Wystawę można oglądać w żorskim muzeum / Ireneusz Stajer
Wystawę można oglądać w żorskim muzeum / Ireneusz Stajer

W jednym miejscu zgromadzono blisko 100 stajenek z różnych stron świata. Sala konferencyjna Muzeum Miejskiego w Żorach jest dziś bodaj najbardziej bożonarodzeniowym miejscem w naszym regionie. Wystawę można zwiedzać do 20 stycznia.
Szopki pochodzą z kolekcji Muzeum Ludów i Kultur księży werbistów z Sankt Augustin koło Bonn. W wernisażu uczestniczyli ojcowie Jerzy Skrabania, dyrektor niemieckiej placówki, i Wiesław Dudar, szef Muzeum Misyjno-Etnograficznego z Pieniężna.

- W Saint Augustin mieści się największe muzeum werbistów na świecie, związane z ich działalnością misyjną. Przez lata zgromadzili tam mnóstwo obiektów sztuki chrześcijańskiej i etnicznej. Mają ponad 400 stajenek z całego świata – opowiada dr Lucjan Buchalik, dyrektor żorskiego muzeum i kurator wystawy. Przełożeni prosili księży, żeby przywozili z misji stajenki. Kiedy ci wracali z odległych krajów na urlop do swych macierzystych klasztorów, zawsze mieli ze sobą bożonarodzeniową szopkę. Dzięki temu możemy teraz podziwiać część zbiorów w Żorach.
Świadectwo cierpliwości

- Mamy bardzo dobry kontakt z muzeum w Saint Augustin, księdzem profesorem Skrabanią. On to wybrał eksponaty do naszej wystawy. Przyjechał na miejsce i powiedział jak to widzi. Myśmy mieli oczywiście swój pomysł i w wyniku dyskusji jest efekt, który mam nadzieję podoba się zwiedzającym – mówi Lucjan Buchalik.

Poszczególne stajenki rozmieszczono wzdłuż ścian, grupując je według miejsca pochodzenia. Trudno nie docenić kunsztu twórców. Artyści z różnych krajów m.in. Peru, bo tak trzeba nazwać tych ludzi, stworzyli nieprawdopodobne miniaturki szopek. Są świadectwem ludzkiej pasji i cierpliwości. Najmniejsza powstała w łupinie... orzecha laskowego. - Do najciekawszych, z mojego punktu widzenia, należy stajenka zrobiona w łupinie jajka, w... kapslu po piwie – mówił ojciec Skrabania. Z rąk wschodnioniemieckich twórców wyszły miniatury w pudełkach po zapałkach.

Stajenka bez Józefa
Zgromadzone w sali konferencyjnej dzieła wskazują na różnice kulturowe. Powstały z wszelakich materiałów, jak choćby masa perłowa czy bardzo trudny w obróbce bambus. - Chrześcijaństwo jest religią powszechną, skupia wiernych żyjących na całym świecie. Różnice kulturowe widać najbardziej właśnie w bożonarodzeniowych stajenkach – zaznacza dyrektor muzeum w Saint Augustin.

Większość prezentowanych stajenek wykonano w klasycznym układzie. Różnią się detalami, na przykład zwierzętami towarzyszącymi Świętej Rodzinie. Zamiast woła, osiołka i owiec w szopce z Nowej Zelandii znajdziemy krokodyla i żółwia. - Nie bez powodu. W mitologii miejscowych ludów z odchodów krokodyla właśnie powstał świat – podkreśla Marietta Kalinowska-Bujak z żorskiego muzeum. - W żłobku nie ma też Józefa. Kobieta rodzi dziecko sama, zwykle w polu. Po kwarantannie wraca z dzieckiem do wioski, gdzie zostają zaakceptowani przez mężczyzn. Maleństwo rozwija się pod okiem Boga – dopowiada dr Buchalik.

Bogata i skromna
Pod płaskorzeźbą z Nowej Gwinei znajdziemy siatkę, immanentną część stajenki, w której tubylcy noszą dzieci i... świnie. Dla Europejczyka to nieprzyzwoite zestawienie, ale ludzie z wysp w zachodniej części Oceanu Spokojnego nie widzą w tym niczego niestosownego. Po prostu tak wygląda życie na Nowej Gwinei. Koreańska szopka jest bardzo kolorowa i bogata, wykonana w dużej mierze z jedwabiu. Na przeciwległym biegunie znajduje się skromna, żeby nie powiedzieć biedna stajenka z Bangladeszu, zrobiona z worków jutowych. Przykuwa uwagę szopka z Tajwanu. Poprzez odpowiednie nacięcia w drzewie bambusowym powstał fantastyczny wielbłąd.

Grająca szopka
Specyficzne przedstawienie Świętej Rodziny w łodzi pochodzi z Filipin. Wynika to z kontekstu kulturowego, bo w tym kraju pływają całe wioski. Postaci z szopek w Ameryce Południowej noszą kapelusze, co stanowi o godności człowieka. Święta Rodzina z Tajlandii ma rysy chińskie. Na domiar tego, to szopka grająca. Poprzez umieszczone u góry otwory można dmuchać, wydobywając tym sposobem wschodnie dźwięki. Jest też stajenka wykonana z.. krowich rogów. Niektóre azjatyckie szopki przypominają hinduistyczne ołtarzyki. Dzieła z Afryki wykonane są zwykle z ciemnego drewna, głównie hebanu.

Wyjątkowa jest stajenka z Izraela, gdzie Boże narodzenie się wydarzyło. - Bardzo podobna do naszej, ale wykonana z drewna oliwnego. Jakby się jej przyjrzeć z bliska, zobaczymy piękne słoje. To drewno jest miłe dotyku, tłuste, świetnie nadaje się do rzeźbienia – stwierdza pani Marietta. Wszystkie prace są bardzo piękne, precyzyjne wykonane. Pokazują ile twórcy włożyli w nie zdolności i serca. Kto jeszcze nie widział, koniecznie powinien to zrobić.

Dzieje bożonarodzeniowej szopki
Historia szopek sięga średniowiecza. Święty Franciszek z Asyżu w 1223 roku jako pierwszy przygotował świąteczną aranżację mającą na celu przybliżyć wiernym historię narodzin Chrystusa. Zakon franciszkański podtrzymał ideę szopek i rozpropagował ją niemal w całej Europie. W okresie świąt Bożego Narodzenia praktycznie w każdym zakątku Europy stawiane są stajenki betlejemskie. Początkowo żłóbki budowano w murach kościołów, z czasem sceny narodzin przygotowywano także w domach. Razem z misjonarzami zwyczaj ten trafił na inne kontynenty. Współcześnie szopki budowane są w obu Amerykach i Afryce. Na ziemiach polskich pierwsze stajenki pojawiły się już w XVII wieku.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz