Jastrzębscy strażacy w akcji / PSP Jastrzębie-Zdrój
Jastrzębscy strażacy w akcji / PSP Jastrzębie-Zdrój

Płomienie zauważył przechodzień około godziny 3.40. Zawiadomił służby. -Zgłoszenie dotyczyło palącego się dachu w piętrowym budynku jednorodzinnym przy skrzyżowaniu ulic Niepodległości i Wspólnej. Kiedy na miejsce podjechał radiowóz dom stał już w płomieniach – mówi starszy kapitan Daniel Lebioda z jastrzębskiej komendy straży pożarnej. -Widział dym – dopowiada starszy sierżant Bartosz Frątczak z komendy policji.

Jako pierwsi pojawili się na miejscu stróże prawa. Nie byli w stanie sprawdzić, czy ktoś jest w środku, bu uniemożliwiały to buchające płomienie i gęsty dym. Zrobili to strażacy, którzy dysponują odpowiednim sprzętem. -Wyłączyliśmy prąd i wodę. Przeszukaliśmy pomieszczenia, nie było w nich ludzi. Wynieśliśmy wartościowe rzeczy, cenny sprzęt elektroniczny i rzeczy właściciela. W środku była też butla tlenowa – relacjonuje Daniel Lebioda.

Do policjantów podszedł sąsiad. Powiedział, że to dom wujka, który jest w pracy. Był zszokowany. Budynek miał zostać sprzedany za parę dni. Strony umówiły się już u notariusza. Jak powiedział, w domu były wyłączone wszystkie urządzenia elektryczne ani gazowe.
Strażacy musieli rozebrać dach i poddasze, by dotrzeć do żarzących się elementów konstrukcji. Straty oszacowano wstępnie na około 120 tys. zł. W akcji wzięły udział trzy zastępy gaśnicze oraz wóz z drabiną PSP oraz OSP Bzie, Szeroka i Ruptawa.

Postępowanie w sprawie prowadzi wydział kryminalny jastrzębskiej policji. Jako przyczynę pożaru nie wyklucza się podpalenia.

Do tematu wrócimy w środowych "Nowinach".

Komentarze

Dodaj komentarz