Prawie kryminalna zagadka

Historia, którą chcę tu przedstawić, wydarzyła się już dość dawno, bo w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Nasza rodzina wprowadziła się wtedy do nowego domu położonego na dalekim przedmieściu. Miejsce było dość odludne. Wokół rozciągały się tylko pola uprawne, a od głównej drogi (wtedy jeszcze w budowie) oddzielał nas olbrzymi, kilkuhektarowy sad. Jego właściciel mieszkał w mieście i na miejscu nocował tylko w okresie zbioru owoców. Oprócz nas, w tej głuszy mieszkała jedynie rodzina Hajnusia Staniczka. Mój ojciec pracował razem z nim w hucie Łaziska. Niestety, od jakiegoś czasu obaj panowie pracowali na różnych zmianach i wracali do domu o różnych porach.
Nasz sąsiad lubił pooglądać wieczorem modny wówczas telewizyjny teatr sensacji „Kobra”, w którym trup słał się gęsto. Po emisji każdego kolejnego programu prowadził na ten temat długie, ożywione rozmowy z moim tatą. Bardzo żałował, że nie jest już najmłodszy, bo jak twierdził, on w roli milicjanta czułby się jak ryba w wodzie.
– Powiydz, żebyś tyż tak skokoł po szczodrokach, jak te inszpektory we telewizorze? Przeca je ci już bez piyndziesiont!– kpiła czasem jego żona Wefka.
– Wiysz babeczko – ciągnął rozmarzony Hajnuś – jo yno żałuja, że jo za młodu ło takim fachu niy wiedzioł, dzisio bych mioł pełno łorderow, a wszyjstki chachary by za kratami siedziały!
– Ty sie ciesz, chłopie, że żyjesz, bo byś już możnej ze dwa metry pod trownikiym leżoł, przeca te gizdy strzylać dobrze poradzom! – kończyła taką dyskusję jego małżonka. Widać Hajnuś nie znalazł u niej zrozumienia.
Pewnego razu sąsiad wstał z łóżka lewą nogą, dlatego dzień zaczął mu się pechowo. Wszystko przebiegało inaczej niż zwykle. Już na śniadanie nie było zupy mlecznej, bo Wefka musiała pojechać do ciotki do Książenic. Jej ciotka była bardzo chora i jeszcze przed śmiercią chciała się z siostrzenicą spotkać, żeby przekazać jej istotne informacje dotyczące swojego pogrzebu. Tuż przed południem do Hajnusia przyjechał Józik Zmelka, który był kierownikiem zmianowym w hucie i kazał mu przyjść na drugą zmianę zamiast na noc, bo Francikowi Korbelowi urodziło się dziesiąte dziecko i jest tak pijany, że do pracy nie przyjdzie. Hajnuś nie był zachwycony pracą na drugiej zmianie. Wieczorem leciała „Kobra”, a tym razem on nawet kawałka nie obejrzy, bo będzie harował przy hutniczym piecu, ale jak mus, to mus. Kiedy po pracy wracał do domu, było już po godzinie 23. Latarnie na głównej drodze nie świeciły już od ponad godziny, bo koło 22 gaszono je z powodu oszczędności. Wkoło panowały niemal egipskie ciemności, bo leniwy księżyc chował się co chwila za grubą warstwą chmur. Kiedy Hajnuś wszedł między pola, zrobiło mu się jakoś nieswojo. Tuż obok znajdował się ten wielki sad Musiolików i mężczyzna słyszał wyraźnie, że ktoś tam prowadzi cichą rozmowę, ale po chwili uznał, że mu się jednak zdawało i jakby lekko pokrzepiony na duchu przyspieszył kroku. Nawet nie spoglądał pod nogi, ale w pewnej chwili zauważył, że w poprzek miedzy, po której szedł, leży coś białego i długiego. Zaciekawiony pochylił się, żeby się temu dokładnie przyjrzeć i ze zgrozą stwierdził, że są to dwie kobiece nogi!
– Kery mi sam tyż trupa przismyczył? – dziwował się na głos . – Jak sam som nogi, to reszta musi być we tym łowsie – kombinował – szkoda, że ni mom taszylampy, abo chocioż kołkow, bo niy kurza... – i pochylił się jeszcze bardziej, żeby znalezisko obejrzeć.
– Co se życzycie panoczku?! – odezwał się jakiś młody męski głos, a z owsa wyjrzały dwie gowy.
– Dziynki Bogu, żyjecie, kamiyń mi ze serca spod! – odpowiedział Hajnuś i nie oglądając się, ruszył w kierunku swojego domu.
Nikt by się o tej sąsiadowej przygodzie nie dowiedział, bo zawstydzony takim obrotem sprawy mężczyzna trzymał język za zębami, ale kilka lat później, kiedy przedstawienia „Kobry” już rzadko pojawiały się na wizji, Wefka chciała zrobić Hajnusiowi przyjemność. Niedługo były urodziny jej męża i ona kupiła dwa bilety do kina na najnowszy polski kryminał „Dom pod zegarem”. Mąż jej pięknie podziękował za pamięć i oświadczył, że jednak nie skorzysta z jej propozycji, bo już dawno z „kryminałami” skończył, a żeby żona nie obraziła się na niego, opowiedział jej o tym, co go spotkało tamtej pamiętnej nocy.

Komentarze

Dodaj komentarz