Walczący o utrzymanie w I lidze żużlowcy ROW-u Rybnik przegrali w niedzielę na swoim torze siódmy mecz w tym roku. Tym razem dostali lanie od Startu Gniezno, który zwyciężył aż 55:35.
To paradoks, ale znacznie lepiej rybnicka drużyna wypadła tydzień wcześniej na torze w Gnieźnie, gdzie osłabiona brakiem lidera zespołu Antonio Lindbaecka przegrała 37:53. W niedzielę w optymalnym rzekomo składzie rybnickie „rekiny” dostały tęgie lanie i wciąż zajmują ostatnie miejsce w tabeli.
Na znacznie bardziej przyczepnym torze niż w poprzednich spotkaniach żużlowcy ROW-u zdecydowanie przegrywali starty, a potem niewiele byli już w stanie zdziałać. Najwięcej punktów zdobył Szwed Lindbaeck, ale i on wygrał tylko połowę swoich wyścigów, a w biegu szóstym przegrał z parą Startu Mirosławem Jabłońskim i Michałem Szczepaniakiem. Na swoim poziomie pojechał weteran Sławomir Drabik, ale cała reszta wypadła blado, oglądając głównie plecy rywali. Gospodarze wygrali indywidualnie tylko pięć z 15 wyścigów i trudno oprzeć się wrażeniu, że zespół z meczu na mecz spisuje się coraz słabiej. Nawet jednego punktu nie zdobył na swoim torze jedyny wychowanek rybnickiego klubu w składzie ROW-u Rybnik Mateusz Domański.
– Nie wiem, co o tym myśleć, czegoś takiego się nie spodziewałem. Zrobiliśmy trochę bardziej przyczepny tor, bo przecież Gniezno od lat jeździ na betonie. Nie wiem, może wysypiemy na tor trochę węgla, może wtedy będą jeździć lepiej... mówił po meczu trener ROW-u Adam Pawliczek. Niewiele do powiedzenia miał prezes klubu Michał Pawlaszczyk:
– Przepraszam za moich zawodników. Jestem rozżalony, wściekły i robię dobrą minę do złej gry. Wystawiliśmy najmocniejszy skład, większych armat nie mamy. Nie wiem, co dalej. Zawodnicy nie jadą, a ja gdybym się nawet zaczął intensywnie odchudzać, to i tak licencji żużlowca w tym roku już nie zdobędę. Dariusz Momot na motocykl też raczej nie wsiądzie. Jeśli jest ktoś, kto ma lepszy pomysł na prowadzenie tego klubu, to chętnie ustąpię mu miejsca – mówił do dziennikarzy. Prezes dziękował też prezydentowi Rybnika za pomoc finansową dla klubu.
W innych niedzielnych meczach: Poznań – Bydgoszcz 36:54, Łódź – Grudziądz 39:50, Gdańsk – Daugavpils 61:29.
ROW RYBNIK – START GNIEZNO 35:55
ROW: Pytel 2+1 (2,d,d,-), Drabik 7 (3,2,1,1,0), Schlein 2 (0,d,-,2,d), Karpow 6 (2,1,1,1,1), Lindbaeck 14 (2,1,3,3,3,2), Domański 0 (0,-,0,-,0), Loktajew 4+1 (3,1,0,0)
Komentarz:
Optyka widzenia
Tuż przed meczem ze Startem otrzymaliśmy pismo od działaczy RKM, którzy grożą, że odbiorą akredytację naszemu dziennikarzowi. Powód – na jednej z imprez nie miał na szyi identyfikatora, prezentację do innej fotografował z toru. Zmroziło mnie, bo biorąc pod uwagę dzisiejszą sytuację rybnickiego żużla, wykroczenia to iście skandaliczne...
Jednak już przed sezonem 2011 panom z Gliwickiej 72 było z nami nie po drodze, kiedy to bez jakiegokolwiek uzasadnienia odrzucili wszystkie wnioski akredytacyjne dziennikarzy „Nowin”. W efekcie na przykład Wacław Troszka, którzy o żużlu pisze od blisko 20 lat, stałą akredytację otrzymał dopiero w połowie maja.
Po niedzielnej kompromitacji ze Startem zespół śrubuje rekord spotkań bez wygranej. Wydawać by się zatem mogło, że są sprawy zdecydowanie ważniejsze niż wyszukiwanie sobie wrogów wśród dziennikarzy, ale jak widać, optyka widzenia rybnickich działaczy jest specyficzna...
Cóż, panowie prezesi, ze swojej strony miłego szukania haków życzę. Wiem jednak, że od tego drużynie punktów w pierwszoligowej tabeli nie przybędzie, co winą jednego czy drugiego dziennikarza nie będzie. Zastanówcie się nad tym.
Maciej Kołodziejczyk
Komentarze