27-letni strażak zatrzymał złodzieja biżuterii




- Nasi strażacy wracali z interwencji na terenie bazyliki, gdzie włączył się alarm pożarowy. Kiedy jechali ulicą Chrobrego, przy skwerze przy urzędzie miasta zobaczyli szarpaninę dwóch mężczyzn - relacjonuje Bogusław Łabędzki, rzecznik prasowy rybnickiej straży pożarnej.

- Nasz kierowca obawiał się, że jeden z szarpiących się mężczyzn wpadnie pod koła samochodu, więc się zatrzymał. Dowódca zapytał, co się dzieje. Usłyszeliśmy, że jeden z tych mężczyzn coś ukradł. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze co, ale to nie było przecież istotne. Razem z kolegą rzuciliśmy się w pościg za złodziejem. Kolega obiegł budynek z jednej strony, ja z drugiej. Mi udało się go złapać - opowiada aspirant Andrzej Jaros (27 lat).

Dyspozytor wezwał na miejsce policję. - Sprawca ma 41 lat, miał dwa promile alkoholu. Porzucił kasetki z biżuterią, odzyskano je. Na razie brakuje jednego kolczyka - mówiła tuż po zdarzeniu Bogusława Kobeszko, rzeczniczka rybnickiej policji.

- Trochę było widać, że jest pod wpływem alkoholu. Uciekał na tyle sprawnie, że wyrwał się przechodniowi, który chciał go zatrzymać - mówi strażak.

Przyznaje, że to pierwsza taka historia w jego siedmioletniej służbie. Strażak mieszka w Żarnowcu w powiecie zawierciańskim.

- Do tej pory to policjanci nam pomagali, kiedy byli np. pierwsi na miejscu pożaru i ewakuowali ludzi. Teraz mieliśmy okazję odwdzięczyć się, łapiąc złodzieja - uśmiecha się Bogusław Łabędzki.

Przypomnijmy, do zdarzenia doszło w sobotę około godziny 11. Do jubilera przy ulicy Rynkowej wszedł mężczyzna. Zaczął oglądać zegarki i biżuterię. W pewnym momencie zabrał dwie kasetki ze złotem i wybiegł ze sklepu.

Ekspedientka wybiegła za nim. Zaczęła krzyczeć: "Złodziej". Jeden z przechodniów próbował schwytać mężczyznę. Na tę sytuację natknęli się właśnie nasi strażacy.

Galeria

Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz