Mariola Oleś ze statuetką Muzeonu i certyfikatem nagrody / Ireneusz Stajer
Mariola Oleś ze statuetką Muzeonu i certyfikatem nagrody / Ireneusz Stajer

Po „Polskim odkrywaniu świata” przyszła pora na zgłębianie zagadnienia dziedzictwa kulturowego mieszkańców regionu. To druga stała wystawa w tej placówce, którą przygotowano pomysłowo i z dużym rozmachem.

Ireneusz Stajer
W holu muzeum stoją manekiny oblepione karteczkami. Zwiedzający zapisują na nich słów kilka o swojej tożsamości, odpowiadając na pytanie: Kim jesteś?
W czwartek zorganizowano tu wernisaż drugiej stałej wystawy, którą stworzono w pomieszczeniach na parterze. Po "Polskim poznawaniu świata" ta ekspozycja nazywa się "Nasza tożsamość" i zgłębia zagadnienie dziedzictwa kulturowego mieszkańców regionu. W otwarciu uczestniczyli m.in. prezydent Waldemar Socha, przewodniczący rady miasta Piotr Kosztyła, dyrektor miejskiego ośrodka kultury Stanisław Ratajczyk oraz prof. Irena Floreńska-Bukowska, etnolog i antropolog kulturowy z Uniwersytetu Śląskiego, która zrecenzowała książkę poświęconą całemu projektowi.
-Za pomocą eksponatów chcemy opowiedzieć historię Żor i regionu. Tematyka jest bardzo szeroka, więc daje duże możliwości badawcze. Zwiedzającym zaproponowaliśmy układ chronologiczny, zaczynamy od komory naszych pradziadków – mówi Jacek Struczyk, komisarz wystawy. - Emitujemy tu też film, w którym zagrali mieszkańcy Osin – dodaje dr Lucjan Buchalik, dyrektor muzeum. W komorze, pełniącej równocześnie funkcję sieni i spiżarni, znajdziemy m.in. dawne narzędzia rolnicze (kosę, sierp, cepy, żarna kamienne czy plecione formy do chleba), ale również maselnice, tarki do prania, drewnianą pralkę oraz szatkownice do kapusty i maszynę do mielenia maku.
Stamtąd wchodzimy do kuchni, gdzie poczesne miejsce zajmuje szafa do przechowywania artykułów sypkich. Kredens kuchenny z lat 1930 - 1935, zwany byfyjem, sprowadzono z Niedobczyc. Są też luźne przedmioty wyposażenia, jak wisząca lampa, pamiątki ślubne i ozdobne makatki. Potem zwiedzamy M4, czyli mieszkanie z lat 70. i 80. Dzięki zbudowanym wówczas osiedlom Żory urosły z 6 – tysięcznego miasteczka do blisko 70 – tysięcznego ośrodka przemysłowego. Działała tu fabryka Fadom, która postawiła nowe domy z wielkiej płyty. Oryginalne meble do tego pomieszczenia sprezentowali Maria i Zdzisław Kępińscy. 
Następne pomieszczenie nazwano zwierciadłem czasu. - Często nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo Żory są klasycznym miastem, gdzie doszło nie tylko do wymieszania ludzi zasiedziałych z dziada pradziada z tymi, którzy przyjechali za pracą, ale przede wszystkim kultur, a tym samym i tożsamości. Tu w lustrze "innych" można przejrzeć się, aby zobaczyć siebie lepiej i wyraźniej - zaznacza Jacek Struczyk.
Potem trafiamy do gabinetu burmistrza, w którym dominuje tapicerowana sofa. Na ścianie wiszą trofea myśliwskie oraz pamiątki z egzotycznych podróży do Afryki i Azji. Nie zabrakło małej oranżerii, w której gospodarz podejmował gości przy lampce koniaku czy partyjce brydża. Przypomnijmy, że muzeum mieści się w znacznej części w odrestaurowanej willi Haeringa, gdzie w czasach niemieckich i w międzywojniu mieszkały znane osobistości. Po wojnie budynek zajmował Marian Burkot, przewodniczący prezydium miejskiej rady narodowej, stąd dom zwano później burkotówką. - To był jeden z dwóch budynków w Żorach, który ocalał z pożogi wojennej - przypomniał dr Lucjan Buchalik.
Formalnie żorskie muzeum powstało późno, bo w grudniu 1999 roku. Niemniej już wcześniej próbowano zbierać stare przedmioty dla przyszłej placówki. Eksponatów nie zachowało się jednak zbyt wiele. Jacek Struczyk pozyskiwał je w różny sposób. Około 100 – letnie meble wykonane w Holandii i Niemczech nabył w antykwariatach. Nie udało mu się kupić dywanu z lat 70., bo żaden nie zachował się w dobrym stanie, w przeciwieństwie do dywanu z przedwojnia. Stolik, zwany karciakiem, nabył w Australii poprzez ogólnoświatowy portal aukcyjny. - Karabin powstańczy dostaliśmy od anonimowego darczyńcy. Jego właściciel miał iść do trzeciego powstania, ale w międzyczasie dostał pracę w Westfalii, więc zrezygnował – poinformował dyrektor muzeum.
Ostatnim elementem jest szuflandia, nawiązująca do filmu "Kingsajz" Juliusza Machulskiego. W poszczególnych szufladach znajdziemy stare przedmioty. Dużo boksów jest wolnych. Każdy żorzanin może tam umieścić swój eksponat na stałe albo tylko wypożyczyć na jakiś czas. Dodajmy, że wcześniej obejrzeliśmy na ekranie fragmenty z kultowego filmu "Miś" Stanisława Barei, poświęcone tradycji. Na koniec jeszcze jedna niespodzianka: na wystawę wchodzimy przez oryginalne drzwi z żorskiego hotelu Zweigów, skąd wywodziła się Stefanie Zweig, autorka bestsellerowej powieści "Nigdzie w Afryce".

Nagrody dla przyjaciół muzeum
Zanim obejrzeliśmy ekspozycję zostały wręczone doroczne nagrody „Przyjaciela Muzeum”, które przyznaje rada placówki.
-Myślę, że z wystawy „Nasza tożsamość” skorzystają głównie uczniowie szkół podstawowych, którzy w klasach siódmych będą uczyli się o dziejach Żor. Poza teorią w szkole, w muzeum znajdą wiadomości na temat naszego miasta związane z eksponatami. Ale to już rola pana dyrektora oraz innych osób, które bardzo napracowały się w nad przygotowaniem tej wystawy – powiedział Grzegorz Utrata, przewodniczący rady muzeum. Następnie wręczył statuetki, zwane Muzeonem, dwóm osobom. Mariola Oleś została uhonorowana za kompleksową wspólną z żorskim muzeum realizację ścieżki edukacyjnej „Polskie poznawanie świata”, a Zbigniew Szendera (nieobecny na uroczystości) za lata owocnej współpracy z placówką. Dodatkowo wyróżniono grafikami Marcina Białasa z ASP w Katowicach: fotografika Marka Jana Karasia, reportera „Nowin” Ireneusza Stajera, Marię i Zdzisława Kępińskich oraz żorskie nauczycielki Alicję Gryt, Beatę Muchę-Kaczorowską, Katarzynę Smoleńską, Irenę Wawrzyk.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz