arch.
arch.

Andrzej K. nie pojawił się na ogłoszeniu swojego wyroku. Sąd uznał 64-latka winnym przestępstwa i wymierzył mu karę 3 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności. Dodatkowo orzeczono wobec oskarżonego środek karny w postaci zakazu posiadania wszelkich zwierząt na okres 2 lat, a także przymus zapłacenia nawiązki w postaci tysiąca złotych na rzecz Fundacji na cele związane z ochroną zwierząt. Andrzej K. będzie również musiał wypełnić obowiązek kompensacyjny, czyli zapłacić Fundacji 2507 zł, a także kolejne 1008 zł na rzecz oskarżyciela posiłkowego tytułem ustanowienia pełnomocnika w sprawie. Oskarżony został jednak w całości zwolniony z kosztów sądowych.


- Zebrany w sprawie materiał dowodowy w pełni potwierdził stawiane oskarżonemu zarzuty, chodzi tutaj głównie o dokumentację medyczną jak i też zeznania świadków oraz pani weterynarz, która opiekowała się pieskiem. Wyjaśnienia oskarżonego sąd poczytał jedynie jako linię obrony. Zdaje się, że oskarżony nie do końca rozumie swoje naganne zachowanie - wyjaśniała sędzina. - Jak wynikało z zeznań dzielnicowego, oskarżony jest osobą uzależnioną od alkoholu. Być może to uzależnienie spowodowało, że w taki a nie inny sposób traktował pieska, którego przygarnął, tym samym biorąc odpowiedzialność za jego zdrowie i życie - dodała.


Zdaniem sądu, Andrzej K. postąpił w sposób karygodny, tak "opiekując się" szczeniakiem. U Tuptusia stwierdzono wszyce, ropowice, martwicę skóry - robaki żywcem zjadały pieska. Jak zaznaczyła sędzina, gdyby nie interwencja Brygidy K., synowej oskarżonego, która widząc cierpienia psa zadzwoniła po dzielnicowego, Andrzej K. niechybnie zakopałby Tuptusia żywcem. Jak wynikało z zeznań pani weterynarz zajmującej się leczeniem szczeniaka, pozbawiony profesjonalnej pomocy pies zmarłby prawdopodobnie jeszcze w ciągu tej samej doby.


- Sąd wymierzył oskarżonemu karę trzech miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności. Zdaniem sądu nie ma żadnych okoliczności łagodzących aby wymierzyć oskarżonemu karę o łagodniejszym albo nieizolacyjnym charakterze. Liczy się również brak skruchy u pana K., który na poprzedniej rozprawie twierdził, że on się pieskiem dobrze opiekował, a że szczeniak się zgubił, to go nie interesowało. Zdaniem sądu taka właśnie znieczulica i brak empatii, skazanie psa na konanie sprawia, że kara musi być adekwatna do społecznej szkodliwości czynu - argumentowała sędzina.


Sąd ma też nadzieję, że przymus nieposiadania zwierząt przez najbliższe dwa lata wykształci u Andrzeja K. wymagane postawy. Wyrok jest nieprawomocny.


- Uważam, że w ogóle kary względem znęcania się nad zwierzętami są zbyt niskie, ale przyznanie jako pierwszej kary w tej kategorii wyroku bezwzględnego więzienia jest czymś fantastycznym. Dobrze, że takie wyroki już padają - uznała Agata Radwan z Fundacji Jestem Głosem Tych, Co Nie Mówią.


Jak zaznacza Agata Radwan, zgłoszeń i interwencji jest, niestety, coraz więcej. - Ludzie dopiero zyskują świadomość, że powinni zgłaszać takie rzeczy, przestają się z tym kryć. Wiedzą, że sąsiadowi nie wolno zabić psa czy się nad nim znęcać. W końcu coś idzie do przodu - dodaje.

2

Komentarze

  • Tomuśiq Wyrok 10 września 2019 18:52Przedstawicielka fundacji chyba nie jest do końca w temacie. Już ok 3 lata temu zapadł wyrok bezwzględnego więzienia dla oprawcy za znecanie się nad psem. Poniżej link https://www.rybnik.com.pl/wiadomosci,rybniczanin-z-wyrokiem-za-znecanie-sie-nad-psem,wia5-3266-36883.html
  • Tomuśiq Wyrok 10 września 2019 18:52Przedstawicielka fundacji chyba nie jest do końca w temacie. Już ok 3 lata temu zapadł wyrok bezwzględnego więzienia dla oprawcy za znecanie się nad psem. Poniżej link https://www.rybnik.com.pl/wiadomosci,rybniczanin-z-wyrokiem-za-znecanie-sie-nad-psem,wia5-3266-36883.html

Dodaj komentarz