Marek Szołtysek ze swoją książką / Adrian Karpeta
Marek Szołtysek ze swoją książką / Adrian Karpeta

 

Marek Szołtysek twierdzi, że książka jest unikatowa na skalę światową i ma nadzieję, że ukaże się w innych językach.

 

Po publikacji opowiadającej o tym, co też mogły jeść postaci biblijne, rybniczanin Marek Szołtysek wydał kolejną książkę – tym razem o ubraniach Matki Boskiej. Książka opowiada o zachowanych do dzisiaj sukniach, pasach i welonach Madonny. Przedstawia także inne pamiątki po Matce Jezusa, jak przykładowo: włosy, grzebień, buty czy pierścionek. – Zadałem sobie pytanie: jakie ubrania zostały po osobach biblijnych? Może się to pytanie wydaje ekstremalne, ale archiwa, muzea i kościoły mają takich pamiątek bardzo dużo. Oczywiście, jest problem w tym, czy one są autentyczne, czy nie. Ale wyszedłem z założenia, że wydano miliony, żeby udowodnić, że Całun Turyński jest falsyfikatem i to się nie udało. Dzisiaj przyjmuje się, że jest autentyczny, chociaż nigdy nie będzie tej 100-procentowej pewności – wyjaśnia Marek Szołtysek.

Jak dodaje, dotarł do wszystkich opisanych miejsc, gdzie owe pamiątki z czasów biblijnych obejrzał i sfotografował. Wziął udział m.in. w uroczystościach prezentujących pasy Matki Boskiej w Prato i Tortosie, był też na procesji z jednym włosem z Sycylii do Kalabrii! – Całe to przedsięwzięcie trwało dziesięć lat i było niezwykle kosztowne i trudne. Chociażby z tego powodu, że w wielu kościołach wstydzą się tych rzeczy, które mają i ich nie pokazują. Niektórych przedmiotów nie można fotografować, jeszcze inne są pokazywane tylko raz na kilka lat – mówi rybniczanin.

W kościele w Argenteuil (dzisiaj dzielnica Paryża), gdzie znajduje się suknia Jezusa, był dwa razy i nie mógł wejść do świątyni, bo była zamknięta. Raz na przykład z powodu... wakacji. Kiedy kończył już pisać książę, dowiedział się, że suknia będzie pokazywana. Więc szybko złapał samolot i poleciał do Francji. Na sześć godzin. Zobaczył i sfotografował suknię, chociaż kolejka do szaty była na kilka godzin stania. Pomogła mu legitymacja dziennikarska. – Niewierzący patolodzy badali tę szatę i znaleźli ślady krwi z DNA tej samej grupy, co na Całunie Turyńskim. Co więcej, odbicia ran są identyczne z tymi, jakie zachowały się na całunie – mówi Marek Szołtysek.

W Aachen miał ciekawą przygodę. – W tym niemieckim mieście znajduje się m.in. suknia Maryi, prezentowana co siedem lat. W zrozumieniu wszystkiego, co się tam działo przy okazji jej wystawiania, pomógł mi kościelny z katedry Norbert Grzesik, oczywiście Ślązak. To on wyjaśnił mi m.in., dlaczego suknia przenoszona jest do różnych części katedry, a nawet do innych parafii Aachen. I może się zdarzyć, że ktoś, kto specjalnie przybędzie do katedry na wystawienie, może tej sukni po prostu nie zobaczyć – mówi Marek Szołtysek. Pan Norbert rozwieszał suknię, chował ją na noc do skarbca. Suknia nigdy nie była poddawana jakimś szczegółowym badaniom. Jedynie przy okazji wystawień zerkają na nią fachowcy od tekstyliów i przyznają, że ma pochodzenie starożytne.

Jeśli już jesteśmy przy Śląsku, to należy dodać, że w sanktuarium na Górze Świętej Anny jest kawałek zwiewnego materiału z opisem "Z welonu Błogosławionej Maryi Dziewicy". W sumie Szołtysek opisał 50 ubrań. Dzięki różnym takim pamiątkom możemy ustalić wzrost świętych. Na przykład tzw. miarę Chrystusa można poznać dzięki kolumnom w Bazylice św. Jana na Lateranie. Określa ona wzrost Chrystusa na 180 centymetrów. Wartość ta idealnie odpowiada wymiarom całunowym (179-180 cm). W kościele Dominus quo vadis przy Via Appia Antica w Rzymie zachował się kamień z odciśniętymi stopami Jezusa o długości 29,5 cm.

Komentarze

Dodaj komentarz