W Czerwionce-Leszczynach spłonęły dwa familoki. To dzieło podpalacza? (ZDJĘCIA)

We wtorkowy wieczór łuna pożaru pojawiła się nad gminą Czerwionka-Leszczyny. W odstępie zaledwie godziny ogień pochłonął dwa zabytkowe familoki. O szczegółach obu zdarzeń opowiedzieli przedstawiciele służb mundurowych oraz władze Czerwionki-Leszczyn na zwołanej w środę konferencji prasowej.

Pierwsze zgłoszenie do straży pożarnej wpłynęło o godz. 18.24 i dotyczyło pożaru dachu budynku przy ul. Hallera w Czerwionce. Gaszenie pożaru rozpoczęło się już o 18.32.

Walka z ogniem

Na miejscu zdarzenia było 17 pojazdów strażackich, 12 zastępów gaśniczych wraz z 2 drabinami mechanicznymi. W gaszeniu brało udział 66 strażaków.

– Większość dachu, praktycznie cały, był w ogniu i uległ spaleniu. Pożar gaszono 6 prądami wody podawanymi na dach i do wnętrza obiektu. O 19.09 zabezpieczyliśmy miejsce zdarzenia przed dalszym rozprzestrzenianiem się ognia, więc sytuacja została opanowana – opowiada Komendant Miejski Państwowej Straży Pożarnej w Rybniku, bryg. Wojciech Kruczek.

Gdy strażacy przyjechali na miejsce, 23 osoby zdążyły już samodzielnie wyjść z budynku. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

O godz. 19.34 do stanowiska kierowania wpłynęło kolejne zgłoszenie, znów dotyczące pożaru dachu, tym razem jednak w budynku przy ul. Wolności w Czerwionce. Część sił dogaszających pożar przy ul. Hallera zostało natychmiast zadysponowanych na ul. Wolności wraz z nowymi pojazdami i strażakami, gdyż nowy pożar również był bardzo groźnym zdarzeniem.

– Spłonęło 3/4 dachu, część pomieszczeń udało się ocalić. Tam działało 19 zastępów straży pożarnej, w tym 11 wozów gaśniczych i drabina. Przy tym zdarzeniu brało udział 63 strażaków. 25 osób samodzielnie ewakuowało się z budynku – mówi bryg. Wojciech Kruczek.

I w tym przypadku mieszkańcom nie stała się krzywda. Jednej kobiecie strażacy musieli udzielić wsparcia psychicznego, inna osoba doznała poparzeń lewej ręki i twarzy, jednak po udzieleniu jej pierwszej pomocy hospitalizacja nie okazała się być konieczna.

Strażacy gasili pożary do późnych godzin nocnych. Później teren nadzorowały zastępy OSP. Działania na miejscu nadal trwają, miejsca pożarów zostały przekazane Inspektoratowi Nadzoru Budowlanego, który zakazał użytkowania obu budynków.

Śledztwo trwa

Miejsca obu zdarzeń zabezpieczała także policja, a także – biorąc pod uwagę nietypowy charakter tych zdarzeń – zadysponowano służby operacyjne, które miały zweryfikować, czy była to robota podpalacza.

We wtorek przed północą policjanci zatrzymali jedną osobę podejrzaną: 29-latka, który może mieć związek z podpaleniami. W środę rano miały miejsce oględziny spalonych budynków z udziałem biegłych z zakresu pożarnictwa, lecz wiele wskazuje na to, że ktoś zaprószył ogień.

Wieczorem po Internecie zaczęły krążyć pełne paniki informacje o tym, że podpalacz miał zadzwonić na policję i zagrozić, że „spali całą gminę”. Policjanci jednak dementują te wieści.

– Zostało nam udzielone wsparcie w postaci funkcjonariuszy oddziału OPP, więc po zakończeniu akcji gaśniczej pilnowaliśmy dobytku pogorzelców, równolegle zwiększyliśmy siły patrolowe na terenie Czerwionki, żeby zabezpieczyć się przed ewentualnymi kolejnymi zdarzeniami – choć, jak podkreślam, nie mieliśmy żadnych informacji sugerujących, że mamy do czynienia z podpaleniem – przekonywał mł. insp. Rafał Głuch, Komendant Miejski Policji w Rybniku.

Śledczy właśnie prowadzą czynności z podejrzanym mężczyzną. Komendant nie podaje na razie żadnych informacji na temat miejsca zamieszkania 29-latka, jego stanu, przeszłości kryminalnej ani powodu jego zatrzymania.

Pomoc dla poszkodowanych

– Chcielibyśmy, aby lokatorzy tych budynków mogli wrócić do nich jak najszybciej, ale decyzje o tym, kiedy rozpocznie się odbudowa, zależą od konserwatora zabytków. Straty poniesione w pożarach obu budynków oszacowaliśmy wstępnie na około 2 mln złotych – mówił burmistrz Gminy i Miasta Czerwionka-Leszczyny, Wiesław Janiszewski.

Oba familoki były w trakcie kapitalnego remontu. Dla wszystkich osób poszkodowanych w pożarze gmina przygotowała lokale zastępcze. Na razie nie wiadomo dokładnie, ile mieszkań zostało zniszczonych. Dziś (19 lutego) władze gminy mają spotkać się z pogorzelcami i zareagować na ich potrzeby. Tuż po pożarze tylko jedna rodzina skorzystała z mieszkania zastępczego zaoferowanego przez gminę, pozostali spędzili noc u sąsiadów lub rodziny.

Każdej rodzinie dotąd mieszkającej w spalonych familokach został przypisany pracownik Miejskiej Opieki Społecznej, który dba o jej indywidualne potrzeby. Poszkodowani wciąż czekają na możliwość wejścia do zniszczonych mieszkań i zabrania ocalałych rzeczy.

– Część ulicy Hallera zostanie wyłączona z ruchu, między innymi po to, żeby można było uprzątnąć odpady po pożarze. Chcemy też od razu zabezpieczyć pogorzeliska przed ewentualnymi opadami deszczu, żeby nie doszło do dalszego uszkadzania mieszkań – tłumaczył Adrian Strzelczyk, naczelnik wydziału zarządzania kryzysowego i ochrony środowiska.

Na cel pomocy rodzinom poszkodowanym w pożarze familoków w Czerwionce trwa zbiórka pieniędzy na portalu zrzutka.pl (https://zrzutka.pl/jfrfcf). W dzień po pożarze udało się już zebrać ponad 6,5 tys. zł.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz