Ireneusz Stajer
Wreszcie mogli najeść się do syta. Bezdomni umyli się pod prysznicami, a fryzjerzy przycięli zmierzwione włosy. Brudne ubrania powędrowały do wora, każdy z nich dostał nowe ciuchy: bieliznę, koszule, spodnie, kurtki.
Pielęgniarki opatrzyły rany i pobrały krew na badania, które wykażą czy i na co chorują. Ksiądz zafundował biednym i wykluczonym mini rekolekcje. Wszyscy chłonęli Słowo Boże jak gąbki. Była też spowiedź św., a wieczorem msza, którą odprawił biskup pomocniczy archidiecezji katowickiej, Marek Szkudło.
Tak wyglądał w sobotę 3. Światowy Dzień Ubogich w żorskim kościele św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Ustanowił go w listopadzie 2016 roku papież Franciszek, w Liście Apostolskim „Misericordia et Misera”, napisanym na zakończenie Nadzwyczajnego Jubileuszowego Roku Miłosierdzia.
Czekali na murku
W spotkaniu uczestniczyło około 50 osób. - Przyjechałam do kościoła o godzinie 7.30, a oni już grzecznie siedzieli w rzędzie na murku. Szkoda, że pan tego nie widział. O 8 zaczęło się pobieranie krwi. Mnóstwo ludzi z kościelnych wspólnot m.in. Focolari, Novare przygotowało kanapki. Nasze stowarzyszenie dokupiło pewne produkty i wspólnie zjedliśmy śniadanie – mówi Anna Powązka ze Stowarzyszenia Exodus, które zorganizowało spotkanie wraz z księdzem Mateuszem Włoskiem. Grupa kilkunastu osób z Żor, Czerwionki-Leszczyn oraz innych miejscowości wyszukuje na ulicach, w pustostanach bezdomnych, częstuje ich kanapkami i herbatą. Zaprasza do parafii, gdzie mogą wziąć prysznic, zjeść, ubrać się, a nawet obejrzeć film religijny. Ostatnio wolontariusze wyemitowali słynną „Chatę”.
Po tak zwaną wydawkę przychodzą co wtorek. To ogromne wsparcie dla ludzi bez dachu nad głową, często schorowanych, zziębniętych, głodnych – niektórzy dopiero co wyszli z więzienia. W ostatnią niedzielę miesiąca ksiądz odprawia dla nich mszę św. Dzięki takim osobom jak działacze stowarzyszenia, bezdomni i wykluczeni odzyskują ludzką godność. Dlaczego to robią: - Bo kochamy tych ludzi. Bóg otwiera nasze serca. Pomaganie bezdomnym daje nam radość – mówi Beata Brulińska, prezes Exodusu.
Twarze Chrystusa
Bezdomni mają swoje talenty, zainteresowania. Na ulicę trafili z różnych powodów. Zwykle jest nim alkoholizm. Często pijaństwo rodziców wygania dzieci z mieszkania, które popadają w tarapaty. Przyczyny są też inne, nie zawinione przez matkę i ojca. Grzegorz pochodzi z Żor-Baranowic. Ma 47 lat, bezdomnym został w 2014 roku. W sobotę wręczył biskupowi Szkudło własnoręcznie wykonaną w lipowym drzewie płaskorzeźbę twarzy Chrystusa, by podziękować za odprawienie mszy dla ubogich.
- Bezdomnym zostałem na własne życzenie. Nie mam do nikogo pretensji. 25 lat temu z wyziębienia, przez zaniedbanie straciłem obie stopy. Przez pierwsze miesiące poruszałem się na kolanach. Miałem dużo czasu, więc wziąłem do ręki scyzoryk i gałąź z lasu i zacząłem strugać. Tak nauczyłem się rzeźbić – opowiada Grzegorz, który chodzi z trudem na piętach. Jest autorem stacji Drogi Krzyżowej w kościele w Baranowicach. Wyrzeźbił też oblicze Chrystusa w belce ze spalonego dachu katedry w Sosnowcu. - Nie chlałem już 13 lat, ale choroba alkoholowa wróciła. Musiałem opuścić przez to i hazard noclegownię. Długo nie rzeźbiłem, bo miałem dwuletnią odsiadkę w kryminale – przyznaje.
Tylko trzeźwość
Od niedawna znowu mieszka w schronisku „na Gwarkach”. Utrzymuje się z niedużej renty, którą przyznano mu po amputacji. Chwali sobie noclegownię. Trzeba tylko być trzeźwym. To jedyny warunek, by tam mieszkać.
Przez cały dzień pomocą bezdomnym służyło wielu wolontariuszy. Spowiadał i wygłosił konferencję ks. Mateusz Włosek. Bogusław Świerczek z Katolickiego Bractwa Motocyklowego Soul Hunters rozmawiał z ubogimi, służył im przy stołach. Wstrząsające świadectwo dał Dobromir Makowski, raper, pedagog, który był na dnie.
Komentarze