W piątek w kościele Matki Boskiej Częstochowskiej pożegnano 29-letniego Łukasza, jednego z pięciu górników, którzy zginęli w kopalni Zofiówka. Spoczął na cmentarzu komunalnym w Ruptawie.
- Szukamy światła w obliczu tragedii, która rozegrała się w kopalni Zofiówka. To, co działo się na powierzchni, było niczym w porównaniu z tym, co stało się 900 metrów pod ziemią. Roboty strzałowe przygotowywało tam jedenastu górników. Spąg, czyli podłoże, wybrzuszył się w jednej chwili, zostawiając tylko około 70 centymetrów prześwitu. Czterech górników wyszło o własnych siłach. Pozostałych siedmiu nie wyjechało na powierzchnię. Ratownicy rozpoczęli wyścig z czasem, żeby ich ocalić - mówił w czasie kazania ksiądz biskup Marek Szkudło, który lat pełnił posługę kapłańską w Jastrzębiu-Zdroju.
Przypominał, że tragicznie zmarły Łukasz był mocno związany z kościołem. Przez dziewięć lat był tu ministrantem. W marcu ze swoją narzeczoną Agnieszką przyszli do świątyni, żeby podpisać protokół przedślubny. Planowali się pobrać we wrześniu.
29-letni Łukasz był również kibicem miejscowego GKS-u. Nad jego grobem kibice odpalili race.
Komentarze