Mirosław Grka / archiwum
Mirosław Grka / archiwum

 

Jeden z moich felietonów w tym temacie spuentowałem następująco: nie dziwi więc napis na murze w częstochowskiej dzielnicy Raków: "Naszym wzorem jest Rudolf Hess". I to niech będzie punkt wyjścia do poszerzonej dyskusji, niekoniecznie o tym, co zadziało się w wodzisławskim lesie, a raczej o tym, co znajdziemy dzisiaj w internecie i czego nie dostrzegano od początku lat 90-tych w Polsce. Szczególnie w przestrzeni publicznej. Przypomnijcie sobie mury blokowisk, elewacji stacji kolejowych i betonowych murów okalających stadiony piłkarskie. To na nich widniały pokraczne symbole rodem z Trzeciej Rzeszy. To wtedy nikomu nie przeszkadzało. Nie dziwiła nikogo rockowa muzyka okraszana słowami "krew naszej rasy...", która wydobywała się z okien wielu mieszkań. Mniej więcej w tym samym czasie w Szklarskiej Porębie maszerowali łysi i kudłaci, którzy zmiksowali ideę Hitlera z mitologią słowiańską. Nieśli wtedy flagę ze swastyką, a ich ręce układały się ponoć w Saluto Romano... Byli na tyle fotogeniczni, że jeden z zespołów wrzucił ich na okładkę swojej płyty, opatrując to tytułem "United Aryan Evil". W owym czasie popularne było stosowanie w różnych kombinacjach Reichsadler – Orzeł Rzeszy przewijał się na koszulkach, czapkach i fanach. O liczbie potajemnych koncertów nawet nie wspomnę... To wszystko kiełkowało przez ostatnie 30 lat, a teraz wychodzi na światło dzienne i szokuje opinię publiczną.

 

Obecnie całą winę próbuje się scedować na rządzącą partię, co jest grubym nadużyciem. Nie bronię Prawa i Sprawiedliwości, ale też nie będę klaskać pozostałym ugrupowaniom, które przespały proces odradzania się w Polsce ruchów neonazistowskich. Młodzi ludzie, koniec pokolenia Millenium i cała generacja Z (urodzeni po 2000 roku) nie pamięta okresu, w którym kasety magnetofonowe z muzyką N.S. (ang. National Socialist) były sprzedawane od ręki. Ze zdziwieniem słuchają opowieści, w których uciekało się z dworca kolejowego we Wrocławiu, bo miało się na sobie koszulkę Megadeth lub The Exploited. Nie mówiąc już o listownych pogróżkach...

 

Anonimowe prężenie muskułów w internetowych dyskusjach, to przysłowiowa walka z wiatrakami. Lepiej ten czas przeznaczyć na filtrowanie portali aukcyjnych, które aż uginają się od muzyki nienawiści. Wyjście na ulice z transparentem też niewiele zmieni, gdy poplecznicy Adolfa siedzą głęboko zakonspirowani w lesie.

 

Mógłbym tak pisać i pisać, ale redaktor naczelny znów będzie ciął liczbę znaków, więc ograniczę się jedynie do cytatu z "Dzienników" Witolda Gombrowicza: "Żyję w świecie, który jeszcze karmi się systemami, ideami, doktrynami, ale symptomy niestrawności są coraz wyraźniejsze, pacjent już dostał czkawki".

 

Ps. Mam nadzieję, że Ministerstwo Edukacji Narodowej w przygotowywanych arkuszach maturalnych z wiedzy o społeczeństwie wplecie znacznie więcej zagadnień dotyczących systemów totalitarnych. To będzie prawdziwy test dla młodego pokolenia i całego społeczeństwa Polskiego.

 

Mirosław Górka, pracownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Rybniku, szefuje T:RAF do Niedobczyc i Niewiadomia, prezes Rymera Rybnik. Felietonista Tygodnika Regionalnego Nowiny

 

1

Komentarze

  • Marcin Kłus 100 procent racji 01 lutego 2018 10:08Panie Mirku, jak zawsze rzeczowo, rozsądnie i spokojnie. Obawiam się tylko, że dla politycznej korzyści łatwiej jest stawiać sprawę na ostrzu noża jak robi to PO, albo marginalizować problem jak robi to PiS.

Dodaj komentarz