-Są środowiska, które zachęcają mnie do kandydowania w jesiennych wyborach. Podkreślają, że miasto rozwija się bardzo dobrze i trzeba to kontynuować. Faktycznie, Żory są na ścieżce dobrego rozwoju. Wszystko zmienia się na lepsze. Myślę, że moja osoba gwarantuje taki kierunek rozwoju – tłumaczy Waldemar Socha.
Wśród osiągnięć z ostatnich lat urzędujący prezydent wymienia przede wszystkim zwiększenie dochodów w budżecie. -Szybko rosną przychody z działalności gospodarczej w naszym mieście. W coraz lepszym stopniu realizujemy oczekiwania mieszkańców. Rozwija się infrastruktura. Powstają nowe dzielnice mieszkaniowe i placówki oświatowe – wymienia szef magistratu.
Gdyby Socha wygrał jesienne wybory, pozostałby prezydentem na kolejną szóstą już kadencję, tym razem o rok dłuższą, czyli pięcioletnią. Zgodnie bowiem z uchwaloną w grudniu zeszłego roku ustawą samorządy będą pracowały dłużej. Wójtowie, burmistrzowie i prezydenci maksymalnie dwie pięcioletnie kadencje, nie licząc poprzednich lat na stanowisku szefa urzędu miasta czy gminy.
Socha podkreśla, że w Żorach istnieje tradycja bardzo szerokiej współpracy ugrupowań politycznych. -Mam nadzieję, że w mieście będzie trwała dobra atmosfera i możliwa będzie współpraca ze wszystkimi ugrupowaniami – dodaje.
Przypomnijmy, że wiceprezydentem jest Daniel Wawrzyczek z Prawa i Sprawiedliwości, którego wymienia się jako jednego z kandydatów na kandydata PiS do urzędu gospodarza miasta. Natomiast radny wojewódzki Jacek Świerkocki, również z PiS, pełni funkcję pełnomocnika prezydenta ds. społecznych.
Wydaje się, że najpoważniejszymi rywalem Sochy będzie właśnie kandydat PiS. Obecnie mówi się, że aspiruje tu trzech polityków: to wspomniany Wawrzyczek, wicekurator oświaty Dariusz Domański oraz wiceszef wojewódzkich struktur Solidarnej Polski – Jacek Miketa. O tym kto będzie w Żorach kandydatem Zjednoczonej Prawicy na prezydenta miasta zdecyduje prawdopodobnie jeszcze w maju komitet polityczny PiS.
Komentarze