Dziś o godzinie 10 w żorskim sądzie miała zacząć się pierwsza rozprawa przeciwko 58-latkowi, który zgwałcił własną wnuczkę. Posiedzenie odwołano w ostatniej chwili z powodu choroby sędziego. Nie wyznaczono jeszcze nowego terminu.
Dziadek będzie dowożony na wokandę z aresztu śledczego, gdzie trafił natychmiast po dokonaniu przestępstwa. Ze względu na wiek pokrzywdzonej oraz drastyczne okoliczności sprawy, proces najprawdopodobniej będzie toczył się przy drzwiach zamkniętych. O tym jednak musi zdecydować sędzia.
Przyznał się do zgwałcenia 12-letniej wnuczki. - Nie ma co liczyć jednak na dobrowolne poddanie się karze. Przestępstwo jest bardzo poważne i zagrożone dużym wyrokiem – mówiła po skierowaniu do sądu aktu oskarżenia prokurator Edyta Hraciuk-Tomecka, ówczesna referent sprawy. Obecnie jest delegowana do Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, więc przejmie ją inny żorski oskarżyciel.
Zdarzenie sprzed siedmiu miesięcy wstrząsnęło miastem. Przypomnijmy, że 30 czerwca zeszłego roku, dziadek 12-latki od rana do wieczora pił alkohol. W nocy zakradł się do łóżka wnuczki, położył się obok niej i obcował z nią płciowo. Wybudzone ze snu, przerażone dziecko uciekło do babci, która o wszystkim powiedziała rodziców. W następnym dniu ojciec zawiadomił policję.
3 lipca śledczy przeprowadzili pierwsze czynności. Dziewczynkę przesłuchano w obecności biegłego psychologa. Na podstawie zeznań dziecka i opinii specjalisty stwierdzono, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że doszło do wykorzystania seksualnego. Prokurator Edyta Hraciuk-Tomecka powiedziała nam, że jeszcze nigdy jednak nie prowadziła tak drastycznej sprawy. Zwykle oskarżała pedofilów, którzy dopuszczali się tak zwanych innych czynności seksualnych.
58-latek w momencie popełniania przestępstwa był całkowicie poczytalny. Może więc odpowiadać za swój czyn. Grozi mu od 2 do 12 lat więzienia. Według prokuratury, kiedyś miał zgwałcić własną nieletnią córkę. Za to jednak nie odpowie, bo sprawa się przedawniła.
Komentarze