Hrabia Ugolino  i Maćko Borkowic cz. 2

W chałupie znajdującej się na końcu wsi dano mu jednak kawałek chleba, dobrą radę, że może przespać w ruinach zamku oraz ostrzeżenie, żeby podczas pobytu na zamkowym wzgórzu nie palił ognia, ani niczego nie jadł.
Wieczór był bardzo chłodny więc podróżny zlekceważył ostrzeżenie wiejskiego gospodarza. Pokręcił się trochę po zamku, a raczej po tym, co z niego zostało. Kiedy znalazł kilka kolczastych gałązek, w załomie muru skrzesał ogień i wyjął podarowaną pajdę chleba. Jeszcze nie zdążył włożyć jej do ust, kiedy usłyszał przeciągły jęk. W półmroku zamajaczyła wysoka, zwalista postać. Zjawa wyciągnęła ręce po jego chleb, ale rąk właściwie nie miała, bo do łokcia były pozbawione ciała! Sterczały z nich tylko gołe straszliwie powykręcane kości! Przerażony wędrowiec porzucił wszystko, co miał i pognał z powrotem do wsi i tam w pierwszym napotkanym domu opowiedział, co go spotkało.
Kim był Maciej ze sławnego, wielkopolskiego rodu Borków? Maćko Borkowic (1298-1360). Od 1343 roku był wojewodą poznańskim, a w latach 1348-1352 starostą poznańskim. W 1340 wziął udział wraz z rycerstwem wielkopolskim w wyprawie na Ruś Czerwoną. Król Kazimierz Wielki, ulegając naleganiom możnych rodów wielkopolskich, zniósł w 1348 urząd starosty generalnego Wielkopolski i ustanowił dwóch starostów: poznańskim został Maćko Borkowic, zaś kaliskim – Przecław z Gułtów. Taki stan rzeczy doprowadził jednak do zamieszek, dlatego król w 1352 odsunął obu tych starostów, przywracając urząd starosty generalnego, którym mianował Ślązaka Wierzbiętę z Paniewic. Ta nominacja spowodowała już jawny bunt Wielkopolan. Wytworzyły się dwa obozy: jedni wspierali nowego starostę generalnego (dobrego dyplomatę), a drudzy zawiązali przeciw niemu konfederację rycerską (1352 w Poznaniu). Do tej drugiej grupy należały możne rody Awdańców, Grzymalitów, Borków, Nałęczów i Zarembów. W ten sposób w Wielkopolsce wybuchła wojna domowa. Śmiało poczynający sobie Maćko Borkowic, zabił wtedy wojewodę kaliskiego Beniamina z Uzarzewa, za co został wygnany z kraju. Maćko udał się na Śląsk, skąd powrócił w 1356, a potem w 1358 w Sieradzu złożył przysięgę wierności królowi Kazimierzowi Wielkiemu. Nie zaprzestał jednak knowań i w 1360 został aresztowany w Kaliszu, potem osadzony na tamtejszym zamku królewskim, a następnie osądzony tam przez samego króla. Niektórzy historycy mają wątpliwości czy wyrok wydał osobiście król, czy też wyznaczony przez niego sędzia. Maćko Borkowic, wtedy już ponad 60-letni, skazany został na śmierć głodową. Zmarł w wieży na zamku w Olsztynie koło Częstochowy. Za datę jego zgonu uznano 9. 2. 1360 rok. Jest pewne, że w dniu tym już nie żył. Los Maćka Borkowica poruszył wielu artystów żyjących w wieku XIX. Jego zejście do lochu głodowego namalował sam Jan Matejko.

Ps. Przy pisaniu tej opowieści korzystałam z różnych źródeł książkowych, a także internetowych.

Komentarze

Dodaj komentarz