Kohut: Ezi

A w zasadzie Ernest Wilimowski. Najlepszy śląski piłkarz w historii. Gerard Cieślik i Antoni Piechniczek poszli o krok dalej: "najlepszy polski piłkarz w historii" mówili. Urodził się w 1916 roku w Kattowitz na Górnym Śląsku w pruskiej prowincji Cesarstwa Niemieckiego. Miał rude włosy i sześć palców u prawej nogi. Przeszedł do historii mistrzostw świata jako strzelec czterech bramek w meczu Brazylia – Polska (6:5) podczas mistrzostw świata 1938 we Francji, dzięki czemu przez 56 lat był rekordzistą pod względem liczby strzelonych bramek w jednym meczu. Jako pierwszy w historii Ekstraklasy zdobył w jednym meczu siedem, osiem, dziewięć i dziesięć goli. Czterokrotny mistrz Polski (1934, 1935, 1936, 1938). Łącznie w karierze strzelił 1175 goli w oficjalnych i nieoficjalnych meczach. Prawie tyle, co Pele.

Mówił o sobie "Górnoślązak". Ojciec Niemiec zginął podczas pierwszej wojny światowej, ojczym był Ślązakiem walczącym o przyłączenie Śląska do Polski. W latach 1934-39 Wilimowski występował w reprezentacji Polski (21 bramek w 22 meczach), grał również w reprezentacji Śląska, w której w latach 1934–1939 rozegrał 6 meczów i strzelił 7 bramek. Najczęstszym rywalem reprezentacji Śląska była reprezentacja Śląska Niemieckiego, których mecze nazywane były przez niemiecką prasę małymi meczami międzypaństwowymi. W latach 1941-42 był ośmiokrotnym reprezentantem III Rzeszy (13 bramek). W Polsce od tego czasu został wyklęty jako zdrajca narodu, mimo że do wyjazdu namawiał go także Józef Kałuża, ówczesny trener reprezentacji Polski. Po wojnie osiadł w Karlsruhe, gdzie zmarł w 1997 roku. Delegacji PZPN na pogrzebie nie było.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Po pierwsze dlatego, że jest symbolem skomplikowanej śląskiej tożsamości i historii wielu ludzi, o których Polska nie chce pamiętać. Po drugie historia Wilimowskiego pokazuje tragizm tamtych czasów i powinna być przestrogą przed kolejną rosnącą falą nacjonalizmu. Oby już nikt nigdy nie musiał stawać przed takimi wyborami. Po trzecie wreszcie: Ślązacy powinni być naturalnym pomostem w relacjach polsko-niemieckich, choćby przez rodzinne czy historyczne konotacje. Niestety w Warszawie mało kto rozumie specyfikę Śląska, a strach przed śląską tożsamością nie ustępuje fobii antyniemieckiej.

Komentarze

Dodaj komentarz