Pokaz na rynku w Żorach / Monika Żurek
Pokaz na rynku w Żorach / Monika Żurek

 

Ireneusz Stajer

Żory historycznie i kulturowo związane są z ogniem. Osada powstała na terenach wydartych puszczy. Pierwsi mieszkańcy prowadzili tu gospodarkę żarową. Villa nostra Żory (nasza wieś Żory) w 1272 roku, decyzją księcia opolsko – raciborskiego Władysława stała się Civitas Sari – miastem. Później drewniane budowle niejednokrotnie niszczyły pożary. Na pamiątkę największego z nich w 1702 roku mieszkańcy obchodzą jedyne w Europie Święto Ogniowe.

Żory mają swoje multimedialne Muzeum Ognia o niezwykłej architekturze, nagradzane w konkursach krajowych i zagranicznych. Pracujący w mieście jako tokarz Ukrainiec Mykoła Sementsov wpadł na pomysł stworzenia Żorskiego Teatru Ognia, które dopełni i zamknie jakby klamrą to wszystko.

Fire Stream na rynku

- Połączył swoją pasję z ogniową historią naszego miasta. 11 maja szedł ulicami starówki w procesji z zapalonymi pochodniami. To było dla niego cudowne, niezapomniane przeżycie. Mykoła przyjechał z Zaporoża. Jakiś czas temu działał w grupie Fire Stream, którą zaprosił do Żor – mówi Alla Brożyna-Ożyjewska, Ukrainka, realizująca w regionie ciekawe projekty. Swoich rodaków wciąga w różne przedsięwzięcia społeczno - kulturalne. Integruje ich z mieszkańcami.

8 września Fire Stream dał fantastyczny pokaz na żorskim rynku. Obejrzało go bardzo dużo ludzi, w tym pracujących na Śląsku Ukraińców. Artyści zaprosili chętnych na zajęcia, gdzie pracowano z ogniem i tworzono rekwizyty. Zrodził się projekt, dofinansowany przez Narodowe Centrum Kultury w ramach programu Dom Kultury + Inicjatywy Lokalne 2019. - To bez znaczenia ile masz lat, gdzie się uczysz i jakiego jesteś pochodzenia. Ucieszymy się z każdego, kto nas odwiedzi – zachęcają młodzi ludzie z Zaporoża.

Zaprzyjaźnieni z ogniem

Do 18 października w MOK-u przy ulicy Dolne Przedmieście potrwają warsztaty, które prowadzi Mykyta Sova z ukraińskiej grupy. Finałem projektu Żorski Teatr Ognia będzie wspólny pokaz Fire Stream oraz uczestników spotkań, zaplanowany na 19 października. Początek o godzinie 19 na dziedzińcu domu kultury. Wydrukowano plakaty informacyjne. Wyklejono nimi autobusy bezpłatnej komunikacji, kursujące w Żorach. - Zadzwonił do mnie kierownik grupy fireshow z Rybnika i zaproponował, że chętnie wystąpią na naszej imprezie – dopowiada Alla, koordynatorka projektu.

Warsztaty odbywają się w dwóch grupach wiekowych: 6 – 15-latków oraz 16-latków i osób starszych. Ta pierwsza ze względu na swoje bezpieczeństwo ćwiczy bez ognia. 16 i 17-latkowie muszą mieć zgodę rodziców. Starsza grupa używa bowiem płonących rekwizytów. - Myślę, że z ćwiczeniami poradzi sobie każda osoba. Są one dedykowane również dla niepełnosprawnych. W starszej mamy same panie, w młodszej jest dwóch chłopczyków – zaznacza. Niestety, Mykoła ze względów zdrowotnych musiał wrócić na Ukrainę. - Mamy nadzieję, że przyjedzie na finał – dodaje.

Sport ekstremalny

Organizatorzy planują odwiedzić harcerzy i zuchów. - Dowiedziałam się, że jakieś 8 – 10 lat temu w Żorach działał teatr ognia. Powstał on w środowisku skautów. Później przestali ćwiczyć. Zgłosiła się już do nas dziewczyna, która uczestniczyła w takich pokazach. Zadzwoniła, pytając czy może przyjść na warsztaty. Pewnie, że tak. Jej doświadczenia są bardzo cenne – cieszy się koordynatorka.

