Ronald Winkler ze swoimi różami / Archiwum R. Winklera
Ronald Winkler ze swoimi różami / Archiwum R. Winklera

Ireneusz Stajer
Helena i Ronald Winklerowie mają w swoim ogrodzie wyjątkowe blisko 80-letnie róże. Kwiaty sprowadzono do Ornontowic w 1936 i 1936 roku. W Polsce nie ma tak długo żyjących róż, dlatego są one ewenementem w skali kraju.
-Zakupiła je do założonego jeszcze w XIX wieku rozarium ówczesna dziedziczka pałacu Annemarie Hegenscheidt. Po wojnie kwiaty brutalnie wykarczowano. Kierownictwo szkoły rolniczej, która znalazła siedzibę w pałacu, rozszerzyło bowiem uprawę warzyw. Wiosną 1946 roku usunięto przedwojenne nasadzenia – opowiada pan Ronald, który jako uczeń na polecenie nauczyciela pracował przy karczowaniu. Część róż uratował jednak od unicestwienia miejscowy ogrodnik Skowronek. Spośród wyrzuconych na kompostownik krzewów wybrał 12 najmniej uszkodzonych o kwiatach białych, czerwonych i różowych. Ofiarował je położnej, która później została teściową Ronalda Winklera. - Powiedział, żeby posadziła odratowane róże w swoim ogródku, bo jeszcze ładnie zakwitną. I tak też zrobiła – wspomina ornontowiczanin, dziś emerytowany nauczyciel zootechniki i języka niemieckiego w tej samej szkole.
Dzięki temu dwie najpiękniejsze odmiany przetrwały do dziś. Amerykańska Betty Prior trafiła na rynek w 1935 roku, natomiast Dagmar Späth w następnym roku. Ta druga odwdzięczyła się Winklerom w szczególny sposób. -Kiedyś wyrosły na niej biało – czerwone kwiaty. Mamy tu do czynienia z chimerą (kiedyś zwaną atawizmem) ukrywającą pierwotny gen, dzięki któremu na białych kwiatach niespodzianie pojawia się czerwona barwa. Dzieje się tak raz na cztery, pięć sezonów. Jeden biało - czerwony kwiat może zdarzyć się nie częściej niż raz na pół wieku - mówi pan Ronald.
Czasem również na jednej gałązce występują dwa kwiaty – biały i czerwony. Tak stało się właśnie w ornontowickim ogrodzie w lipcu 2003 roku. Na dowód zasuszył róże, włożył do butelki i opisał. Kwiaty zostały również sfotografowane. -To jedyny taki przypadek w Polsce. Dlatego, że po wojnie Dagmar Späth wyparły inne nowe odmiany. To jest rzecz niepowtarzalna, unikalna – tłumaczy Ronald Winkler.
Kwiaty wzbudziły sensację wśród europejskich hodowców. Chimerą z Ornontowic zajęli się m.in. naukowcy w Hamburgu, a największe w Polsce rozarium przy Ogrodzie Botanicznym Polskiej Akademii Nauk w Powsinie poprosiło o przesłanie jednego egzemplarza rzadkiej róży.
W 2012 roku Winklerowie przesłali zdjęcia kwiatów w dwa miejsca. -Po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem chcieliśmy upamiętnić małżonkę Lecha Kaczyńskiego, Marię, która uwielbiała róże. Pomysł był tym bardziej trafiony, że przecież kwiaty były biało – czerwone, czyli miały barwy narodowe Polski. Wysłaliśmy zdjęcie rodzinie Kaczyńskich – podkreśla ornontowiczanin. Drugie przesłano za pośrednictwem ambasady Monaco w Berlinie księżnej Charlene Grimaldi. Jak wiemy flaga tego kraju jest czerwono - biała. Niedługo potem pan Ronald odebrał telefon z ambasady z podziękowaniami. Księżna była zaskoczona i podziwiała naszą chimerę. Dodajmy, że Winkler założył pierwsze na Górnym Śląsku koło Polskiego Towarzystwa Miłośników Róż z siedzibą w Ornontowicach.

Jarosław Kaczyński do Ronalda Winklera
„Szanowny Panie Dziękuję za Pański list dotyczący tej niezwykłej formy upamiętnienia Prezydenta RP śp. Lecha Kaczyńskiego i Jego Małżonki. Prawdą jest, że Marylka uwielbiała róże i twierdzę z całym przekonaniem, że czerwono – biała różana chimera, którą prezentuje Pan w liście bardzo podobała by się zarówno Jej, jak i mojemu Bratu. Mnie zresztą również się podoba. Rzecz jasna, nie mnie wypowiadać się na temat hodowlanej wartości tej odmiany, lecz jeśli zwraca się Pan do mnie z pytaniem czy róża ta może symbolizować Parę Prezydencką, to z przyjemnością wyrażam na to zgodę”.

Galeria

Image alt
1

Komentarze

  • sirpio Róża generalissimusa 26 czerwca 2021 17:11Kult jednostki na całego

Dodaj komentarz