Prezes Mrozek w rozmowie z Grigorijem Łagutą i jego synkiem) przed obecnym sezonem
Prezes Mrozek w rozmowie z Grigorijem Łagutą i jego synkiem) przed obecnym sezonem

 

Żużlowy ROW ostro walczy o trzy punkty meczowe, które PGE Ekstraliga odebrała po dopingowej wpadce Grigorija Łaguty.

 

W ostatni piątek w Warszawie zebrał się Trybunał Polskiego Związku Motorowego, który rozpatrywał odwołanie rybnickiego klubu od decyzji weryfikacyjnej Ekstraligi. Żadna decyzja jednak nie zapadła, a posiedzenie odroczono. Przypomnijmy, że Ekstraliga zadecydowała o odebraniu trzech punktów za zwycięski mecz ROW Rybnik z Włókniarzem Częstochowa, który odbył się 11 czerwca. Właśnie tego dnia po zawodach na kontroli dopingowej wpadł Łaguta. Jego sprawa przed Agencją Antydopingową POLADA wciąż się toczy - w pierwszej instancji podjęto decyzję o dyskwalifikacji Rosjanina na 24 miesiące.

– W decyzji POLADY nie było ani słowa o weryfikacji wyników drużyny. Zresztą przepisy dopingowe są jasne – weryfikacja może nastąpić jedynie wtedy, kiedy wpadkę zanotuje dwóch zawodników – przekonuje Krzysztof Mrozek, prezes ROW Rybnik SA. Mówi też, że po kwietniowej zmianie przepisów to właśnie POLADA jest jedyną instytucją, która może nakładać sankcje za sprawy związane z dopingiem. Wcześniej agencja jedynie pobierała i badała próbki, a decyzję o sankcjach podejmowały krajowe federacje zawodników, którzy na dopingu wpadli.

– Dlatego nie rozumiem decyzji Ekstraligi, która w praktyce oznacza, że choć w rywalizacji sportowej utrzymaliśmy się w najwyższej klasie rozgrywkowej, to spadamy do pierwszej ligi – mówi prezes Mrozek. Rybniczan w tym postępowaniu reprezentuje mecenas Łukasz Klimczyk specjalizujący się w prawie sportowym i antydopingowym. – Czytam tu i ówdzie, że coś sobie ubzdurałem i stałem się teraz prawnikiem. Nic z tych rzeczy – od początku posiłkujemy się wiedzą i doświadczeniem mecenasa Klimczyka, który prowadził sprawy związane z dopingiem nie tylko w Polsce, ale też choćby przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie – wyjaśnia Mrozek. – Po prostu walczymy o swoje. Nie zgadzamy się z tym, aby w naszym przypadku dowolnie interpretować pewne zapisy w prawie antydopingowym, które są jednoznaczne – dodaje.

Dla rybniczan jest to walka o być albo nie być w PGE Ekstralidze, bo po decyzji weryfikacyjnej drużyna znalazła się na ostatnim miejscu w tabeli i za rok będzie startować w Nice 1. Lidze Żużlowej. Czy w rybnickim klubie są gotowi na taką ewentualność? – Wierzę, że uda nam się dowieść swoich racji i czekam na kolejny termin posiedzenia Trybunału PZM. Oczywiście z drugiej strony wciąż rozmawiam z zawodnikami – oni są świadomi jaką walkę toczymy i jak wysoka jest stawka - mówi Krzysztof Mrozek.

Deklarację pozostania w ROW Rybnik, bez względu na klasę rozgrywkową w której będzie startować drużyna, złożył już Kacper Woryna – dla niego sezon 2018 będzie pierwszym rokiem startów w kategorii seniora. A co z Lindgrenem, Fricke czy Musielakiem? – Rozmawiamy, choć wiem, że inne kluby też sondują naszych zawodników. Podchodzę do sprawy spokojnie. Zaczął się taki czas, że głowy niektórych prezesów się gotują, trzeba to przeczekać – mówi Mrozek.

Komentarze

Dodaj komentarz