Mykyta mówi, że teatr ognia można zaliczyć do sportów ekstremalnych. Chodzi tu oczywiście o osoby najbardziej zaawansowane, wykonujące najtrudniejsze figury. Dla pozostałych będzie to dobra zabawa, cudowne wspomnienia na całe życie.

- Uczymy pracy z rekwizytami. Najpopularniejszym jest poi. To para linek lub łańcuszków z podczepionymi na końcu ciężarkami. Długość zależy od gabarytów artysty, a ściśle długości jego rąk – Tłumaczy Mykyta Sova. Rekwizytami są także między innymi: wachlarze, liny całopalne, lewitujący kijek, smoczy kij, hula-hoop, płonące piłki, vul-cane czy parzydełko. Jedne służą tylko do ćwiczeń, drugie do pokazów. Rekwizyty nie są tanie. Wykonuje się je z niepalnych materiałów na specjalne zamówienie. - Rurka tytanowa, końcówki zwykle z kevlaru, które polewamy naftą i podpalamy. Zaczyna się prezentacja – wyjaśnia Mykyta.

Czwarte urodziny

Fire Stream powstał 15 września 2015 roku. Obchodzi więc czwarte urodziny. W tym czasie dał już ponad 300 pokazów. - Jeździmy wszędzie tam, gdzie nas zapraszają. W Kijowie występowaliśmy na imprezie międzynarodowej. Za granicą byliśmy pierwszy raz właśnie w Żorach – przyznaje Ukrainiec. - To piękne miasto a ludzie fajni. Byliśmy w Muzeum Ognia, które zrobiło na nas duże wrażenie. Bo wiąże się ono z naszą branżą – uśmiecha się Mykyta. Czwarta rocznicę obchodzą w Żorach.

Zespół liczy cztery osoby. Czasem ktoś uczestnicy w prezentacjach gościnnie. Wszyscy są z Zaporoża. Stworzyła go Anna Kaliuzhna, która miała już doświadczenie z tańcem ognia. Jest szefową grupy, ekonomistką po wyższych studiach, pracuje jako kadrowa. Mykyta ukończył Państwo Instytut Techniczny, jest inżynierem. Oleksandr „Sasza” Faidenko to kucharz i anglista, choć nie sfinalizował studiów dyplomem. Pracuje jako menedżer w lokalu. Dmytro „Dima” Vvedenskyi jest elektronikiem, zatrudnionym w firmie transportowej.

Wyzwalanie płomieni

Teatru ognia nauczyli się sami, krok po kroku z internetu. - Nikita jest niesamowicie utalentowany. Już po miesiącu ćwiczeń występował na imprezach komercyjnych. Będzie świetnym, nauczycielem dla warsztatowiczów – chwali Alla. Trzeba umieć wszystko. Ekwilibrystyka płonącymi rekwizytami wymaga spokoju i precyzji. Istnieje ryzyko poparzenia. - Należy bezwzględnie przestrzegać zasad bezpieczeństwa. Anna nosiła kiedyś długą fryzurę, która się zapaliła. Na szczęście szybko ugaszono płomienie. Potem ścięła włosy. Może też zapalić się odzież. Trzeba uważać. Każdy sport ekstremalny niesie ze sobą jakieś ryzyko – przypomina Mykyta.

Jego pokaz jest niezwykle widowiskowy. Dmucha na palącą się końcówkę, wyzwalając potężne płomienie. Następnie przechodzi przez słup ognia. Wzbudza to „ohy” i „ahy” wśród publiczności.

- Cały czas się doskonalimy. Nieważne, czy opanowałeś tę sztukę w miesiąc, dwa albo w ciągu pół roku. Układy są coraz ciekawsze i trudniejsze. Musimy je wykonywać harmonijnie, bo to jest przecież teatr ognia – oznajmia Mykyta Sova.
W wolnych chwilach gra na gitarze. Należał do kilku zespołów. Wykonywali covery, własne kompozycje.

- Coś podobnego do punk rocka. Gram z kolegami dla siebie i na imprezach – uśmiecha się młody inżynier z Ukrainy. Ma jeszcze jedno niecodzienne hobby. Z kumplem pracują w... kuźni, co też wiąże się z ogniem i bardzo wysokimi temperaturami. Wykuwają piękne rzeczy – ozdoby w kształcie róż lub inne, podstawki pod rośliny. W Żorach będzie musiał sobie zrobić jednak przerwę od tej pasji. Choć kto wie...

 

Do tematu wrócimy w środowych "Nowinach".

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz