Roberto Santilli / Dominik Gajda
Roberto Santilli / Dominik Gajda

Ferdinando De Giorgi, dotychczasowy trener, rozwiązał kontrakt z jastrzębskim klubem i przeniósł się na Półwysep Apeniński, by pracować w klubie Cucine Lube Civitanova. – Decyzja trenera De Giorgiego była dla mnie dużym zaskoczeniem, żeby nie powiedzieć szokiem, gdyż byliśmy związani kontraktem na ten i jeszcze kolejny sezon, budowaliśmy wspólnie plany i wyznaczyliśmy sobie wysokie cele – mówił prezes JW Adam Gorol. – Nie miałem jednak możliwości i nie chciałem na siłę zatrzymywać „Fefe”. Chcę pracować z tymi, którzy chcą ze mną pracować. Mamy swój honor i markę – dodał prezes.

Jak podkreślał sternik klubu, na tym etapie sezonu dostępność trenerów była ograniczona, a podstawowym kryterium, jakim zarząd kierował się w tej kwestii była znajomość PlusLigi. Prezes wyjawił, że już w zeszłym roku, kiedy klub szukał następcy Marka Lebedewa, w gronie potencjalnych kandydatów pojawiła się osoba Roberto Santilliego. Jak stwierdził prezes Gorol czynnikiem decydującym o zatrudnieniu Włocha okazała się „dobra historia Roberto Santilliego w Jastrzębskim Węglu”.

Droga do pozyskania nowego szkoleniowca była następująca: najpierw prezes Gorol zwrócił się do prezesa Indykpolu AZS Olsztyn w tej spawie i równolegle pytał o zapewnienie ciągłości szkolenia w klubie z Warmii i Mazur. Zarówno prezes Tomasz Jankowski, jak i Roberto Santilli wyrazili zgodę na odejście trenera z AZS, czego finałem jest obecność Włocha w JW oraz obecność trenera Mieszko Gogola (był dostępny na rynku po rozwiązaniu umowy ze Stocznią Szczecin) na ławce Indykpolu AZS.

- Życie jest piękne i w krótkim czasie może dostarczyć wspaniałych emocji – stwierdził Roberto Santilli. Dodał, że trzy dni temu był smutny, bo opuszczał olsztyński klub i drużynę, z którą miał świetne relacje, ale dziś jest już szczęśliwy, gdyż – jak to ujął – „wraca do domu”.

W środę po południu poprowadził pierwszy trening z zespołem Jastrzębskiego Węgla. – Nie jestem tu po to, by robić rewolucję – zaznaczył Santilli. Dodał, że w jego filozofii pracy trener nie jest w centrum uwagi, a jedynie ma pomóc zawodnikom w podnoszeniu ich poziomu sportowego.

– Jastrzębski Węgiel gra dobrze, a moją rolą jest wejść płynnie do drużyny, poprawić grę na tyle, na ile się da i wydobyć maksimum potencjału z zawodników – uznał Santilli, który związał się z JW umową na dokończenie tego oraz na przyszły sezon.

W dłuższej perspektywie chce stworzyć ekipę zdolną do walki z najlepszymi. – Możemy to zrobić. Jastrzębski Węgiel ma ku temu wszelkie dane – świetną organizację klubu, wielkie tradycje oraz wspaniałych kibiców – wyliczał włoski trener JW.

Kapitan Pomarańczowych Grzegorz Kosok jest pozytywnie nastawiony do współpracy z nowym opiekunem drużyny. – Trener wszedł do zespołu płynnie. Nie chce wprowadzać wielkich zmian, tylko polepszyć grę w pewnych aspektach. Na pewno cieszymy się, że jest z nami, a fakt, że zgodził się do nas przyjść w takim momencie, bardzo nas do niego przekonał. Sądząc po minach i zachowaniach w szatni, drużyna cieszy się z tej zmiany – wyznał kapitan drużyny.

Roberto Santilli za swojej poprzedniej kadencji wywalczył z Jastrzębskim Węglem: brązowy medal mistrzostw Polski w sezonie 2008/2009, srebrny medal Pucharu Challenge w Izmirze w sezonie 2008/2009, jedyny w historii Klubu Puchar Polski w Bydgoszczy w roku 2010 oraz srebrny medal PlusLigi w sezonie 2009/2010.

