Lothar Dziwoki był jednym z najlepszych puzonistw / Dominik Gajda
Lothar Dziwoki był jednym z najlepszych puzonistw / Dominik Gajda

Lothar Dziwoki to postać – legenda. Urodzony w Radlinie, grał w zespołach Czesława Gawlika. Średnią szkołę muzyczną robił już w Katowicach. Potem czekał na moment, kiedy w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Katowicach (dzisiejsza Akademia) zaczną kształcić nie tylko klasyków, ale również jazzmanów i muzyków rozrywkowych. Kiedy to się stało, rozpoczął tam studia.

W 1977 roku Lothar Dziwoki otrzymał tytuł magistra sztuki w zakresie gry na puzonie i aranżacji. W tym samym roku, jako członek Big Bandu Katowice, wziął udział w nagraniu płyty „Music for My Friends”, zawierającej kompozycje znanych jazzmanów (m.in. Keitha Jarretta), prof. Kalemby, ale też Janka Cichego, kolegi Lothara. Tytułem utworu Cichego nazwano zresztą całą płytę, która ukazała się w cenionej serii Polish Jazz pod numerem 52. Dzisiaj to jeden z najbardziej poszukiwanych krążków z tej serii! Lothar zagrał na tym krążku kilka solówek.

Po studiach zaproponowano mu pracę na Akademii Muzycznej. Założył pierwszą w Polsce klasę puzonu jazzowego. Prowadził zespoły jazzowe oraz big-bandy. Pracę na uczelni przerywał, by pływać po świecie i grać na statkach pasażerskich. To właśnie w czasie tych wojaży przylgnął do niego przydomek „Polish Satchmo”. Satchmo to pseudonim słynnego Louisa Armstronga.

- Kochałem Armstronga, więc nuciłem sobie jego piosenki. Kiedyś podczas jednego z koncertów wokalistka miała trochę ubogi repertuar. Koledzy wiedzieli, że sobie podśpiewuję i namówili mnie do występu. No to zaśpiewałem Armstronga. Tak się zaczęło. Od tego czasu w czasie naszych koncertów śpiewałem kilka standardów jazzowych. W Stanach, w okolicach Nowego Orleanu, do naszej orkiestry podszedł muzyk. Zapytał: „To Louis żyje?”. Nazwał mnie Polish Satchmo. Bardzo się ucieszyłem, chociaż Satchmo był tylko jeden – podkreślał Lothar.
Ale temat natychmiast podłapała prasa. I w amerykańskich gazetach pojawiły się artykuły o polskim zespole i fenomenalnym wokaliście, który śpiewa jak „ich” Armstrong. - Z moją chrypą trafiłem w ich styl – opowiadał nam po latach. Temat podchwyciły media w Polsce. Doszło do tego, że niektórzy kojarzą Lothara tylko z chrypą i standardami Armstronga!

Chociaż w ostatnich latach Lothar Dziwoki mocno chorował, wciąż żył muzyką i swoją Orkiestrą. Cieszył się jubileuszem, 15-leciem zespołu. Jego Orkiestra zagrała jeszcze 8 listopada z okazji 60-lecia żorskiego kina...

 

Pogrzeb odbędzie się 14 listopada. Msza święta zostanie odprawiona w kościele pw. św. Filipa i Jakuba w Żorach (ul.Garncarska 16). Wyprowadzenie zwłok z kaplicy sióstr Boromeuszek przy ulicy Rybnickiej 17 o godz. 10.30.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz