Pani Justyna co dzień musi pokonać schody ze swoim chorym synem / Barbara Kubica-Kasperzec
Pani Justyna co dzień musi pokonać schody ze swoim chorym synem / Barbara Kubica-Kasperzec

Jedenaście schodów przeciętny człowiek pokonuje w kilka sekund. Dziecko w wieku 12 lat, przeskakując nawet co dwa, w jeszcze krótszym czasie. Ale dla Filipa z Rybnika oraz jego mamy Justyny Stolp tych jedenaście schodów, czyli dokładnie 131 centymetrów, coraz częściej przypomina Mount Everest albo nawet zimowe wejście na K2. Bo dokładnie jedenaście schodów dzieli mieszkanie pani Justyny od poziomu chodnika. I to tych jedenaście schodów pani Justyna musi pokonać kilka lub kilkanaście razy dziennie - najpierw niosąc ważący ok. 20 kg wózek, a potem ważącego niewiele mniej niepełnosprawnego syna. I tak od lat. Każdy kontakt Filipa ze światem znajdującym się za drzwiami mieszkania zaczyna się tak samo: od pokonania schodów, prowadzących z klatki schodowej bloku, do poziomu chodnika. Każdy powrót do domu to kolejne zmagania z jedenastoma schodami.
- Jeszcze kilka miesięcy temu alternatywy nie było żadnej, bo klatka schodowa bloku w którym mieszkam nie została wyposażona w żaden podjazd. W listopadzie zamontowano rynny, ale są strome, bardzo śliskie i nie nadają się wjeżdżania nimi z wózkiem inwalidzkim - mówi nam pani Justyna.

Nie ma miejsca na podjazd


Jej synek Filip to pogodny chłopak. 12 lat temu przyszedł na świat jako wcześniak. Gdy się urodził, ważył zaledwie 670 gramów. Dzięki lekarzom i ogromnej determinacji swojej mamy wygrał walkę o życie. Niestety zwycięstwo zostało opłacone utratą wzroku i poważnym niedosłuchem. Gdy Filip skończył rok, pani neurolog rozpoznała u niego dziecięce porażenie mózgowe i wyjątkowo rzadką chorobę: zespół Arnolda Chiariego typ IV. Nawet obecnie chorobę, na którą cierpi Filip, uznaje się za nieuleczalną. Mama chłopca wie, że średnia długość życia w przypadku tej dolegliwości to 3 lata... W tym roku Filip będzie obchodził 13. urodziny. Kolejne lata życia Filipa to kolejne diagnozy i rozpoznania: padaczka lekooporna, choroba hirschsprunga, postępujące skrzywienie kręgosłupa.
- Syn każdego dnia dojeżdża na zajęcia do ośrodka w Żorach, bo tam zajmują się tak trudnymi przypadkami. Ma tam rehabilitację dogoterapię, muzykoterapię. Bus przyjeżdża po niego przed godziną 7 rano. Więc każdego dnia rano biegnę i zjeżdżam najpierw z pustym wózkiem, potem biegnę po Filipa i znoszę go na dół. Kiedy synek był mniejszy, zjeżdżałam wózkiem schodek po schodzie na dół i przez to wcześniejszy wózek praktycznie nam się rozleciał. Teraz syn ma już ponad 1,4 metra. Kiedy niosę go na dół, szura mi powoli nogami po podłodze. A co dopiero kiedy zaczyna się ruszać, wiercić... - mówi pani Justyna.
Kłopot jest też kiedy pada deszczy czy śnieg. Bo nie wystawi wózka na deszcz, by potem posadzić na kilka godzin do niego niepełnosprawnego syna. - Dzwonię więc do mamy, która przychodzi rano, rozciąga worek nad wózkiem, stoi z parasolem i mi pomaga - mówi mama Filipa.
Pani Justyna starała się o budowę podjazdu pod jej mieszkanie, ale procedura się dłużyła. Poza tym długiego podjazdu dla wózków inwalidzkich przed blokiem nie było gdzie zbudować. Zaraz pod klatką jest chodnik, parking. Gdyby taki podjazd wybudować od strony balkonu, wówczas zabrano by teren placu zabaw, a mieszkanie pani Justyny czekałby kolejny kosztowny remont.

