Anna Ujma wcieliła się w rolę Haneczki / Dominik Gajda
Anna Ujma wcieliła się w rolę Haneczki / Dominik Gajda

Ireneusz Stajer
Rzadko kiedy tylu znanych żorzan można było zobaczyć razem na scenie jak we wczorajszy wieczór w sali widowiskowej kina Na Starówce. Wszyscy oni zagrali w narodowym dramacie Stanisława Wyspiańskiego „Wesele”. Do udziału w spektaklu reżyserka Aneta Antosiak zaprosiła VIP-ów i mniej rozpoznawalnych mieszkańców.
Wypada zacząć od prezydenta Waldemara Sochy, którego obsadzono w roli Narratora. Przewodniczący rady miasta Piotr Kosztyła świetnie wczuł się w postać Stańczyka, doradca szefa magistratu Anna Ujma była Haneczką, a przewodnicząca miejskiej komisji edukacji i kultury Jolanta Hrycak – Zosią. Stanisław Ratajczyk, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury, zagrał tajemniczego Nosa. Jacek Arasim, dyrektor Żorskiego Centrum Organizacji Pozarządowych, wcielił się w postać Ojca.
Dlaczego właśnie „Wesele”? - Dramat Wyspiańskiego był w tym roku tematem Narodowego Czytania. Postanowiliśmy uczcić je w nietypowy sposób. Uczniowie Zespołu Szkół nr 2 im. ks. prof. Józefa Tischnera założyli ludowe stroje i zaskoczyli pasażerów darmowej komunikacji lekturą fragmentów dzieła – opowiada pani Aneta. Ponadto zdecydowali się na wystawienie przedstawienia.
W spektaklu połączyli swoje siły młodzież ZS-2 i grupa teatralna Art.Buzz z MOK. Na scenie pojawił się również Zespół Pieśni i Tańca Sari, a muzykę wykonuje Kapela Fedaków. Do nich dołączyły osoby pełniące na co dzień funkcje publiczne.
-Staram się zawsze wspierać inicjatywy, które wzbogacają życie kulturalne miasta. Dodatkowo chciałem w ten sposób wyrazić duży szacunek dla naszej młodzieży, która postanowiła zagrać w tak trudnym spektaklu – oznajmia Piotr Kosztyła.
-Aneta Antosiak jest znakomitą reżyserką, nie wypadało odmówić. Los się do mnie uśmiechnął! - zapewnia Anna Ujma. Dodaje, że "Wesele” to barwna, niezwykle żywa opowieść o Polsce i Polakach. -Lubię ten dramat za jego niepowtarzalny klimat. Jest w nim miejsce na ironię, cięty język, ale i refleksję – stwierdza. Piotr Kosztyła dopowiada, że jego Stańczyk utożsamia czas największego rozkwitu politycznego i kulturalnego Rzeczpospolitej. - Myślę, iż podobnie jak Stańczyk w swoim życiu i pracy kieruję się rozsądkiem, a przy tym nie mam problemów z ciętym dowcipem, również dotyczącym mojej osoby – porównuje. Ale samo „Wesele” jest dla niego dramatem pesymistycznym, gdyż obnaża nasze wady ludzkie i narodowe.
Stanisław Ratajczyk z kolei przekonuje, że łatwo gra się role charakterystyczne, takie jak jego Nosa, przedstawiciela krakowskiej bohemy. - Mój bohater lubi alkohol, to jego jedna z głównych wad. Ale przy tym piciu wypowiada czasem ważne kwestie – uśmiecha się szef MOK-u, dla którego gra na scenie nie jest pierwszyzną. Był już np. Diabłem w spektaklu z udziałem aktorów rybnickiego Teatru Rondo, który wystawił żorski MOK.
-Myślę, że pokazaliśmy, iż „Wesele” to tragikomedia, pełna zabawnych chwili, ale jednocześnie gorzkiej refleksji nad naszą umiejętnością współpracy, łatwością wpadania w sen, odwracający nas od rzeczywistości – podsumowuje Aneta Antosiak. Dodajmy, że w trakcie spektaklu można było wspomóc ciężko chorą żorzankę Nikol Szafarczyk, dla której przeprowadzono kolejną zbiórkę na leczenie i rehabilitację. Do tematu wrócimy w środowych „Nowinach”.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz