350 złotych podwyżki domagają się pracownicy administracyjni oraz obsługa placówek oświatowych w Rybniku. W czwartek, po godzinie 15 spotkali się przed urzędem miasta, by zamanifestować swoje niezadowolenie z obecnych zarobków.
- Po 40 latach pracy dostają 1400 zł. Dla takiego miasta jak Rybnik, to wstyd że wieloletni pracownicy muszą się prosić i protestować żeby dostali w ogóle jakieś podwyżki - mówiła nam jedna z pracownic rybnickiej szkoły.
Protestujący podkreślali, że znaczących podwyżek nie dostawali od lat. - Czasem się zdarzyło, że dostaliśmy 30 złotych więcej. To wszystko - mówili pracownicy szkół. Wśród protestujących były pracownice sekretariatów, intendentki, woźne, sprzątaczki i konserwatorzy. Od nikogo nie usłyszeliśmy, że zarabia więcej niż 1800 zł.
To już drugi protest pracowników oświaty w ostatnim czasie. Po poprzednim z przedstawicielami związkowców spotkał się prezydent miasta Piotr Kuczera. - Nasza propozycja zakłada średnio po 250 zł brutto na etat. Ale została ona odrzucona - mówi Agnieszka Skupień, rzeczniczka urzędu miasta w Rybniku.
Protestujący domagają się m.in. 350 złotych podwyżki.
- Analizujemy obecnie na jaką podwyżkę biorąc pod uwagę cały budżet możemy sobie pozwolić. Zdajemy sobie sprawę, to najmniej zarabiająca grupa w Rybniku. Ale zaproponowane podwyżki dla 1216 osób w mieście to wydatek dla miasta rzędu kilku milionów złotych - dodaje Skupień.
Prezydent zaproponował, by podwyżki weszły w życie od czerwca. - Ale kłopot jest taki, że nie mamy nic na piśmie. To była tylko luźna propozycja - mówili nam protestujący.
Komentarze