Kilkaset osób wzięło udział w pierwszym rowieńskim orszaku Trzech Króli. Pomysł zorganizowania przemarszu w święto Objawienia Pańskiego pojawił się na spotkaniu rady parafialnej i bardzo spodobał się księdzu Andrzejowi Szostkowi, nowemu proboszczowi parafii pw. Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny.
Poprzebierani w biblijne postaci mieszkańcy ruszyli sprzed świetlicy Miejskiego Ośrodka Kultury w Żorach-Rowniu. Na czele konno oczywiście mędrcy ze Wschodu, w role których wcielili się: Rafał Jośko, Stanisław Dyrda i Jacek Gola. - To było wspaniałe przeżycie. Konie wypożyczyliśmy ze stadniny w Szczejkowicach – powiedział nam pan Rafał, na co dzień lekarz stomatolog.
W orszaku byli młodzi i starzy, przedstawiciele różnych zawodów. Większość osób ubrała przynajmniej jeden element strojów z epoki. Na głównym placu dzielnicy dzieci pokazały scenkę, prezentującą jak różne pokusy oddalają chrześcijan w drodze do celu.
Uroczystość zakończyła się w kościele, gdzie Królowie złożyli Dzieciątku dary. Ksiądz pobłogosławił kredę, używaną do wypisywania chrześcijańskich symboli. To, ot choćby napis: KMB, który zostawia kapłan na drzwiach mieszkania po wizycie duszpasterskiej, czyli kolędzie. Potocznie sądzi się, że chodzi o pierwsze litery Trzech Króli: Kacpra, Melchiora, Baltazara. Tak naprawdę mamy tu do czynienia ze zbiegiem okoliczności. Kolędowy skrót pochodzi bowiem od łacińskich słów: Christus mansionem benedicat, co w tłumaczeniu na polski oznacza „Niech Chrystus błogosławi ten dom.”
- Bardzo podobała mi się cała uroczystość. Świetna była scenka z udziałem dzieci. Myślę, że każdym kolejnym rokiem orszak będzie jeszcze liczniejszy i pojawią się nowe atrakcje – mówi Emilia Stokowski.
- Bardzo cieszy liczna frekwencja i znakomita organizacja, doprowadzona do perfekcji. A przecież wszystko zrodziło się tak szybko. Nasz orszak powstał jak feniks z popiołów – zaznacza Katarzyna Jośko, małżonka pana Rafała.
Komentarze