Marek Szołtysek ze swoją książką / Adrian Karpeta
Marek Szołtysek ze swoją książką / Adrian Karpeta

 

Na koniec roku Marek Szołtysek poleca książkę na temat świat. To może być piękny prezent pod choinkę!

 

W publikacji są odpowiedzi m.in. na pytania, dlaczego prezenty przynosi Dzieciątko, skąd się wzięło sianko, makówki, od kiedy jadano karpie itd. – To promocja śląskiej tradycji, która jest tu nietykalna. Zapytać Ślązaka, czy je kutię na wigilię, to jakby dać mu w pysk. Z całym szacunkiem dla kutii i tradycji wschodniej – mówi Marek Szołtysek.

Książka zawiera m.in. 20 polskich kolęd, przetłumaczonych na śląski tak, że można je śpiewać do ich melodii. – Całość jest w formie śpiewnika, czegoś takiego jeszcze nie było. Na ładnym, czarnym tle ma elegancką formę – mówi autor. Sprawdził, kiedy mogły tu dotrzeć choinki. Udało się znaleźć drzewko na pocztówce wysłanej z Gliwic do Rudy Śląskiej w grudniu 1903 roku. Przedstawia ona pracownika poczty cesarskiej w mundurze, który doręcza przesyłki, w tym ustrojoną choinkę. W starych gazetach i książkach odnalazł reklamy ozdób. Reklama z wydanej w 1907 roku na Śląsku książki proponuje glaskogle, czyli szklane bombki.

Marek Szołtysek pisze też o dwóch tradycjach Dzieciątka. Jedna przywędrowała z Czech i wzięła się od figurki Jezuska, zwanej Jezulatkiem. Druga, starsza, mówi, że św. Jadwiga miała małe, gipsowe dzieciątko, które miało się do niej odezwać w wigilijną noc! Mogło to być najpóźniej w 1243 roku, bo wówczas święta zmarła. – W książce "Zwierciadło (...) św. Jadwigi" z 1724 roku jest cały rozdział opisujący kult, jakim św. Jadwiga darzyła Dzieciątko – mówi Marek Szołtysek. By zgłębić temat, pojechał do Trzebnicy, gdzie siostry boromeuszki przechowują relikwiarz z figurką Dzieciątka od św. Jadwigi! – Kościelny powiedział mi, że jak ktoś chce, to pokazują tę pamiątkę, ale mało kto o tym słyszał, bo w przewodnikach nie ma tej informacji. To moje odkrycie roku – mówi Marek Szołtysek.

Na potrzeby książki przepytał też kilkaset osób o to, co gotują na wigilię i święta. Róża z Góry Świętej Anny przyrządza zupę siymionkę na słodko z krupami, karpia, kartofle i kapustę z grochem, śledzie opiekane w occie, makówki na białej bułce, moczkę, a w pierwsze święto nie gotuje obiadu. U Grzegorza z Lipin na stole są: zupa grzybowa z grzankami lub makaronem, karp i kapusta z grzybami plus kartofle, makówki i moczka. Rodzina Teresy z Rybnika raczy się zupą z rybich głów, śledziami w śmietanie i opiekanymi śledziami zielonymi w mące, moskalikami, karpiem i kapustą z grzybami, makówkami i moczką oraz... karmelowym piwem. – Nasze wyobrażenie, że wszyscy jemy to samo, jest błędne. Jedyna wspólna rzecz to makówki – podsumowuje Szołtysek.

3

Komentarze

  • Jorg jak w sakiewce jest ..... 12 grudnia 2016 20:12u mnie za łebka karp , konopiotka , moczka i makówki to były podstawowe dani wigilijne teraz też są na stole ale doszły jeszcze inne bo jak w sakiewce jest wiecej grosza a w sklepach jest towar to i dan jest 12.
  • hanek jeszcze nt. moczki 12 grudnia 2016 11:42Moczka jest potrawą, która uświetniała stoły nie tylko w czasie Godów. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu była obowiązkowym punktem menu wszystkich ważniejszych wydarzeń rodzinnych - wesel, chrzcin, komunii w każdym, co najmniej średniozamożnym górnośląskim domu. Być może dzisiaj, w czasie konkurowania różnych Domów Weselnych i restauracji specjalizujących się w organizowaniu przyjęć weselnych jest okazja, aby przywrócić tą tradycję i wprowadzić do proponowanego menu weselnego ten świetny, występujący tylko na Górnym Śląsku deser?
  • hanek siemieniotka, moczka, makówki 08 grudnia 2016 00:04Przy całym szacunku do p. Szołtyska - czasami pisze też głupoty po "własnym uważaniu" ;) Dla calego Górnego Śląska charakterystyczne są: 1. siemieniotka (zwana też konopiotką); wg specjalistów zupa o najprawdopodobniej najstarszym rodowodzie na naszych ziemiach. Tradycja siemieniotki (konopiotki) zaczęła zanikać dopiero w ostatnim półwieczu. Trzymie zakład o każde pieniądze, że najdalej babcia p. Szołtyska też ją warzyła na Wigilię :). 2. Moczka - występuje na obszarze od około opolskich wsi aż do Pszczyny. Przygotowywana na różne sposoby, zawsze na mazi moczonego piernika i kompotu z suszu owocowego. 3. Dopiero na trzecim miejscu makówki, których różnorodność przygotowywania prawie nie pozwala na nazwanie ich taką samą potrawą

Dodaj komentarz