Rosel Manneberg była córką przedsiębiorców Josefa i Hedwig i / Arc Małgorzaty Płoszaj
Rosel Manneberg była córką przedsiębiorców Josefa i Hedwig i / Arc Małgorzaty Płoszaj

Rosalia jak na początek drugiej połowy XIX wieku była dobrze wykształconą kobietą. Bardzo zamożna Hedwig musiała sama prowadzić skład żelaza, gdy jej męża powołano do wojska. Pecha miała Regina, która wyszła za lekkoducha i utracjusza pieniędzy.

Ireneusz Stajer
Prowadziły warsztaty, sklepy, zarządzały domowymi budżetami, były nauczycielkami, lekarkami i dziedziczkami fortun. Wspierały akcje dobroczynne oraz pracowały społecznie. Angażowały się na rzecz wspólnoty żydowskiej jak i miasta.

Zacznijmy od kupieckiej rodziny Mannebergów, gdzie ton nadawały właśnie panie. W 1869 roku pochodząca z Bytomia Rosalia pobrała się z rybniczaninem Leopoldem Mannebergiem. -Sądząc z pięknego rękopisu w liście wysłanym do przyszłego męża zapewne była kobietą jak na początki drugiej połowy XIX wieku dosyć dobrze wykształconą. Ślub był w Bytomiu, a młodzi zamieszkali w Rybniku – opowiadała w muzeum Małgorzata Płoszaj, wybitna znawczyni tematu, która zdjęcia i rodzinne sekrety otrzymała od prawnuka Leopolda.

Smykałka do biznesu
Nestor rodu przybył do Rybnika na zaproszenie ówczesnego rabina, który poszukiwał nauczyciela do szkoły żydowskiej. Leopold był wykształconym pedagogiem, człowiekiem nauki. Jego małżonka Rosalia miała za to smykałkę do biznesu. W rejonie rynku i ulicy Szerokiej (dziś Jana III Sobieskiego) założyła sklep z artykułami pasmanteryjnymi dla kobiet.

-To na jej barkach w zasadzie spoczywało utrzymywanie rodziny. Leopold parał się bardziej polityką, interesował go syjonizm. Pod koniec XIX wieku wziął nawet udział w konferencji syjonistycznej w Katowicach, którą uważa się za pierwszy krok do państwa Izrael – zaznaczyła prelegentka.

Rosalia urodziła czworo dzieci. Dwie dziewczynki zmarły w niemowlęctwie. Na świecie zostali syn Josef i urodzona w 1870 roku najstarsza córka Regina. To matka wprowadzała swoje dzieci w arkana handlu. Rodzina mieszkała w kamienicy przy ulicy Szerokiej 2 (obok domu towarowego), gdzie wynajmowała małe mieszkanie. Według Małgorzaty Płoszaj, być może w tym budynku mieścił się sklep. Można w nim było kupić mydło, nici, koronki, płótna, firanki itp.

Rosalia zmarła w Rybniku i pochowana została na tutejszym cmentarzu żydowskim. Przyuczyła do zawodu córkę Reginę, którą wydano w miarę dobrze za mąż, bo za kupca Adolfa Apta z Raciborza. Początkowo to on prowadził sklep, o czym pod koniec XIX stulecia donosiła lokalna prasa. Anons informował, że interes będzie zamknięty przez kilka dni z powodu nagromadzenia się świat żydowskich.

Zmarła w psychiatryku?
-Po jakimś czasie okazało się niestety, że Adolf Apt jest utracjuszem. Pieniądze przechodziły mu przez ręce. Brat Reginy, Josef, za to był wzorem obywatela i człowieka. Spłacić długi szwagra i przekonał siostrę, że interes ma być na nią. I tak się stało. Sklep z porcelaną i sprzętem dla domu (zmienił profil – przyp. red.) przy obecnej ulicy Powstańców przejęła Regina – podkreśliła pani Małgorzata.

Po jakimś czasie z tego związku urodzili się dwaj chłopcy: Franz (Franciszek – tak nazywał się w międzywojniu) i Otto. Pierwszy z synów również angażował się w prowadzenie sklepu. Regina zajmowała się sprawami związanymi z Rybnikiem. Ofiarowywała np. drobne kwoty dla bezrobotnych mieszkańców, nie tylko Żydów.

-Nie wiem co stało się z Reginą. Jest tu dużo niewiadomych. W rodzinie funkcjonuje przekaz, że zmarła w rybnickim szpitalu psychiatrycznym. Jeśli to prawda, spoczywa na cmentarzu przyszpitalnym. Moi wiekowi rozmówcy twierdzili, że przed drugą wojną światową wyjechała z miasta, ale nie z mężem. Może udała się do Brazylii albo Boliwii, gdzie osiedlili się jej synowie? - zastanawiała się prelegentka. Ich wyjazd do Ameryki Południowej potwierdza testament, który sporządził ich wujek po wojnie w Palestynie. Zapisał im pewne kwoty pieniędzy.

Bogata Jadwiga
Żoną Josefa Manneberga, właściciela składu żelaza, który aż do 1939 roku, mieścił się przy ulicy Sobieskiego 15 została Hedwig (Jadwiga).

-Była bardzo popularną osobą w mieście. Wydawałoby się, że typową mieszczką – żoną i matką. Kiedy jednak wybuchła pierwsza wojna światowa i Josefa powołano do wojska, musiała sama prowadzić skład, który oferował oprócz asortymentu żelaznego dźwigary, materiały budowlane, sprzęty kuchenne i domowe, maszyny, narzędzia rolnicze oraz do kopalń i hut. Ponadto w tym czasie zaszła w ciążę z trzecim dzieckiem, bo mąż często przyjeżdżał na urlop do domu – zaznaczyła Małgorzata Płoszaj.

Miała jednak dużo szczęścia. Josef był obrotnym i pracowitym człowiekiem. Oboje mieli głowę do interesów, więc zgromadzili spory majątek. Hedwig bywała we Wiedniu, Karlowych Warach, Krynicy czy Zakopanem. Mannebergowie sytuowali się bardzo wysoko w hierarchii społecznej. Wyżej stał tylko właściciel browaru Müller i rodzina Leschczinerów, która prowadziła dwupiętrowy dom handlowy. Wszyscy byli Żydami.

Mannebergowie mieli troje dzieci: Rosel (ur. 1902), Ernsta (1903) i Hansa (1918). W 1939 roku, przed wybuchem wojny, zdołali wyjechać do Palestyny.

 

Czytajcie również w aktualnym numerze "Nowin".

Galeria

Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz