Piece: Wybuch gazu zabrał im dom. Trzeba pomóc rodzinie

To była chwila. Coś trzasnęło i po kilku sekundach płomienie widziane były już w promieniu kilkudziesięciu metrów. Początkowo zastanawiano się, co się mogło stać - dziś już wiadomo, że wybuchła butla samochodowa z gazem w aucie, które zaparkowane było w garażu. To cud, że nikt nie zginął. Ale czteroosobowa rodzina straciła dach nad głową. Ich nowy dom nadaje się wyłącznie do rozbiórki. Co więcej, w wyniku wybuchu poważnie ranny został właściciel domu - tata dwójki dzieciaków. Przebywa obecnie w szpitalu w Siemianowicach z poparzeniami II stopnia, po zabiegach, i już wiadomo, że zanim będzie mógł wziąć się za odbudowę domu, czeka go długie leczenie i rehabilitacja.

- Rodzinie w zasadzie potrzebne jest wszystko. To, co mieli w domu, spaliło się albo zostało zalane. Co najważniejsze, udało się zapewnić im lokal, w tej samej wsi gdzie mieszkali, w Piecach. Pan zaoferował im piętro domu, które w dużej mierze udało nam się już umeblować. Zostały do przemalowania trzy ściany, trzeba zagipsować kilka dziur. Brakuje kanapy na której można by usiąść, krzeseł, łóżka dla chłopca - mówi Aniela Niedzielska, prezes Stowarzyszenia "Pomagajmy - Razem Raźniej", które zajmuje się pomocą rodzinie.

Czego jeszcze potrzeba? W zasadzie wszystkiego, czego każdy z nas używa codziennie - ręczników, pościeli, talerzy, szklanek, garnków. Lista potrzeb jest naprawdę długa. Bo też ogrom strat trudno nawet opisać. Oszacowano je wstępnie na 150 tysięcy złotych. Najgorsza wieść jest taka, że dom trzeba będzie rozebrać i odbudować od podstaw - wybuch uszkodził bowiem fundamenty.

- Zdarzenie miało miejsce w budynku mieszkalnym na parterze w garażu dwustanowiskowym. Na piętrze budynku znajdowały się pomieszczenia mieszkalne. Płomieniami objęta była cześć zewnętrzna budynku: ściany: frontowa i boczna oraz część dachu. Podczas prac remontowych rozszczelnieniu uległa instalacja LPG w pojeździe i nastąpił zapłon gazu - mówił już po pożarze Bogusław Łabędzki, rzecznik straży pożarnej w Rybniku.

W garażu, gdzie doszło do wybuchu, przebywało dwóch mężczyzn, właściciel domu i jego ojciec. Panowie pracowali przy samochodzie. W mieszkaniu na piętrze była żona właściciela domu, pani Sabina, oraz dwójka ich dzieci. Oni nie ucierpieli, zaraz po zdarzeniu zajęli się nimi sąsiedzi.

- Dzieciom też potrzebne są rzeczy osobiste, buty, przybory szkolne, bo większość uległa zniszczeniu. Dziewczynka idzie za kilka dni do pierwszej komunii świętej. Wiem, że w pobliskich Rydułtowach, w dwóch szkołach odbędą się festyny w czasie których będzie prowadzona zbiórka między innymi na przygotowanie tej dziewczynki do tak ważnego dnia - mówi Aniela Niedzielska.

Ale pomoc już płynie. Powoli zgłaszają się firmy budowlane, które przekazują na przykład materiały budowlane. Ludzie o dobrych sercach, w tym także strażacy-ochotnicy ze Szczerbic, zapewnili dzieciom pobyt na dwóch turnusach kolonijnych - jednym w Czechach, drugim w Zakopanem.

- Chodzi o to, by dzieci mogły oderwać się od tego wszystkiego, a mama mogła skupić się na organizowaniu ich życia na nowo. Trzeba bowiem pamiętać, że pomoc nie jest potrzebna tylko tu i teraz, ale jest to rodzina, której pomagać będziemy przez dłuższy czas. Tata rodziny przecież też będzie wymagał długiego i kosztownego leczenia i rehabilitacji - mówi Aniela Niedzielska.

Lada dzień rozpoczną się także aukcje i licytacje gadżetów przekazanych na pomoc rodzinie, a dochód z ich sprzedaży zostanie przekazany poszkodowanym. Stowarzyszenia "Pomagajmy - Razem Raźniej" ma już kilka fantów, ale czekają na kolejne. Może to być voucher na usługi kosmetyczne, fryzjerskie, ciekawostki. Wszelką pomoc można kierować też na konto w mBanku 11114020040000380276952330, koniecznie z dopiskiem "Pomoc Rodzinie". Zbiórki pieniędzy trwają także w całej gminie Gaszowice, ostatnią przeprowadziła m.in. sołtyska wsi Piece.

Komentarze

Dodaj komentarz