Jerzy Dudek po meczu dla Kamila Cieślara nie mógł nadążyć z rozdawaniem autografów / Dominik Gajda
Jerzy Dudek po meczu dla Kamila Cieślara nie mógł nadążyć z rozdawaniem autografów / Dominik Gajda

Kilka miesięcy temu pojawiła się plotka, że Jerzy Dudek wyprowadza się z Rybnika. Jak to jest?
Mam tu domek, kupiony 12 lat temu. Jak grałem w Liverpoolu czy w Realu Madryt, przyjeżdżałem tu w wakacje, na cztery, pięć tygodni w roku. Nie mam zamiaru pozbywać się tego domu, urodziłem się w Rybniku! Teraz przenieśliśmy się do Krakowa, głównie ze względu na dzieci. Nasz syn Alexander zaczął naukę w międzynarodowej szkole.

Teraz przyjechałeś do Rybnika, żeby zagrać w meczu charytatywnym dla Kamila Cieślara, który wylądował na wózku po wypadku na torze żużlowym.
To żadna wielka historia. W Ochojcu mieszka mój brat, mam tam praktycznie całą rodzinę. I nie tylko ja zagrałem w tym meczu. Przyjechali chłopcy z Warszawy, Wrocławia, Zakopanego. My, zawodowi sportowcy, wiemy najlepiej, że sport nie zawsze oznacza zdrowie.

Czy jest szansa, że będziecie częściej grali dla Kamila?
Chciałbym, żeby ta impreza odbywała się cyklicznie. Żeby na stadion przychodziło coraz więcej ludzi, żeby przyjeżdżało więcej gwiazd zagrać przyjacielski mecz dla Kamila. Wszyscy życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia. Mamy nadzieję, że rehabilitacja przyniesie efekty i Kamil jeszcze wsiądzie na swój ukochany motor.

Drużyna gwiazd z twoim udziałem grała przeciwko żużlowcom. Baliście się?
Czuliśmy przed nimi respekt! Baliśmy się, że niektórzy wyjadą na motorach. Na szczęściem maszyny zostały w boksach. Gra była bardzo ambitna. Miałem okazję wejść w pole karne, troszkę pobiegać. W bramce czasem jest nudno! Trzeba było więc coś zrobić, żeby poprawić humor i sobie, i tym, którzy przyszli na mecz. Kiedyś, jako dwunastolatek, grałem przez rok na lewej obronie. W końcu trener powiedział mi, że ma lepszego zawodnika na tę pozycję. No i musiałem wrócić do bramki, w której tkwię do dziś.

Ostatnio zamieniłeś jednak piłkę nożną na golfową.
Gram w golfa od trzech lat. Zacząłem w Hiszpanii, kiedy podpisałem kontrakt z Realem Madryt. Wciągnęło mnie tak bardzo, że teraz każdą wolną chwilę poświęcam rodzinie i golfowi. Robię duże postępy, wygrałem światowy turniej golfistów! Teraz, razem z czterema chłopakami, będę reprezentował Polskę na Mauritiusie. To niesamowite. Czego się w sporcie nie chwycę, to mi idzie!

Co cię pociąga w tej dyscyplinie?
Fajny kontakt z naturą i dobra zabawa! To dość trudna dyscyplina, wykopałem sporo ziemi, zanim odbiłem tę pierwszą piłkę. W Hiszpanii to masowy sport, w Ameryce też, w Chinach tak samo. W Polsce jeszcze nie wszyscy wiedzą, o co w tym chodzi. Mam nadzieję, że to się zmieni może trochę dzięki mnie. To niedroga dyscyplina, jest tańsza niż narty. Na Śląsku musi powstać pole golfowe, bo tu jest wiele tysięcy emerytowanych górników, 40-latków, którzy na pewno złapią golfowego bakcyla. Piwo po rundce golfowej smakuje nie gorzej niż po wyjeździe z dołu!

To może wybudować pole golfowe w Rybniku?
Kto wie, może tutaj? Znam zapalonych golfistów, którzy mieszkają pod Rybnikiem i mają ochotę zainwestować w tę dyscyplinę. Terenu jest dużo. To np. pokopalniane hałdy, które można rekultywować, wykorzystując dotacje z Unii Europejskiej. Takie pola na pewno poprawiłyby wizerunek naszego kochanego Śląska.

Razem z bratem Darkiem próbowaliście inwestować kilka lat temu w Rybniku, ale nic z tego nie wyszło!
Może nie inwestować, bo nie jesteśmy przecież biznesmenami, tylko piłkarzami, co spróbować założyć szkółkę piłkarską. Rybnik żyje sportem, ma dobrą drużynę żużlową, odradza się futbol, miasto pięknie wygląda, widać, że ma gospodarza. Na razie nam się nie udało. Może w przyszłości, jak się zestarzejemy, przestaniemy grać w piłkę, to jeszcze razem coś zrobimy.

2

Komentarze

  • Ben Tak trzymać ! 13 października 2011 07:47Życzę JURKOWI POWODZENIA i SZCZĘŚCIA W ŻYCIU ! I trzymaj się daleko od politykierów.
  • grubiorz na pewno 12 października 2011 22:15ja ja, on to na pewno wie jak smakuje piwo po wyjeżdzie z dołu...

Dodaj komentarz