Ruszyła zbiórka

I tu z pomocą przyszli członkowie Stowarzyszenia 17-tka z Boguszowiec: Grzegorz Głubczyk i Mariusz Wiśniewski, a także skupiona wokół pani Justyny grupa wolontariuszy. To oni wymyślili i realizują akację "11 schodów #NaprawimyTO". W internecie ruszyła zbiórka pieniędzy. - Ponieważ budowa podjazdu jest raczej niemożliwa, znaleźliśmy inne rozwiązanie: montaż niewielkiej windy, którą zamontowalibyśmy od strony wejścia do klatki schodowej. Kosz takiego urządzenia nie jest ogromny, to około 33 tys. złotych. Tyle jest potrzebne i o tyle prosimy - mówi Mariusz Wiśniewski. - Na szczęście pomoc przy przystosowaniu klatki schodowej do montażu zewnętrznej windy i budowie fundamentów pod urządzenie zadeklarował Zakład Gospodarki Mieszkaniowej - dodaje.
Zbiórka na zakup windy i jej montaż ruszyła na stronie pomagam.pl. Wczoraj na koncie Filipa i jego mamy było 8 tysięcy złotych. A zbiórka trwa ledwie od czterech dni! - Wierzymy, ze rybniczanie znów pomogą, tak jak robili to w czasie pozostałych naszych akcji. Mamy takie marzenie, żeby akcję zakończyć i zebrać potrzebną kwotę do 17 lutego. W tym dniu pani Justyna ma urodziny. Dla niej byłby to idealny prezent - mówi Mariusz Wiśniewski.

JAK POMÓC?
Wystarczy wejść na stronę pomagam.pl i w wyszukiwarce wpisać hasło "11 schodów - #NaprawimyTO". Tam wskazujemy kwotę, którą chcemy wesprzeć panią Justynę, i zrobić przelew. Pani Justyna wraz z synem jest także podopieczną fundacji Zdążyć z pomocą i na jej konto można przekazać 1 procent swojego podatku. W zeznaniu podatkowym wpisujemy numer KRS 0000037904 oraz cel szczegółowy: 13308 Sergiejko Filip Andrzej.

Barbara Kubica-Kasperzec

3

Komentarze

  • monia Wszystkie te zbiórki i akcje 11 lutego 2019 22:25Wszystkie te zbiórki i akcje społeczne są cholernie potrzebne. Ale czyż pokonaniem barier tej pani i jej syna nie powinna przede wszystkim zająć się spółdzielnia mieszkaniowa, samorząd lokalny itp.? Przecież ta pani jest mieszkanką naszego miasta, tutaj płaci czynsz, podatki... Dlaczego więc takich podstawowych spraw jak zniesienie barier architektonicznych nie rozwiązuje się od ręki? To powinien być obowiązek!
  • grzegorz emeryt ustawa 07 lutego 2019 17:14Przecież PIS uchwalił ustawę ,która ma pomagać mieszkańcom w poruszaniu się w budynkach nieprzystosowanych dla niepełnosprawnych,TO -GDZIE TE PIENIĄDZE ?.
  • rybka sąsiedzi 06 lutego 2019 14:48Trochę mnie w tym wszystkim przeraża jedna rzecz - a co sąsiedzi? Jasne: zbiórka, budowa podjazdu - koniecznie!, ale to pewnie jeszcze trochę potrwa, a pani Justyna mówi, że musi dzwonić po swoja (niemłodą pewnie) mamę, żeby pomogła! Naprawdę nie da się jakoś "skrzyknąć " kilku sąsiadów, którzy na zmianę pomagaliby w noszeniu Filipa?

Dodaj komentarz