Dzisiejszy protest przed rybnickim magistratem / Ireneusz Stajer
Dzisiejszy protest przed rybnickim magistratem / Ireneusz Stajer

Tak głośno przed rybnickim magistratem nie było od lat. Kilkuset pracowników jednostek miejskich domagało się podwyżek swoich lichych pensji. Trąbki, bębny i okrzyki miały sprawić, by włodarze wyszli do protestujących.

Nic takiego się nie stało. Pojawili się za to opozycyjni radni z Andrzejem Wojaczkiem na czele, który powiedział, że popierają żądania pracowników. Przed urzędem miasta zgromadzili się pracownicy Rybnickich Służb Komunalnych, Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, Ośrodka Pomocy Społecznej, Zarządu Zieleni Miejskiej, Ośrodka Leczniczo-Rehabilitacyjnego dla dzieci niepełnosprawnych im. Jana Pawła II, biblioteki, Miejskiego Domu Pomocy Społecznej.

Wspierali ich związkowcy z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3, który od dwóch dni przeprowadza referendum strajkowe. Powód jest ten sam – znacząca podwyżka wynagrodzenia zasadniczego. Byli górnicy z Chwałowic i pracownicy prywatnych firm.

- Chcemy, żeby Rybnik usłyszał nasz głos. Pewnie mieszkańcy zastanawiają się, po co tu jesteśmy... Tak, chcemy podwyżki wynagrodzeń. W ciągu ośmiu lat nasze pensje nie ruszyły praktycznie z miejsca. Mamy dość tłumaczenia rodzinom, że musimy sobie odmawiać wielu rzeczy – mówił Aleksander Wejkowski, przewodniczący zgromadzenia.

Jak dodaje, związkowcy od ponad roku rozmawiają z włodarzami. Bez skutku. Słyszą tylko: „nie ma i nie będzie”. Protestujący domagają się dla załóg po 1500 złotych brutto dla każdej osoby, rozłożone w czasie. Prezydent Piotr Kuczera zaproponował 200 złotych, czyli około 140 złotych netto na etat. Ale nie każdy dostałby tę kwotę – jedni mniej, inni więcej.

Wypowiedzi zagłuszały trąbki i bębny. Ludzie skandowali: "chcemy zarabiać godnie, a nie głodnie”. - Zarabiam „na rękę” 2000 złotych. Trudno dziś z tego wyżyć. Ile chciałbym zarabiać? Za pracę, którą wykonuję, 3000 złotych – powiedział nam Marian Skupień z Rybnickich Służb Komunalnych, były żużlowiec.

- Pracownicy OPS mówią dość! Protestujemy, żeby prezydent wreszcie przestał nas lekceważyć. Chcemy poszanowania naszej pracy, gdyż zadania i obowiązki jakimi się nas obarcza, nie są adekwatne do wynagrodzeń. Pracownicy z wyższym wykształceniem zarabiają po 1700 – 1900 złotych „na rękę”. Ja zarabiam po 12 latach pracy... 2100 złotych. Mam wyższe wykształcenie i studia podyplomowe. Młodzi nie chcą zatrudniać się, a specjaliści zamierzają się zwolnić. Prezydent nic nie robi, żeby zostali – zaznacza Agnieszka Kasperczyk, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Ośrodka Pomocy Społecznej.

- Zarabiamy od 2000 do 2400 złotych netto. Mamy wyższe wykształcenie, kilka specjalizacji. Podlegamy ustawie o ochronie zdrowia, na podstawie której powinniśmy zarabiać o 1000 złotych brutto więcej. Żądamy tylko tyle, ile nam się należy – podkreśla Jolanta Panek przewodnicząca związkowców z ośrodka Jana Pawła II.         

Agnieszka Skupień, rzeczniczka magistratu odpowiada, że miasto jest w kontakcie z przedstawicielami związków zawodowych. - Podniesienie płacy minimalnej spowodowało, że pracodawcy - w tym miasto - stoją przed nie lada wyzwaniem, by spełnić oczekiwania płacowe pracowników. Domagający się podwyżek pracownicy z całą pewnością zasługują na wyższe płace, jednak zaplanowany na ten rok budżet pozwala na podwyżki na poziomie około 200 zł średnio na etat, taką propozycję podczas spotkania złożył prezydent stronie związkowej. Zwracam uwagę, że skutek finansowy zaproponowanych podwyżek w rozliczeniu rocznym, dla wszystkich jednostek, to prawie 12 mln zł – mówi pani rzecznik.

Dodaje, że w tym roku dla budżetu miasta ogromne znaczenie ma konieczność zwrotu podatku od wyrobisk górniczych za lata 2004-2006. Mimo wielu lat procesów sądowych, w których Rybnik, podobnie ja wiele gmin górniczych, starał się dowieść niesłusznych roszczeń dotyczących podatku ze strony przedsiębiorstw górniczych, najnowszy wyrok zupełnie zmienia poprzednią wykładnię prawną.

- W tym roku uchwała Naczelnego Sądu Administracyjnego w tej sprawie sprawiła, że gminy górnicze, w tym Rybnik, znalazły się na przegranej pozycji. Już w tym roku musimy oddać do depozytu sądowego 5 mln zł, a w najczarniejszym scenariuszu nasze miasto będzie musiał zwrócić ponad 60 mln zł za pozostałe lata. Dlatego nasza propozycja dla związków zawodowych to kwota, na którą aktualnie miasto stać – informuje Agnieszka Skupień.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt
3

Komentarze

  • Anna a jo pytomcie 20 maja 2019 21:31czy znasz choc jednego nauczyciela, który juz dostał choćby złotówkę? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli, ale....ja do nich nie należę
  • Godom Wom Pieniądze przecież są 18 maja 2019 17:34Dla nauczycieli pieniądze się znalazły to i dla strajkujących pracowników jednostek samorządowych prezydent też powinien znaleźć. Inaczej wyjdzie na to że jako nauczyciel wspiera tylko swoich.
  • peter Kuczera 12 kwietnia 2019 11:00Kolejny protest i kolejny raz szanowny pan prezydent nie ma odwagi wyjść i spotkać się z protestującymi. Buta i arogancja do potęgi. Szkoda że tak traktuje pan mieszkańców miasta.

Dodaj komentarz