Do rodzinnego dramatu doszło w domu jednorodzinnym przy ulicy Janasa / Ireneusz Stajer
Do rodzinnego dramatu doszło w domu jednorodzinnym przy ulicy Janasa / Ireneusz Stajer

Mieszkańcy Rybnika zachodzą w głowę, jak to możliwe? 34-latka dwukrotnie próbowała pozbawić życia swoje dziecko. Czy kobieta była poczytalna, gdy za pierwszym razem usiadła z niemowlęciem na torach (maszynista zdążył wyhamować), a za drugim – wyrzuciła go z okna na pierwszym piętrze. Chłopczyk przeżył tylko dlatego, że upadł na trawę.

- Agnieszka G., po pierwszym zdarzeniu z 12 marca została hospitalizowana na oddziale psychiatrycznym Szpitala Miejskiego w Rudzie Śląskiej, z rozpoznaniem depresji. 8 kwietnia została wypisana do domu i pozostawała po opieką lekarza psychiatry, leczyła się ambulatoryjnie – powiedziała nam Joanna Smorczewska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, która prowadzi śledztwo.

Jak dodaje, podejrzana została przesłuchana raz. Postępowanie jest w toku, trwają czynności procesowe. Kobieta została tymczasowo aresztowana na trzy miesiące, trafiła do zakładu karnego z oddziałem psychiatrycznym. Grozić jej może nawet dożywocie.

Jeśli jednak biegli orzekną, że w momencie popełniania obu czynów była niepoczytalna, kobieta nie trafi do więzienia. Będzie wówczas leczyła się w zakładzie psychiatrycznym.
-Zrobiła to najprawdopodobniej w wyniku ostrego załamania nerwowego – mówiła zaraz po drugim zdarzeniu prokurator Smorczewska.

Policja zatrzymała 34-latkę, była trzeźwa, została przewieziona do szpitala w Rybniku, gdzie trafiła pod opiekę lekarzy. Jak informowała prokuratura, okazało się, że ponad dwa miesiące wcześniej próbowała popełnić rozszerzone samobójstwo. Ze swoim malutkim dzieckiem usiadła na torach kolejowych. Pociąg dopiero ruszał, więc maszynista zdążył zatrzymać skład. Rybniczanka pamiętała pierwsze zdarzenie, ale drugiego już nie.

Komenda policji w Rybniku przekazała materiały. Wszczęte zostało śledztwo w kierunku przestępstwa związanego z usiłowaniem zabójstwa 11-miesięcznego dziecka – mówiła Joanna Smorczewska. Doszedł też drugi zarzut, obejmujący zdarzenie z 12 marca.

Komentarze

Dodaj komentarz