Adrian P.
Adrian P.

Adrian P. został dowieziony do sądu z aresztu, gdzie przebywa od kilku miesięcy. Stawił się także brat zamordowanej dziewczyny, który w całym procesie występuje jako oskarżyciel posiłkowy. I to w zasadzie tyle. Na dziś sędzia zaplanował bowiem przesłuchanie dwóch świadków – Moniki P. siostry oskarżonego oraz Adriana R., jednego ze znajomych oskarżonego. Oboje nie stawili się jednak w sądzie.
Czy ma Pan wiedzą, czy pana siostra nadal przebywa za granicą – dopytywał oskarżonego sędzia Ryszard Furman. - A skąd mam wiedzieć, jak nie mam zgody na wykonywanie telefonów – burknął w stronę sędziego Adrian P. W związku z nieobecnością Moniki P. sąd zdecydował się odczytać jej wyjaśnienia składane na etapie śledztwa. Niewiele wniosły one jednak do sprawy, bo w czasie przesłuchań Monika P. przyznała, że w feralną noc była w klubie Imperium (tam bawiła się także ofiara i oskarżony) ale Alicji F. Do wspomnianego wieczoru nie znała. Obie były gośćmi wspólnej znajomej – Małgorzaty na jej imprezie urodzinowej. - W klubie każdy rozszedł się w swoją stronę – zeznawała na policji dziewczyna.
Adrian R. do sądu miał zostać doprowadzony przez policjantów, bowiem unikał jak ognia odebrania wezwania. Z informacji przekazanych przez Komendę Policji wynikało jednak, że mundurowi nie potrafili w dniu doprowadzenia zlokalizować jego miejsca pobytu. O jego przesłuchanie usilnie wnosi jednak obrońca oskarżonego, przez co kolejną próbę jego doprowadzenie policjanci będą zmuszeni podjąć przed kolejną rozprawa.
Sam oskarżony Adrian P. w sądzie stara się zachowywać pewność siebie. Jego obrońca będzie składał nowy materiał dowodowy. On sam w czasie piątkowej rozprawy wniósł o powołanie na świadków lekarza i pielęgniarki, którzy po zabójstwie i po zatrzymaniu w rybnickim szpitalu pobiera jego materiał genetyczny do badań.
Oni przeprowadzili także ogólne oględziny mojego ciała. Z aktu oskarżenia wynika, że ofiara została pobita – rękami, pięściami. Lekarz powie, że ja nie miałem na swoim ciele żadnych śladów walki, ani śladów pozostawionych po zadanych ciosach – argumentował oskarżony. Sprzeciwił się temu Sławomir Sola, prokurator. - Przecież napastnik nie musi mieć żadnych śladów walki na swoim ciele – podkreślał. Oskarżony wdał się z nim nawet w krótką pyskówkę. - To niech pan walnie pięścią w ścianę i zobaczymy czy nie będzie śladów – warknął.
Adrian P. wniósł także o przebadanie go wariografem, czyli popularnym wykrywaczem kłamstw. - To dowiedzie, że jestem niewinny – mówił. - Rozpatrzymy wniosek, choć nie wiemy czy ma to sens, bo przecież twierdzi pan, że niczego z tamtej nocy nie pamięta – mówił sędzia.

1

Komentarze

  • qwerty swer 26 kwietnia 2019 20:47Dlaczego zawsze jak piszecie o sadzie okregowym to piszecie o gliwicach? Nie latwiej napisac sad okregowy w Rybniku. Gazeta jest z Rybnika czyn nie?

Dodaj komentarz