JSW chce dać pracę wdowom po polskich górnikach z kopalni CSM

Jastrzębska Spółka Węglowa wesprze rodziny polskich górników, ofiar tragicznego wypadku w kopalni CSM w Karwinie. JSW już uruchamia specjalne środki w celu natychmiastowej, doraźnej pomocy rodzinom górników. Spółka deklaruje również długofalowe wsparcie dla rodzin polskich górników, którzy ulegli katastrofie w kopalni CSM. JSW zapewni m.in. zatrudnienie dla wszystkich żon górników poszkodowanych w czeskiej kopalni, które wyrażą wolę pracy w jastrzębskiej spółce. Dokładnie taką samą pomoc zaoferowano żonom oraz narzeczonej pięciu górników, którzy zginęli w maju ubiegłego roku w kopani Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju. I wszystkie panie tą ofertę przyjęły i dziś pracują w kopalniach należących do JSW.

Konkretna pomoc

- To ogromna tragedia dla nas wszystkich. Katastrofie uległo 13 górników, w tym 12 rodaków. To dzielni górnicy - bracia, mężowie i ojcowie. JSW wesprze wszystkie rodziny ofiar wypadku. Nie znajdujemy słów mogących wyrazić współczucie, dlatego konkretnymi działaniami chcemy wspomóc rodziny w radzeniu sobie ze skutkami tego tragicznego wypadku. Solidarność w branży górniczej to moralny obowiązek i jeden z fundamentów jej istnienia – zadeklarował Daniel Ozon, prezes JSW.

JSW za pośrednictwem pracodawców przekazała deklaracje wsparcia żonom górników biorących udział w tragicznym wypadku. Jastrzębska Spółka Węglowa uruchomiła dla nich specjalny kontakt mailowy i telefoniczny w celu sprawnego załatwienia wszelkich formalności. Bezpośrednio po tragedii pomoc rodzinom ofiar deklarował oczywiście także pracodawca górników - firma Alpex, oraz właściciele czeskiej kopalni, spółka OKD. Wsparcie zapowiadał także obecny na miejscu wypadku premier rządu RP Mateusz Morawiecki.

Na pomoc będą mogli liczyć także dwaj ranni w wypadku górnicy. Stan jednego z nich, który ma poparzoną ponad połowę ciała, wciąż jest ciężki. Mężczyzna jest utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej i przebywa w szpitalu w czeskiej Ostrawie. Poprawił się stan drugiego z rannych górników, ale nikt nie spekuluje póki co na temat możliwego terminu wypisania go z lecznicy.

Wciąż szaleje pożar
Na dole, w kopalni CSM, gdzie doszło do wybuchu metanu, szaleje pożar. Cały rejon, w którym wciąż znajdują się ciała dziewięciu górników, został odizolowany. Kilka dni temu, w wypowiedzi dla czeskiej telewizji publicznej przewodniczący Czeskiego Urzędu Górniczego Martin Sztemberk poinformował o śledztwie w sprawie wybuchu metanu w kopalni.
- Gromadzimy dokumentację i rozmawiamy ze świadkami, którzy przeżyli wybuch - powiedział, dodając, że przesłuchiwani są także ratownicy, którzy jako pierwsi dotarli na miejsce tragedii. - Do tej pory nie znaleźliśmy w dokumentacji nic nadzwyczajnego - stwierdził Sztemberk.
Jego zdaniem specjaliści dostaną się na miejsce tragedii najwcześniej za kilka tygodni, a może i za kilka miesięcy. Przeszkodą jest wysokie, grożące wybuchem stężenie metanu, a także pożar wciąż szalejący na wyrobisku 800 metrów pod ziemią.
W sytuacji, gdy niewiele można zdziałać na dole, do pracy wzięli się polscy i czescy prokuratorzy, którzy w miniony piątek spotkali się w Karwinie, by porozmawiać o możliwości powołania wspólnego zespołu śledczego w sprawie katastrofy w kopalni CSM Stonawa. Do Karwiny pojechali m.in. prokurator nadzorujący toczące się w gliwickiej prokuraturze śledztwo w sprawie tego wypadku oraz szef Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Radosław Woźniak. Powołanie międzynarodowego zespołu prokuratorskiego do wyjaśnienia okoliczności wypadku zaproponowała jeszcze przed końcem minionego roku strona polska.

A przypomnijmy, że prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Gliwicach, śledztwo dotyczy "nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa zdarzenia w postaci pożaru oraz gwałtownego wyzwolenia energii związanego z wybuchem metanu, zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób, w tym kilkunastu obywateli RP, do którego doszło wskutek niedopełnienia obowiązków przez osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo i higienę pracy". Czynności w tej sprawie podjęli policjanci z Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Niezależne postępowanie prowadzi czeska prokuratura. Przyczyny i okoliczności wypadku wyjaśnia też czeski okręgowy urząd górniczy w Ostrawie. Do udziału w jego pracach zostali zaproszeni dwaj polscy specjaliści: prezes Wyższego Urzędu Górniczego Adam Mirek i dyrektor Departamentu Górnictwa w tym urzędzie Zbigniew Rawicki.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz