Zjawa z Bażanowic / Elżbieta Grymel
Zjawa z Bażanowic / Elżbieta Grymel

Czasami tę samą historię przypisuje kilkusetletniemu zamkowi i prawie nowemu dworowi, który ma niewiele więcej niż sto lat. Dajmy jednak posłuch opowieści.
Historia o szlachciance – sekutnicy mówi o tym, że prowadziła ona nieustanne „wojny” ze swoją rodziną i służbą. A opornym nie szczędziła razów. Biła wszystkich brzozową witką maczaną w słonej wodzie, bo wiedziała, że takie uderzenia bardzo bolą.
Opowiadający tę historię starszy mężczyzna, poznany przez nas w Cisownicy, zaznaczył, że istnieje inna wersja tej opowieści o zdecydowanym zabarwieniu erotycznym.
Podobno pani kazała nago spacerować po murze okalającym dwór każdemu nowo przyjętemu młodemu służącemu płci męskiej. Kiedyś trafiło na młodego człowieka, bywałego w świecie, który z niejednego pieca chleb jadł. Postanowił zakpić sobie z podstarzałej dziedziczki, licząc, że w sytuacji patowej uda mu się zbiec. Na wszelki wypadek swoje ubranie schował w lesie, a potem „goły jak święty turecki” wlazł na mur tyłem do okna w wieży, w której lubiła przesiadywać pani dworu.
Komendy wydawane przez panią młodzian ów wypełniał opieszale, udając, że nie dosłyszy i w pewnym momencie wypiął w jej kierunku najszlachetniejszą część swojego ciała. Tego było już za wiele i wściekła pani wyskoczyła przez okno, zabijając się na miejscu. Jednak wyuzdana dziedziczka nawet po śmierci nie zaznała spokoju, bo pojawiała się co noc w okolicy, czyniąc przy tym wiele hałasu. Inaczej mówiąc, została bardzo uciążliwą zjawą, zwaną u nas „poltergajstem”. Ten typ straszydła objawiał się jako zjawa, której towarzyszyły straszne odgłosy, lub też tylko samym nad wyraz uciążliwym, nocnym hałasowaniem. Pozbycie się go nie było łatwe, ale zapewne komuś się to udało, bo nie słyszałam, by mieszkańcy Bażanowic skarżyli się na zakłócanie ciszy nocnej.
Jednak i ten wątek nie jest odosobniony, podobne opowieści o znacznym zabarwieniu erotycznym słyszałam także na Morawach i w południowych Czechach. Tym „nieskromnym damom” przypisywano przeróżne dewiacje seksualne, począwszy od nimfomanii, a na sodomii skończywszy. Każda z nich poniosła karę za swoje czyny, bo po śmierci nie zaznała spokoju. Niektóre nawet przez setki lat pojawiały się jako duchy w miejscu swojego zamieszkania lub w miejscu swego występku. Na tej podstawie można stwierdzić, że wszystkie te wątki krążą po szerszym terenie i ulegają przekształceniom w zależności od lokalnych warunków i potrzeb.
Ludowa sprawiedliwość postawiła pod pręgierzem nawet dwie XVIII-wieczne cesarzowe: Austriaczkę Marię Teresę Habsburg (1717-1789) oraz Katarzynę II Wielką (1729-1796), carycę Rosji. O ile władczyni Rosji znana była z rozwiązłego trybu życia, to Austriaczka stanowiła wzór pobożnej matrony. Niestety, jak wynika z niektórych, krążących także po naszym terenie opowieści ludowych, miała ona poczynać sobie nie gorzej niż caryca Katarzyna. Zapewne obie koronowane kobiety żyjące w tym samym czasie w ujęciu ludowym zlały się w jedną postać o nie najlepszej reputacji. Jest to jeszcze jeden dowód na to, że pamięć ludowa bywa zawodna i nie można się nią kierować przy ustalaniu faktów historycznych, choć i ona przechowuje w sobie przysłowiowe „ziarnko prawdy”, tylko niekiedy trudno się go doszukać.

P.S. Uważny Czytelnik zapewne zauważył, że i tu pojawia się pewien wątek z opowieści o złej księżnej cieszyńskiej. Rozwścieczona pani dworu wyskakuje z okna wieży i zabija się na miejscu, a po śmierci pojawia się jako duch.
Opis dworu w Bażanowicach, gdzie miała straszyć owa dokuczliwa zjawa, podaję za Urzędem Gminy w Goleszowie. „Bażanowice szczycą się tzw. zamkiem. Jest to budynek murowany, czworoboczny i piętrowy, wzniesiony prawdopodobnie na przełomie XVIII i XIX wieku, a gruntownie przerobiony w 1894 roku. Piwnice i sień posiadają sklepienia kolebkowe. Na ścianie frontowej znajduje się herb i data 1839. Koło zameczku, w alei dorodnych lip, znajduje się późnobarokowa (z 1770 roku) kamienna rzeźba św. Jana Nepomucena na ozdobnym postumencie z nierozpoznanym herbem”.

Komentarze

Dodaj komentarz