Tak jeszcze kilka dni temu wyglądała kolejka pod kopalnią... / Archiwum
Tak jeszcze kilka dni temu wyglądała kolejka pod kopalnią... / Archiwum

O problemie powiadomili nas kierowcy, którzy dowożą węgiel mieszkańcom. - Ogłoszenia o wstrzymaniu możliwości zakupu węgla za gotówkę pojawiły się w piątek wieczorem, nie były przez nikogo podpisane. Dzwoniliśmy do Polskiej Grupy Górniczej, usłyszeliśmy, że mamy jechać po węgiel na skład, ale tam węgiel jest droższy o 100 złotych! I ta biedna babcia i ten biedny dziadek, którzy mają po 700 złotych emerytury, mają płacić więcej?! - pokazują absurd tej sytuacji Damian Majwald i Kamil Kucza.

- Z tego co wiem, podjęto taką decyzję dlatego, że pracownicy musieli stać w długich kolejkach, by pobrać węgiel deputatowy – dowiadujemy się od pani obsługującej wagę.

Okazuje się, że problem jest bardziej złożony. - W Ruchu Rydułtowy są chwilowe trudności. Wstrzymaliśmy sprzedaż gotówkową dla klientów indywidualnych z powodów technicznych, które wywołał wstrząs z 23 stycznia na głębokości 1200 metrów, w którym zginął 44-letni górnik, a ośmiu zostało rannych – mówi Tomasz Głogowski, rzecznik Polskiej Grupy Górniczej.

Z eksploatacji trzeba było wyłączyć ścianę, gdzie doszło do katastrofy. Kopalnia zmniejszyła więc wydobycie, co sprawiła, że węgla jest mniej. - Ruch Rydułtowy prowadzi sprzedaż kontraktową i deputatową. Musiał jednak tymczasowo wstrzymać handel węglem za gotówkę. Ściana jest odbudowywana. Sukcesywnie zwiększa się fedrunek, który docelowo wróci do poprzedniego stanu. Wtedy ponownie ruszy sprzedaż gotówkowa – zapewnia rzecznik.

Kiedy to nastąpi? - Myślę, że szybko, bo jest to dla nas priorytet – podkreśla Tomasz Głogowski. Jak dodaje, PGG nie miało żadnych sygnałów od niezadowolonych mieszkańców, a sprzedaż gotówkowa stanowi dla Ruchu Rydułtowy niewielki odsetek działalności zakładu.

- Póki co, można zaopatrywać się w węgiel w innych kopalniach PGG, w tym rybnickich, które pracują na pełnych obrotach - twierdzi Tomasz Głogowski.

Ludzie wiedzą jednak swoje. - Dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, że taka sytuacja potrwa nawet do końca marca, a zima nie odpuszcza - mówią nam kierowcy.

Adrian Karpeta, Ireneusz Stajer

1

Komentarze

  • Jan Węgiel 13 lutego 2019 15:49A już myślałem, że to pierwszy krok do poprawy powietrza.

Dodaj komentarz