W takiej samej sytuacji jak Antoni Białek jest jego sąsiadka Dorota Białkin. Oboje mają żal, że gdy wprowadzali się do budynku przy ul. Ogrodowskiego, nikt im nie powiedział, że po trzech latach będą musieli sobie poszukać nowego lokum / Wacław Trosz
W takiej samej sytuacji jak Antoni Białek jest jego sąsiadka Dorota Białkin. Oboje mają żal, że gdy wprowadzali się do budynku przy ul. Ogrodowskiego, nikt im nie powiedział, że po trzech latach będą musieli sobie poszukać nowego lokum / Wacław Trosz
Do naszej redakcji zgłosił się 52-letni Czytelnik Antoni Białek z Rybnika, który z żoną i pełnoletnią córką zajmuje mieszkanie socjalne w familoku przy ul. Ogrodowskiego w dzielnicy Paruszowiec Piaski. Choć w trójkę muszą utrzymać się z dwóch rent, opłacają regularnie czynsz za te niespełna 42 m kw. powierzchni, ale obawiają się eksmisji. Dlaczego? Kiedyś mieli przestronne M w osiedlu Nowiny. Popadli jednak w kłopoty i w 2006 roku z powodu zadłużenia zostali eksmitowani. Wtedy właśnie wprowadzili się do mieszkania socjalnego, które udostępnił im Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. Umowa opiewała na trzy lata. Gdy wygasła, pan Antoni wraz z żoną wystąpił o jej przedłużenie. Okazało się jednak, że ich dochód nie spełnia już stosownych kryteriów, więc mieszkanie socjalne im się nie należy.
– Już prawie pół roku mieszkamy tam bez zameldowania. Córka nie może znaleźć pracy, bo kto ją zatrudni, skoro nie ma meldunku? – pyta pan Antoni. Jak dodaje, kilka lat temu złożył wniosek o przydział mieszkania komunalnego. W październiku 2002 roku poinformowano go, że społeczna komisja mieszkaniowa rozpatrzyła go pozytywnie do załatwienia po roku 2007. Niedawno rybniczanin upominał się w ZGM-ie o spełnienie obietnicy, ale tym razem dowiedział się, że nie ma na to szans, bo jego wniosek odrzucono. Jak wyjaśnia Danuta Kolasińska, dyrektorka ZGM, ten pan został eksmitowany z zasobów spółdzielni mieszkaniowej. Otrzymał wtedy od gminy mieszkanie socjalne, które też jest przecież mieszkaniem komunalnym.
– Logiczne więc, że złożony przez niego wniosek o przydział mieszkania uznaliśmy za załatwiony – wyjaśnia Danuta Kolasińska. Zapewnia jednak, że rodzinie tej eksmisja nie grozi. – Takich przypadków mamy więcej. To osoby, których sytuacja finansowa poprawiła się na tyle, że nie mają już prawa do lokalu socjalnego, ale nie stać ich na znalezienie sobie dachu nad głową na wolnym rynku – dodaje. Mówi, że to właśnie z myślą o takich rodzinach wprowadzono poprawki do uchwały rady miasta, określającej zasady wynajmu mieszkań komunalnych. Dzięki nim, o czym pisaliśmy w jednym z listopadowych wydań „Nowin”, rodziny w podobnej sytuacji będą mogły otrzymać lokal komunalny do remontu. Jeśli odnowią go własnym sumptem, mogą zamieszkać w nim na stałe.
Pan Antoni o możliwości otrzymania mieszkania do remontu dowiedział się z „Nowin”, ale, jak mówi, ZGM niczego podobnego mu nie zaproponował. – Poprawki do uchwały radni wprowadzili wprawdzie już w październiku, ale jeszcze nie weszły one w życie, bo tekst uchwały nie ukazał się w Dzienniku Urzędowym Województwa Śląskiego. Mam nadzieję, że nastąpi to w styczniu, a wtedy będzie można przystąpić do realizacji zapisów – tłumaczy Danuta Kolasińska. Jak dodaje, dziś do ubiegania się o takie mieszkanie do remontu kwalifikuje się kilka rodzin, wszystko wskazuje więc na to, że rodzina pana Antoniego również wkrótce otrzyma taką szansę. Remontując przyszłe mieszkania, rodziny jeszcze przez trzy miesiące będą mogły zajmować dotychczasowe lokale socjalne.

Komentarze

Dodaj komentarz