Pielęgniarki, które prowadzą protest głodowy w wojewódzkim szpitalu, na cenzurowanym. Część pracowników oraz związków sprzeciwia się protestowi.
Zarząd Zakładowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych uważa, że protest głodowy pielęgniarek bloku operacyjnego, anestezjologii i intensywnej terapii jest przedwczesny. "Strajk głodowy powinien być ostateczną formą protestu. Nie powinien zagrażać zdrowiu i bezpieczeństwu pacjentów. Widzimy możliwość osiągnięcia kompromisu i wykazywanie daleko idącej woli ze strony pracodawcy" – czytamy w stanowisku tego związku.
Wczoraj w szpitalu zwołano konferencję prasową na wniosek "większości pracowników". – Nie może być tak, że mała grupa szantażuje pozostały personel – stwierdził Piotr Rejman, przewodniczący Solidarności w szpitalu. – Jesteście placówką, która zabezpiecza bardzo rozległy teren, świadczycie usługę dla tych najmniejszych, dla dzieci. One są u was zaopatrywane na najwyższym poziomie. Nie zaprzepaśćcie tego, byście nie podzielili losu szpitala tyskiego. Bo komu zabrać, żeby dać? Czy ma dojść do tego, żeby 50 proc. pracowników otrzymało świadectwa, bo państwo zostaniecie przekształceni w spółkę prawa handlowego? – apelowała przewodnicząca Regionalnego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ Solidarność Halina Cierpiał.
Wczoraj przeciwko głodówce opowiedziały się m.in. fizjoterapeutki. Reprezentujemy grupę zawodową, która nie dostała żadnych pieniędzy, nawet tych systemowych od ministra Zembali. To my mogłybyśmy tam leżeć i protestować, a jednak zaufałyśmy dyrektorce, która obiecała nam podwyżki na początku przyszłego roku. Nie życzymy tym paniom źle, ale bardzo nie podoba nam się ten protest i chciałybyśmy, żeby się jak najszybciej zakończył. Protestujące dziewczyny poróżniły środowisko pielęgniarek – powiedziały nam Izabela Wieczorek i Marzena Dzienkowska.
Fizjoterapeutki podważają również samą formę strajku. – Kiedy wychodziłyśmy ze szpitala w sobotę o godzinie 19, to na strajkującym placu była tylko pielęgniarka naczelna. Gdzie pozostałe rzekomo głodujące dziewczyny? Poza tym głodówka rotacyjna to nie jest żadna głodówka. Bo głodować w szpitalu, a potem iść się najeść do domu to nie jest żadna głodówka – mówiły fizjoterapeutki. Pozostałe pielęgniarki nie chcą oficjalnie za dużo mówić. – To nasze koleżanki, rozumiecie państwo... – podkreślają. Nieoficjalnie przyznają – nie podoba im się dzielenie tego środowiska na lepsze i na gorsze.
Ale są też inne głosy. – Popieram ich protest, jestem sercem z nimi, bo przez ich działanie pokazywane jest również to, jak niesprawiedliwie traktowane są inne pielęgniarki. Pieniądze należą się wszystkim, ale one pokazały pazur. Mam 15-letni staż, wyższe wykształcenie, specjalizację. Ze względu na trudną sytuację szpitala nie mam nawet tytułu starszej pielęgniarki, przez co tracę dużo pieniędzy – powiedziała nam Ilona Kozłowska, która pracuje w centrum diagnostyki.
Bożena Janicka, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w szpitalu, reprezentuje największą grupę pielęgniarek i położnych. – To około 350 osób, pracujących na różnych oddziałach równie ciężko. One też chcą żyć godnie i mieć godną płacę. Mam nadzieję, że ten konflikt się skończy jakimś porozumieniem – mówiła Bożena Janicka. – Na ten moment nie widzimy możliwości podwyższania wynagrodzenia ze środków własnych, ponieważ byłoby to co najmniej niesprawiedliwe do reszty załogi, która nie otrzymała żadnych podwyżek – mówił Michał Sieroń, rzecznik prasowy szpitala.
Przytoczył stanowisko Zarządu Województwa Śląskiego. Czytamy w nim, że obecna sytuacja finansowa WSS nr 3 w Rybniku nie pozwala na spełnienie żądań protestujących. Na koniec sierpnia szpital ma 1 mln 712 tys. zł straty netto. Nie ma płynności finansowej, o czym świadczy wysoki poziom zobowiązań wymagalnych, które po ośmiu miesiącach 2015 roku wynosiły blisko 22 mln zł. Jednocześnie należy podkreślić, że grupa zawodowa pielęgniarek i położnych otrzyma w najbliższych latach, kolejno w 2015, 2016, 2017 i 2018 znaczące podwyżki płac, sięgające łącznie 1600 zł brutto. Powyższe rozwiązania przewiduje rozporządzenie ministra zdrowia z 14 października 2015 r.
– Tym samym postulaty płacowe protestujących uznaje się za nieuzasadnione i niemożliwe do spełnienia, a dalsze trwanie protestu za zagrażające prawidłowemu funkcjonowaniu szpitala. W związku z tym wyraża się poparcie dla działań dyrektora podejmowanych w związku z protestem – odczytał Michał Sieroń. Wyjaśnił, że szpital zaczyna wstrzymywać zabiegi planowe. – Zabiegi, które nie ratują życia i zdrowia, powoli są przekładane. Jeśli potrwa to dłużej, przełoży się na wynik finansowy, o tyle mniej zapłaci nam NFZ – mówił Michał Sieroń.
Protestujące pielęgniarki proponowały wczoraj ósmy już wariant swego postulatu, już nie 400 zł podwyżki, a zwiększenie, do 20 procent, dodatku do pensji. To miesięcznie 9 tys. zł w sumie dla około 100 pielęgniarek... – My nie jesteśmy w sporze zbiorowym ze związkami zawodowymi, tylko z pracodawcą – powiedziała Wiesława Frankowska, przewodnicząca Związku Pracowników Bloku Operacyjnego Anestezjologii i Intensywnej Terapii.
Więcej na ten temat w "Nowinach".
Komentarze