- Nie czuję się magikiem. Tamte wyniki były efektem ciężkiej pracy zespołu. Ale wówczas po trzech latach, w których co roku osiągaliśmy lepszy wynik, uznałem, że doszliśmy do ściany i więcej z tamtej drużyny nie byłem już w stanie wycisnąć. Dlatego odszedłem – opowiadał Santilli, poproszony przez dziennikarzy o porównanie dowodzonych przez niego jastrzębskich zespołów z przeszłości oraz aktualnej ekipy.

- Obecną grupę oceniam bardzo pozytywnie. Zespół jest dobry i panuje w nim świetna atmosfera. Doceniam pracę, jaką „Fefe” włożył w budowę tej drużyny i postaram się jeszcze ją polepszyć codzienną pracą – przyznał nowy-stary szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla.

Na koniec konferencji prezes Adam Gorol przekazał jeszcze jedną ważną informację: – Jest temat z Salvadorem Hidalgo Olivą. Zawodnik ten nie jest od pewnego czasu podstawowym graczem Jastrzębskiego Węgla, ale też mało kiedy bywał zmiennikiem. Mowa o okresie minionym - za kadencji trenera Ferdindando De Giorgiego. Sytuacja ta była wielokrotnie dyskutowana w klubie, pomiędzy mną i szkoleniowcem, a także mną i menedżerami zawodnika. Wszyscy zastanawialiśmy się, jak postąpić dla dobra klubu i dla dobra zawodnika. Salvador konsekwentnie nie dostawał szans, a nie decydowały o tym wyłącznie względy sportowe, bo sami widzieliśmy, że kiedy wchodził na boisko, to prezentował przyzwoity, żeby nie powiedzieć dobry poziom. W związku z tym były prowadzone rozmowy z jego menedżerami, czy aby na pewno jest to dobre, żeby Salvador pozostał w Jastrzębskim Węglu. Wówczas Salvador – poprzez swojego menedżera - wypowiedział się, że dla niego kontrakt jest ważny i chce on swoim zaangażowaniem i poziomem sportowym wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie i przekonać sportowo do siebie szkoleniowca Ferdinando De Giorgiego. Po to, żeby mógł grać. Teraz sytuacja wygląda następująco. Wczoraj wpłynął do naszego klubu e-mail z propozycją przedwczesnego rozwiązania kontraktu Salvadora, w trybie - nazwijmy to - natychmiastowym. Nie mogę powiedzieć, że jest to dla mnie jakieś wielkie zaskoczenie, że takowa propozycja wpłynęła, ale na pewno nie było takowych uzgodnień ani z zawodnikiem, ani z menedżerami, że miałoby się to stać w tym momencie. Tym bardziej, że nastąpiła u nas zmiana szkoleniowca i tak naprawdę to Roberto powinien się wypowiedzieć, co do koncepcji funkcjonowania zespołu i co do ewentualnego rozwiązania kontraktu zawodnika. Ja jako prezes zarządu klubu biorę odpowiedzialność za płynność szkolenia zespołu i bez względu na to, czy to przedwczesne rozwiązanie kontraktu ma sens, czy nie, to ja na pewno nie wyrażę na nie zgody. Przynajmniej do momentu, kiedy nie „zabezpieczymy” sobie innego zawodnika w miejsce Salvadora, na przyzwoitym, akceptowalnym przez nas poziomie sportowym. Takiego zawodnika na ten moment nie mamy. Roberto jest z nami „na roboczo” od środy, w związku z tym znalezienie nowego gracza w ciągu jednego dnia było mało realne. Mamy również na uwadze okienko transferowe, które dla polskich zawodników kończy się za kilka dni, natomiast jeśli chodzi o potencjalnych obcokrajowców to teoretycznie mamy trochę więcej czasu, ale tu z kolei dłuższe są procedury związane choćby z pozwoleniem na pracę. Wobec powyższego nasz klub jeszcze wczoraj odpowiedział menedżerowi, że nie wyraża zgody na odejście Salvadora, i czekamy na rozwój sytuacji. Powtarzam: warunkiem, by tak się stało, jest pozyskanie nowego zawodnika. Jeśli klub nie pozyska nowego zawodnika, to bez względu na postępowanie menedżerów czy też samego zawodnika, ten kontrakt nie zostanie rozwiązany.

 

Źródło: Jastrzębski Węgiel

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz