Po tej przygodzie Zuzka wyszła za Antka / Elżbieta Grymel
Po tej przygodzie Zuzka wyszła za Antka / Elżbieta Grymel

 

W umówioną sobotę utopek i diabeł zjawili się w starym zajeździe, aby zrealizować swój szatański plan. Nie wszystko jednak poszło po ich myśli...

 

Mimo że był to środek zimy, w środku panował wielki gwar. W ten sobotni wieczór do karczmy przyjechał wysoki i chudy elegant na małym koniu i od razu stał się obiektem kpin miejscowych parobków, ale on sobie z tego nic nie robił. Kiedy wszedł na salę taneczną, wszystkie dziewczęce buzie uśmiechnęły się do niego, choć nie był zbytnio urodziwy. Był jednak nowy i każda panna miała nadzieję, że to właśnie ją wybierze do pierwszego tańca. Niestety nowo przybyły sprawił im wielki zawód, bo od razu pospieszył do stołu przy którym siedziała Zuzka!

Ukłonił się prawie do ziemi i ruszył w tany! Dziewczynie świat zawirował w oczach, ale zauważyła, że z czupryny i rękawów jej tanecznika kapie woda. Wtedy przyszło jej do głowy, że to coś oznacza, że coś kiedyś słyszała, ale nie mogła zebrać myśli, jakby coś jej przeszkadzało...

– Stoń na kwilka, bo żeś sie fest zmochoł! – wystękała, ledwo łapiąc oddech.

– Chyba ci się wydaje, przemiła panienko! – odpowiedział spokojnie utopek. – Ale chyba najlepiej zrobimy, jak tanecznym krokiem ruszymy na dwór, tam panuje przyjemny chłodek... – dodał.

I tak też zrobił: najpierw wytańcował Zuzkę przed karczmę, potem na drogę, a w końcu w sosnowy zagajnik, gdzie znajdowały się stawy. Ale za nimi skradał się czarny cień! Był to pomocnik kowala Antek Buła. Chłopak urodą nie grzeszył, bo był gruby, lekko garbaty, długonosy i mocno łysawy! Jednak od kilku lat, jak już wspomniałam, niezmiennie zakochany w Zuzce, choć ta nie zaszczyciła go nawet jednym cieplejszym spojrzeniem. Ów kawaler bywał na wiejskich zabawach, choć nie tańczył, siadywał na ławie blisko drzwi i obserwował tańczących, wszystkich wchodzących i wychodzących, a obserwatorem był bystrym!

I oto zauważył, że jedna z gospodyń, pokręciwszy się po sali, podeszła do karczmarki, poprosiła o kawał kołacza i kwartę grzańca, a potem skierowała się do drzwi. Być może ktoś tam na nią czekał? Wiedziony zwykłą ciekawością, młody pomocnik kowala zajrzał do sieni i zdębiał... Baba wyszła na dwór i skierowała się prosto ku koniom przywiązanym do płotu. Jeden z nich, ten najmniejszy, zarżał i na jego oczach zmienił się w starego biesa! Antek nie czekał już dalszego ciągu, tylko błyskawicznie wrócił do karczmy i od tej chwili nie spuszczał oczu z Zuzki domyślając się, że to właśnie jej grozi niebezpieczeństwo. Kiedy elegant wyprowadził ją na dwór, chłopak dyskretnie poszedł za nimi.

Zuzce szumiało w głowie, jakby wypiła co najmniej kwartę grzanego wina, ale resztkami świadomości zauważyła, że jej elegancki tancerz wiedzie ją w kierunku stawów.

– Niy chca, nie pójda! – krzyknęła i próbowała się wyrwać z jego objęć, ale elegant nie puszczał.

– Teraz już trudno darmo, ale musisz być moja! – syknął urażony i pchnął dziewczynę do przerębli tak, że poleciała głową do przodu, a potem skoczył za nią, usiłując wciągnąć ją pod lód.

Na szczęście Antek był w pobliżu, złapał Zuzkę za kiecki, które utrzymywały ją na powierzchni wody i z całej siły przyciągnął do siebie. Tego się Ferdynand nie spodziewał, wyskoczył z przerębli i chciał dać intruzowi nauczkę, ale zanim cokolwiek uczynił, pomocnik kowala zdążył krzyknąć: Zgiń, przepadnij, siło nieczysta! A potem uczynił znak krzyża w powietrzu. Wtedy utopek Ferdynand zzieleniał na twarzy, skurczył się do rozmiaru kaczki, a potem wskoczył w wodę i tyle go widzieli.

Dygoczącą z zimna dziewczynę Antek tymczasem otulił swoją kapotą i zaprowadził do karczmy. Kiedy Zuzka opowiedziała o swojej przygodzie, wszystkim tam obecnym przeszła chęć do tańca i powoli grupkami ruszyli do domów, choć jeszcze nie było zbyt późno.

Ta nieprzyjemna przygoda nauczyła jednak Zuzannę rozumu. Przestała biegać po zabawach, a w najbliższe Godne Święta wyszła za mąż za Antka, który może nie był najpiękniejszy, ale za to wytrwały i kochający.

Elżbieta Grymel

Komentarze

Dodaj komentarz