Po wielu dniach milczenia głos zabrał Wojciech Kałuża, najbardziej obecnie rozpoznawalny śląski polityk. A to za sprawą spektakularnego opuszczenia szeregów Nowoczesnej i przejścia do obozu PiS.
W wywiadzie udzielonym portalowi niezależna.pl wyjaśnia, że nie był ulubieńcem Katarzyny Lubnauer. Nie stanął bowiem w opozycji do Ryszarda Petru. Posłanka Monika Rosa, liderka Nowoczesnej na Śląsku nie odpowiada za to, że został „jedynką” na liście do sejmiku. Jego kandydaturę mieli za to forsować prominentni politycy Platformy Obywatelskiej, wymienia tu byłego już marszałka Wojciecha Saługę.
Kałuża twierdzi, że nie chciał współrządzić Śląskiem z SLD. Czarę goryczy przelało to, że w nowym zarządzie województwa dwóch członków miało być z SLD. - Na potrzeby działań anty-PiS powstała koalicja, o której nigdy wcześniej się nie mówiło: Platforma Obywatelska, Nowoczesna, SLD, PSL. Czyli konserwowanie układu. A ja się na to z nikim nie umawiałem. A już na pewno nigdy się nie umawiałem na to, że województwem śląskim - w myśl zawartego porozumienia koalicyjnego - będzie rządziło dwóch członków SLD! - twierdzi.
Jak dodaje, znał niektórych ludzi z PiS i pozwolił sobie wykonać pewne ruchy w tym zakresie.
Skarży się także na hejt, który go dotyka i jego rodzinę. - Jak się jest w polityce, to człowiek trochę się na pewne rzeczy uodpornia. Natomiast najbliżsi nie i oni cierpią, najbardziej to odczuwają – zaznacza.
Utyskuje, że mówi się o nim bardzo brzydkie rzeczy. - Rzekomo wziąłem trzy miliony złotych łapówki, że żona ma być wiceprezesem Jastrzębskiej Spółki Węglowej, inni „odkryli”, że mam kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich. Rzeczywiście mam, zaciągnięty wspólnie z żoną, spłacany od 10 lat, wybudowaliśmy za to dom I oni teraz piszą, czy ktoś mi obiecał, że ktoś spłaci ten kredyt. To są wierutne bzdury. Moja żona rzeczywiście pracuje w JSW, ale już 13 lat. A to że zostałem wicemarszałkiem... Przecież to zaproponował marszałek Jakub Chełstowski i radni mnie wybrali – podkreśla w wywiadzie.
Przyszedł do Urzędu Marszałkowskiego do pracy. To jest jego cel. - Nie jestem członkiem Prawa i Sprawiedliwości, jestem radnym niezależnym, podpisaliśmy „Porozumienie dla Śląska” i dla mnie jest to bardzo ważna sprawa. Żeby bardzo dobrze się wywiązać i pchnąć region do przodu – mówi.
Komentarze