Ireneusz Stajer
Książka dr Magdaleny Ogórek „Lista Wächtera. Generał SS, który ograbił Kraków” z podtytułem „Gdzie zniknęły polskie dzieła sztuki?” ukaże się w języku angielskim. Czytelnicy w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych będą mogli nabyć publikację już we wrześniu.
- Wiem, że na „Listę Wächtera...” czeka także amerykańska Polonia. Druga dobra wiadomość jest taka, że chęć zakupu praw autorskich zgłosiło także wydawnictwo z Berlina. Książkę przeczytają więc również Niemcy i Austriacy, co jest bardzo ważne – powiedziała nam autorka przed piątkowym spotkaniem z czytelnikami w rybnickiej bibliotece. Filmowcy chcieliby przenieść historię zrabowanych w Polsce dzieł sztuki na ekran.
Przypomnijmy, że poprzez profesora z Londynu, Philippa Sandsa, który na łamach „Financial Times” opublikował artykuł „Wojna Karnawału z Postem” Pietera Brueghla, Magdalena Ogórek dotarła do syna Austriaka Ottona von Wächtera. Po długiej korespondencji Horst zaprosił rybniczankę do swojego zamku pod Wiedniem. Pani Magdalenie udało się zdobyć bezcenne materiały, świadczące o tym, że w czasie wojny Otto i Charlotte Wächterowie wywieźli z Krakowa wiele zabytków. Jednym z nich był słynny obraz „Walka karnawału z postem” Pietera Brueghla, który nie odnalazł się do dziś. Dzięki ogromnej determinacji dr Ogórek, Horst zwrócił na ręce wojewody małopolskiego trzy inne dzieła sztuki.
Pisząc książkę, rybniczanka korzystała z archiwów Watykanu i CIA. Po ukazaniu się pracy, rodzina Wächterów próbowała zablokować sprzedaż. - Napisałam książkę popularnonaukową, ale z wykorzystaniem całego aparatu badawczego. Na każde zdanie mam dokument, przypis. Wszystko co dostałam, sprawdzałam. Zawsze powtarzałam, że zrabowane przez nazistów i sowietów zabytki są ostatnimi jeńcami wojennymi, którzy nie powrócili jeszcze do domu – podkreśliła autorka.
Kontynuuje rozpoczęte w 2015 roku dzieło. - Jeśli pozwoli mi czas, to jesienią siądę do przygotowywania części drugiej. We wrześniu wybieram się ponownie do Watykanu. Mam coś, czego bardzo chcieliby Włosi – notatnik Ottona von Wächtera z 1949 roku. Zawiera spis wszystkich rodzin włoskich notabli, którzy pomagali zbrodniarzom wojennym. Otto kanałami bpa Aloisa Hudala także szykował się do ucieczki z Europy do Ameryki Południowej. Nie zdążył, bo został otruty - wszystko wskazuje na to, że przez agenta sowieckiego. Wächter bowiem, jako gubernator Dystryktu Galicja (wcześniej był gubernatorem Dystryktu Kraków) tworzył 14. Dywizję Grenadierów Waffen SS, zwaną potocznie SS-Galizien. Znał nazwiska i kulisy powstania tej zbrodniczej formacji – stwierdza rybniczanka.
Chce znaleźć rodziny z notatnika. - Wiem, że wspierają się wzajemnie. Nie potępiają swych ojców i dziadków. Trzymają się narracji o tzw. dobrych nazistach – zaznaczyła autorka. W międzyczasie dotarła także do syna Reinharda Heydricha, który był jednym z głównych sprawców Holocaustu. Uczestnicy spotkania, a sala była niemal pełna, pytali dr Ogórek m.in. o to, czy próbowała uzmysłowić dzieciom zbrodniarzy, jacy naprawdę byli ich rodzice?
- Wiele razy. Niestety, niemal wszystkie są dumne ze swych ojców i matek. Syn Heydricha np. przysłał mi płytę CD. Zachęcał: „obejrzyj sobie najciekawsze szkolenie SS w Holandii.” Oni są kompletnie oderwani od rzeczywistości. Oglądałam nagranie archiwalne z ojcem na wakacjach. Synek zjeżdża z górki i hajluje tacie... Podobnie myśli syn dra Otto Bauera (szef urzędu dystryktu galicyjskiego), który zginął w zamachu zamiast Wächtera - opowiada pani Magdalena.
Jak dodaje, dzieci zbrodniarzy wychowywały się w pozornie wspaniałych rodzinach. - Nie brakowało im niczego. Mama dbała o ognisko domowe, tata przytulał dzieci, gdy wracał z pracy. Były to absolutnie perfekcyjne rodziny. Na zewnątrz jednak matka i ojciec są narodowymi socjalistami, którzy nie wahali się skazywać ludzi na śmierć. A potem znowu mamusią i tatusiem. Dzieci nie znały tego drugiego oblicza rodziców. Po latach dowiadywały się ze szkoły, prasy, że ich najbliżsi byli zbrodniarzami wojennymi – mówiła autorka.
Zdecydowana większość dzieci zbrodniarzy, na zasadzie znanego w psychologii mechanizmu obronnego wypiera prawdę o swych rodzicach. Jedynie syn Hansa Franka, szefa Generalnej Guberni, bardzo źle wypowiada się o swoim ojcu. - Jego rodzice nie byli jednak takimi rodzicami jak np. Wächterowie. Młodych Franków wychowywała guwernantka. Matka nie dbała o nie, brakowało im więzi z rodzicami – tłumaczyła rybniczanka.
- Szok! Trudno w to uwierzyć, co nam przedstawiła dr Magdalena Ogórek. Jest bardzo odważną kobietą – komplementował poseł Czesław Sobierajski, który zorganizował spotkanie razem z Fundacją Polskie Dziedzictwo Śląska.
- Byłoby świetnie, gdybym zaczęła pisać drugą część książki na wiosnę przyszłego roku – zapowiada. Na opracowanie czeka jeszcze wiele dokumentów, choćby przeszło 100 zapisanych po niemiecku stron z teczki Szymona Wiesenthala.
Do tematu wrócimy w środowych "Nowinach".
Komentarze