Strajk obejmie lokalne połączenia w Jastrzębiu-Zdroju oraz Żory, Szczotkowice, Pawłowice, Czerwionkę-Leszczyny i częściowo Rybnik / PKM
Strajk obejmie lokalne połączenia w Jastrzębiu-Zdroju oraz Żory, Szczotkowice, Pawłowice, Czerwionkę-Leszczyny i częściowo Rybnik / PKM

Kierowcy walczą o podwyżki płac, chcą też zwrócić uwagę na pogarszającą się sytuację spółki. - Strajk w firmie, która zajmuje się przewozem ludzi, zawsze jest ostatecznością, ale my stoimy pod murem. Zarabiamy niewiele i w dodatku dziesiątego każdego miesiąca nie mamy pewności czy wypłaty wpłyną na nasze konta - mówi Krzysztof Skrzynecki, wiceprzewodniczący Solidarności w PKM w Jastrzębiu-Zdroju.

Zaznacza, że strajk obejmie lokalne połączenia w Jastrzębiu-Zdroju oraz Żory, Szczotkowice, Pawłowice, Czerwionkę-Leszczyny i częściowo Rybnik.

Spór zbiorowy na tle płacowym trwa w spółce od lipca ubiegłego roku. Związkowcy domagają się podwyżek w wysokości 500 zł brutto dla wszystkich pracowników firmy. 14 grudnia w zakładzie przeprowadzone zostało referendum strajkowe. Podczas głosowania za taką formą protestu opowiedziało się 95 proc. pracowników spółki.

Jak wskazują związkowcy, powodem coraz trudniejszej sytuacji przedsiębiorstwa i zatrudnionych w nim pracowników jest niewywiązywanie się ze zobowiązań przez firmę Warbus z Warszawy. W 2015 roku właściciel PKM, Międzygminny Związek Komunikacyjny Jastrzębie-Zdrój ogłosił przetarg na usługi transportowe, który wygrał przewoźnik ze stolicy.

- Warbus zlecił nam obsługę połowy połączeń, ale zalega z opłatami. Pieniądze, które przelewa, nie wystarczają na bieżące wydatki, paliwo, wynagrodzenia, ZUS. W dodatku Międzygminny Związek Komunikacyjny, czyli nasz właściciel, nie podejmuje działań, które pozwoliłyby na wyjście z tej zapaści. Nie wiemy jakie ma plany, obawiamy się o przyszłość i miejsca pracy - podkreśla wiceprzewodniczący zakładowej Solidarności.

W PKM Jastrzębie-Zdrój zatrudnionych jest ok. 130 pracowników.

Komentarze

Dodaj komentarz