. Artura Dębczaka. 20 lipca na nadzwyczajnej sesji radni podjęli uchwałę intencyjną o woli udostępnienia WOT nieruchomości będącej własnością gminy. Póki co nie wiadomo, czy WOT zamierza obiekt wydzierżawić, kupić czy pozyskać w jakiś inny sposób. – Myśmy uchwałę rady miasta odesłali do MON i czekamy na reakcję – mówi nam burmistrz Paweł Macha.
Według burmistrza korzyści z powrotu wojska do Kuźni Raciborskiej odniosą nie tylko siły zbrojne, ale też miasto. WOT poza funkcją militarną mają mieć duże znaczenie dla pomocy przy klęskach żywiołowych, a te często nawiedzają okolice. Wystarczy wspomnieć pożar z 1992 roku, powódź z 1997 roku czy huragan, który szalał kilka tygodni temu! Burmistrz wskazuje też na inne korzyści z istnienia jednostki. – Trzeba tym ludziom posprzątać, ich nakarmić itd. To są dodatkowe miejsca pracy! – mówi Paweł Macha. Dodaje, że wojsko może się tu szybko ulokować! – Jeśli chodzi o budynek, jesteśmy przygotowani również administracyjnie na przerzucenia takiego wojska. Mamy nowy projekt z pozwoleniem na budowę obiektu użyteczności publicznej, bo tam był planowany urząd miasta. Budynek jest w bardzo dobrym stanie, ponieważ był do tej pory ogrzewany – podsumowuje.
Do tematu wrócimy.
Komentarze