Makówki na wigilijnym śląskim stole muszą być! Bo gwarantują, że rodzina będzie trzymała się razem. Jak smakują? Jak się je przyrządza? Można było w sobotę przekonać się na Święcie Makówek, zorganizowanym na familokach w Czerwionce-Leszczynach.
Każde Koło Gospodyń Wiejskich (a jest ich osiem!) przygotowało po kilkanaście misek. W sumie kilka tysięcy porcji. Dla nikogo nie mogło zabraknąć tego przysmaku. - Przygotowywałyśmy je w piątek, dzień wcześniej. My przyszykowałyśmy 14 misek – mówiła nam Elfryda Grzegorzyk, przewodnicząca KGW Palowice.
Jak przygotować dobre makówki? Na Śląsku każda gospodyni, wyniesiony z rodzinnego domu. - Każda ma inny smak, każda robi według siebie – wyjaśniały panie z kół gospodyni.
Na dużą miskę trzeba kilogram maku, do tego bułka, cukier, miód i bakalie. Bardzo ważny jest dobry mak, musi być słodki. W tym roku dostałyśmy taki mak, że nie szło go zużyć. Musiałyśmy szukać naprędce nowego – mówiła Urszula Filc z KGW Stanowice.
W tym roku gospodynie przygotowały makówki kawowe! - Z sucharków, maczanych w kawie – tłumaczyła pani Urszula.
Od ponad 150 lat makówki są zawsze najbardziej oczekiwanym daniem na śląskim wigilijnym stole. Podaje się je na samym końcu wieczerzy, na deser, a ich spożycie zapewnia, że rodzina będzie się trzymać razem, nie rozejdzie się.
- To je prowda, u mnie tak jest, rodzina się w kupie trzymie. Jo jest urodzono Ślązoczka, makówki są doma od dziecka – przekonywała Kornelia Gilecka z Bełku.
Makówki je się przez całe święta. Zgodnie z tradycją, powinno ich starczyć do rana po drugim dniu świąt. Dlatego ten wyjątkowy deser przygotowuje się w wielkich naczyniach w ilościach naprawdę imponujących, tak żeby każdy mógł się najeść nimi do syta. - Można jeść aż nie skwaśnieją, ale jak są w lodówce, to i dwa-trzy dni wytrzymają – przekonują gospodynie.
Zapraszamy do galerii zdjęć ze święta makówek.
Komentarze