Wczoraj (5 października) związkowcy z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3, w obecności dziennikarzy, otworzyli urny z głosami pracowników zebranymi podczas referendum strajkowego.
-Spośród uprawnionych 1290 osób wypowiedziały się 774, co oznacza, że spełniliśmy warunek quorum, czyli 50 procent plus jeden. Za strajkiem głosowało 742 pracowników, przeciw było 31, a jeden wstrzymał się od głosu. Teraz mamy pięć dni na uprawomocnienie się wyników referendum – mówił Piotr Rajman, przewodniczący zakładowej Solidarności.
Jak dodał, potem zostanie ogłoszone pogotowie protestacyjno – strajkowe, co nie jest równoznaczne ze strajkiem. Decyzja zapadnie kolegialnie, czyli z udziałem przedstawicieli wszystkich czterech związków, uczestniczących w sporze zbiorowym z dyrekcją szpitala.
-Przedtem chcemy poprosić załogę do rozmowy o dalszych formach protestu. Pracodawca nie spotkał się z nami w ostatnich dniach. Proponowana wcześniej przez dyrekcję podwyżka wynagrodzeń nie wyrówna nam nawet kosztu wzrostu cen, wynikających z inflacji – podkreśla Rajman.
Gdyby doszło do strajku, nie wezmą w nim udziału wszyscy pracownicy. Lekarze i pielęgniarki nie mogą przecież odejść od łóżek, czego zresztą zabrania ustawa. Natomiast rozważane są w ich przypadku inne formy protestu. Trzeba wiedzieć, że w akcji protestacyjnej nie uczestniczy związek pielęgniarek i położnych. -Tak zdecydował zarząd tej organizacji. Z list referendalnych wynika jednak, że głosowały wszystkie grupy zawodowe zatrudnione w szpitalu, w tym pielęgniarki – zaznacza szef Solidarności.
-Myślę, że wyniki referendum będą impulsem dla pracodawcy, by kontynuować rozmowy ze stroną społeczną. Nie znaczy to bowiem, że po zakończeniu mediacji dyrekcja nie może ponownie spotkać się ze związkowcami. W dalszym ciągu oczekujemy na kontynuowanie rozmów – podkreśla Wiesława Frankowska, przewodnicząca Związku Zawodowym Pracowników Bloku Operacyjnego Anestezjologii i Intensywnej Terapii.
Bożena Mocha-Dziechciarz, dyrektor WSS nr 3, mówi, że załoga ma ustawowe prawo do referendum strajkowego. -Piłeczka leży teraz po stronie społecznej, a także dalszy los szpitala. Jesteśmy przygotowani na wszystkie ewentualności – nawet zatrzymanie prac placówki i ewakuowania pacjentów. Mam jednak dużo nadziei, że się dogadamy i nie dojdzie do takiej sytuacji – podkreśla pani dyrektor.
Do tematu wrócimy w środowych "Nowinach".
(IrS), (kama)
Komentarze